Co prawda to, który producent smartfonów radzi sobie aktualnie lepiej, a który gorzej, ma znikomy wpływ na naszą codzienność, ale zawsze warto orientować się w temacie. Zwłaszcza, gdy na przestrzeni lat na rynku dochodzi do interesujących zmian.
Ludzie kupują więcej smartfonów
Krajobraz smartfonowego rynku na świecie nie zmienia się zbytnio od długich lat – przynajmniej nie w kwestii tego, które czołowe firmy walczą o zachowanie jak największej sprzedaży swoich urządzeń. Od czasu do czasu zaglądamy do raportów dotyczących tych przedsiębiorstw, by wzruszyć ramionami i skwitować je komentarzem w stylu „nic nowego” albo „stagnacja”. Są jednak i takie marki, które odnoszą ogromne sukcesy, stając się coraz bardziej widocznymi na arenie światowej.
Gdyby wziąć pod uwagę informacje przekazane ostatnio przez analityków z Canalys, ogólnie rzecz ujmując rynek smartfonów stopniowo odbudowuje się po ubiegłorocznych kłopotach. W ujęciu łącznym, globalny rynek tych urządzeń odnotował 12-procentowy wzrost rok do roku (zgodnie z danymi z drugiego kwartału 2024 roku). To właściwie trzeci kwartał z rzędu, którego dotyczy wzrost dostaw w stosunku do analogicznego okresu z poprzedniego roku. W sumie we wspomnianym Q2 2024 udało się dostarczyć do sklepów 288 milionów sztuk smartfonów.
Producent smartfonów, który czai się za rogiem
Światowym liderem sprzedaży smartfonów pozostaje Samsung. Ma 18% udziału w rynku. Depczą mu po piętach: Apple (z wynikiem 16%) oraz Xiaomi (15%). Chińczykom udało się naprawdę coś wyjątkowego: utrzymali oni ogromny, 27-procentowy wzrost w drugim kwartale 2024 roku, w porównaniu do analogicznego okresu 2023 roku. Na czwartym miejscu mamy Vivo, odpowiedzialne za 9% dostaw w omawianym czasie.
Ciekawostką jest utrzymywanie się Transsion na miejscu piątym, z udziałem wynoszącym 9%. Konsorcjum to trzyma w garści trzy ważne smartfonowe marki: Itel, Tecno i Infinix, z czego nam najbardziej znana jest ta ostatnia.
Bardzo interesujące będą nadchodzące miesiące – może się okazać, że Transsion zamknie rok na lepszej pozycji niż Vivo. A z niej już otwarta droga do stania się problemem dla Xiaomi.
Poniekąd zabawny jest brak na wykazie pięciu najważniejszych sprzedawców smartfonów takich producentów jak Honor czy Oppo. Firmy te próbują swoich sił poza rodzimym, chińskim rynkiem i wychodzi im to ze zmiennym szczęściem.
Trudno stwierdzić, na ile aktualne tendencje będą w stanie się utrzymać. W dłuższym ujęciu czasu globalna produkcja smartfonów nie ulega jakimś ogromnym wahaniom – przynajmniej nie po względnej stabilizacji uzyskanej po pandemii. Co innego pozycja poszczególnych producentów. Dla nich kilka procent w tę stronę czy w tamtą, to czasem być albo nie być w branży.