Japończycy, prezentując drugą generację modelu Mirai, pochwalili się, że mamy do czynienia z pierwszym elektrykiem, który oczyszcza powietrze podczas jazdy. Trzeba przyznać, że brzmi to intrygująco.
Toyota Mirai w nowej odsłonie
Oto samochód elektryczny na wodorowe ogniwa elektryczne. Nie jest to więc kolejny elektryk, którego można naładować na stacji lub z domowego gniazdka. Do zasilania wykorzystany jest wodór, przez niektórych określany jako paliwo przyszłości.
Producent podkreśla, że podczas projektowania priorytetem było zwiększenie wydajności napędu i wydłużenie zasięgu na jednym tankowaniu w porównaniu z Mirai pierwszej generacji, aby uzyskać wynik lepszy od zasięgów przeciętnych samochodów elektrycznych. Można przyjąć, że cel został osiągnięty – wydłużono zasięg o 30% do około 650 km, czyli wartości nieosiągalnej dla większości tradycyjnych modeli BEV.
Całość oparta jest na modułowej platformie GA-L z serii TNGA, która pozwoliła lepiej rozłożyć elementy napędu i wypracować bardziej przestronne, pięcioosobowe wnętrze. Dodatkowo, to właśnie dzięki nowej platformie znalazło się miejsce dla dodatkowego, trzeciego zbiornika paliwa, co oczywiście pozytywnie wpłynęło na maksymalny zasięg.
Toyota Mirai oferuje teraz silnik elektryczny o mocy 182 KM i maksymalnym momencie obrotowym na poziomie 300 Nm. Moc przenoszona jest na tylną oś. No dobrze, a ja przekłada się to na osiągi? Cóż, niespecjalnie – 9,2 sekundy do setki i prędkość maksymalna 175 km/h. Na pewno wpływ na to ma masa własna wynosząca 1900 kg.
Nowy model jest wyposażony w wysokonapięciowy akumulator litowo-jonowy, który zastąpił wcześniej stosowany akumulator niklowo-wodorkowy. Jego całkowita masa została zmniejszona z 46,9 do 44,6 kg.
Na środku deski rozdzielczej znalazł się 12,3-calowy wyświetlacz. Nie zabrakło obsługi Android Auto i Apple CarPlay czy funkcji bezprzewodowego ładowania smartfona.
Oczyszczanie powietrza podczas jazdy
Japoński producent chwali się, że Toyota Mirai nie tylko nie emituje żadnych spalin, ale nawet oczyszcza powietrze podczas jazdy. Realizowane jest z wykorzystaniem „innowacyjnego” katalitycznego filtra wbudowanego we wloty powietrza, które jest doprowadzane do ogniw paliwowych.
Wspomniany filtr wychwytuje mikroskopijne cząsteczki zanieczyszczeń, w tym dwutlenek siarki (SO2), tlenki azotu (NOx) i cząstki stałe PM 2.5. Rozwiązanie to usuwa od 90 do 100% zanieczyszczeń o średnicy od 0 do 2,5 mikonu z powietrza przelatującego przez system ogniw paliwowych.
Toyota Mirai zadebiutuje w Polsce? Tak, to możliwe
Jak informuje Autokult, nowa generacja Mirai może pojawić się w polskich salonach w przyszłym roku. Musi zostać spełniony jednak jeden warunek, umożliwiający w ogóle korzystanie z tego samochodu, czyli otwarcie stacji tankowanie wodoru. Dwie pierwsze mają być dostępne w połowie 2021 roku – w Warszawie i Gdańsku.
Niestety, nie tylko tankowanie będzie dużym problemem, ale również wysoka cena. Opierając się na niemieckim cenniku, możemy przyjąć, że za auto trzeba będzie zapłacić około 275 tys. złotych. Niestety, naprawdę dużo.