Zima kojarzy się nam wielorako. Jedni wskażą na Mikołaja czy święta, inni zasugerują wszechobecny smog, a jeszcze inni – na czele ze mną – należą do grona tych osób, które najbardziej czekają na śnieg. Dużo śniegu. I do tego odrobinę mrozu. W erze internetu i smartfonów świetne jest to, że nie musimy tylko i wyłącznie czekać i zerkać w telewizor lub za okno. Mamy do wyboru wiele udanych aplikacji, które precyzyjnie określają, czy najbliższe dni mają szansę zaskoczyć nas opadami śniegu.
Jak zawsze subiektywny wstęp
Witam Was serdecznie po Wigilii i pierwszym dniu świąt :) Mam nadzieję, że tak samo, jak ja, trochę odpoczęliście, naładowaliście akumulatory i że po prostu miło spędziliście ten czas. Jeśli z okazji świąt przybyło Wam trochę gotówki i wahacie się, na jaki sprzęt warto byłoby ją wydać, to przy okazji przypominam o naszym świątecznym poradniku zakupowym. Znajdziecie tam wiele fajnych sprzętów z różnych przedziałów cenowych, które na pewno trafią w Wasze gusta.
Dziś jednak nie będzie o prezentach. Będzie o bardzo technologicznym temacie, za jaki uchodzi pogoda. Od wielu lat interesuję się zasadami, które sprawiają, że lato jest ciepłe, a zima – przynajmniej w teorii – obfituje w śnieg. Jakiś czas temu rozwijanie tej małej pasji było po prostu trudne. Wiadomo – jaką pogodę podawali prezenterzy w radio lub w telewizji, takiej należało się spodziewać. Czasem trafiali, czasem nie. Trudno jednak było dowiedzieć się czegoś więcej.
Na szczęście z odsieczą przybywa niezawodny internet. Dowiedziałem się dzięki niemu o pogodzie numerycznej, o tym, jak bardzo nasz klimat – zwłaszcza zimą – kształtują fronty znad Arktyki czy tego, że pogoda numeryczna może podać na tacy takie wskaźniki, jak prognozowaną wielkość opadu, pokazać w formie graficznej prądy strumieniowe czy wysokość punktu rosy. Co ważne, wiele z modeli, za które odpowiadają wiodące agencje, na czele z NASA, można obserwować za darmo.
Naturalnie, nie zakładam, że każdy z Was będzie szukał tak rozległej wiedzy. Przeważnie poszukujemy prostej odpowiedzi na pytanie zbliżone do tego „jaka pogoda będzie w lokalizacji X w dniu Y o godzinie Z”. Postanowiłem rozeznać temat i przygotowałem dla Was kilka uznanych aplikacji meteorologicznych, które pozwolą dowiedzieć się o pogodzie czegoś więcej. A jako, że zima, to ta pora roku, kiedy ochoczo wyciągamy z szaf narty lub deski snowboardowe, nie mogło zabraknąć też prognozy pogody dla narciarzy. Zaczynajmy ;)
Meteo ICM. Prognoza numeryczna
Meteo ICM to aplikacja „made in Poland”, która bazuje na świetnie znanym, skutecznym modelu pogodowym, który opracował i rozwija Uniwersytet Warszawski. Mimo relatywnie prostego interfejsu, warto zwrócić uwagę na rozmach aplikacji. Możemy sprawdzić pogodę dla ponad dwóch tysięcy miejscowości w Polsce oraz wielu miast za granicą. Model Meteo daje się zastosować m.in. dla Czech, Słowacji, części Ukrainy, Białorusi, Rosji (obwód kaliningradzki), Litwy oraz Niemiec.
Narzędzie wykorzystuje model pogodowy UM 60/72h oraz COAMPS. W wielkim skrócie, model UM 60 daje możliwość podejrzenia pogody na 60 lub 72 godziny, a COAMPS pozwala przeanalizować zmianę warunków w perspektywie osiemdziesięciu czterech godzin. Program bazuje na prostych wykresach, które – na szczęście – są świetnie omówione. Jeśli je załapiecie, to podejrzewam, że będziecie do tej aplikacji wracali naprawdę często.
Aplikacja pobiera pogodę ze strony meteo.pl, autor podkreśla, że jest to narzędzie niekomercyjne, efektem czego w Meteo ICM nie ma reklam. Trochę szkoda, że widżet pogodowy w zasadzie nie istnieje, jednak jestem przekonany o tym, że precyzyjne i szczegółowe prognozy wynagrodzą Wam ten wielki trud, jaki musicie ponieść, tapając palcem na ikonkę aplikacji. Rozpoczynałem swoją przygodę z modelami numerycznymi właśnie od ICM i z czystym sumieniem mogę zapewnić Was o jego ogromnym potencjale.
Meteor (Počasí) » Aladin
Meteor to oficjalna aplikacja Czeskiego Instytutu Hydrometeorologicznego. Nasi sympatyczni sąsiedzi z południa stworzyli naprawdę świetne narzędzie, które umiejętnie łączy pokaźną ilość przetwarzanych danych z bardzo prostym interfejsem graficznym. Co najważniejsze, aplikacja z powodzeniem działa także w Polsce, choć od pewnego czasu użytkownicy znad Wisły raportują, że lepiej radzi ona sobie w paśmie południowym: na Dolnym Śląsku, Górnym Śląsku czy w Małopolsce.
Mając na uwadze, że wiele osób lubi czasem wybrać się zimą w góry, zdecydowałem się umieścić tutaj tę aplikację. Meteor podaje takie wartości, jak temperaturę, wilgotność, siłę wiatru, ciśnienie oraz opady wraz ze szczegółową informacją o ich rodzaju oraz intensywności. Podejrzewam, że docenicie też to, że narzędzie wspiera język angielski. Jeśli ktoś ma problemy ze zrozumieniem języka czeskiego, jest to jak znalazł.
Mogę Was jednak uspokoić, że da się używać Meteora nawet wtedy, gdy o Czechach wiecie tylko tyle, że ich stolicą jest Praga. Naprawdę, świetną robotę wykonuje prosty interfejs, który w mig pojmie nawet laik, który do tej pory rozróżniał tylko grafikę z chmurką, słoneczkiem i błyskawicą ;) Można też szukać rozszerzeń, jak choćby programu Meteor – raport śniegowy, który – jak sama nazwa wskazuje – zwiększa nieco potencjał narzędzia. Mały plus za częstotliwość aktualizacji. Ostatnia łatka dla Meteora pojawiła się… przedwczoraj.
AccuWeather lokalna pogoda
Nie zna aplikacji pogodowych ten, kto nigdy nie natknął się w Google Play na AccuWeather. W zasadzie aż ciśnie się tutaj na usta takie słowo jak monopolista czy potentat. Naturalnie, w pozytywnym wydźwięku. AccuWeather dostarcza informacje o pogodzie w ponad stu językach, a zgodnie z informacjami w opisie aplikacji, każdego dnia z ich rozwiązań korzysta aż 1,5 miliarda osób. Trzeba tutaj uczciwie zaznaczyć, że renoma aplikacji bynajmniej nie jest „na wyrost”.
Do wykorzystania czeka na Was cała gama usług. Od animacji pogodowych, przez prognozę długoterminową, aż po takie atrakcje, jak aktualizowana co minutę prognoza opadów na najbliższe dwie godziny. Jako że artykuł pisany jest w kontekście zimowym, to zakładam, że właśnie te dane o opadach mogą wielu z Was przekonać do tego narzędzia. Mamy też materiały wideo, animacje pogodowe oraz dostęp do zdjęć satelitarnych.
Miłym urozmaiceniem jest udany widżet pogodowy, który w atrakcyjnej dla oka oprawie graficznej prezentuje kwintesencję danych, które w danej chwili mogą Was interesować. Z perspektywy użytkownika, który mieszka w Polsce, doceniam rozbudowaną bazę miast i miejscowości, która spokojnie może rywalizować z tym, co oferują konkurencyjne rozwiązania. Podoba mi się też to, że w zasadzie w dowolnej chwili mogę przeskoczyć na inny kontynent i zobaczyć, jaką też w tej chwili pogodę mają Kanadyjczycy czy Amerykanie.
MeteoEarth
Omawianą aplikację scharakteryzowałbym słowami „big picture”. Narzędzie daje możliwość sprawdzenia pogody – w zasadzie – w każdym miejscu na naszej planecie. Ciekawą funkcją zdaje się być możliwość podejrzenia pogody w czasie przeszłym, choć z oczywistych względów ten jest ograniczony. MeteoEarth daje możliwość sprawdzenia pogody w dość krótkiej, bo 24-godzinnej perspektywie czasowej. Nie ma co się oszukiwać, wiele narzędzi pozwala tutaj na odrobinę więcej.
Z drugiej zaś strony – według mnie – te wszystkie 20-dniowe czy miesięczne prognozy pogody można włożyć między bajki. Po kilku latach skłaniam się ku temu, że wiarygodny termin dla pogody, to trzy, maksymalnie cztery dni. Cała reszta, to w dużej mierze wróżenie z fusów. Wracając jednak do aplikacji. Polubicie możliwość śledzenia tajfunów czy huraganów. To dla miłośników meteorologii świetna sprawa, którą zdecydowanie warto pochwalić.
Narzędzie jest też dość rozbudowane, bowiem nie tylko oferuje nam widżet, ale pozwala nawet na połączenie z telewizorem dzięki wykorzystaniu Miracast lub Chromecasta. Jeśli dysponujecie odpowiednimi narzędziami, to zapewniam Was, że animowana pogoda na dużym ekranie wygląda po prostu bajecznie. Narzędzie daje też kilka funkcji typu premium, które umożliwią podejrzenie planowanej pogody na maksymalnie pięć dni do przodu. Ciekawą funkcją jest też możliwość śledzenia prądów strumieniowych. Na pewno warto mieć to narzędzie na swoim urządzeniu.
Skiinfo Narty & Śnieg
Absolutny must have dla fanów białego szaleństwa. Aplikacja wyszła spod strzech popularnego portalu Skiinfo i przebojem wdarła się do czołówki aplikacji pogodowych dla narciarzy. Program ma imponującą bazę ponad dwóch tysięcy ośrodków narciarskich na całym świecie, w tym rzecz jasna, wielu z Polski, Czech, Słowacji czy Austrii. Baza zdaje się być stale rozbudowywana, można więc spokojnie założyć, że gdziekolwiek nie zapragniecie poszusować, tam Skiinfo da sobie radę.
Bardzo podoba mi się funkcja Powder Alert. Polega ona na możliwości otrzymywania powiadomień o miejscach, gdzie właśnie spadł świeży śnieg. Informacje meteorologiczne są rozbudowane, przedstawione w formie czytelnej tabeli. Jeśli nie chce Wam się wpisywać całych długich nazw wyciągów, zawsze można posiłkować się wyszukiwaniem najbliższych ośrodków narciarskich według GPS. Cieszy też sporo archiwalnych danych statystycznych, które mogą pozwolić umiejętnie zaplanować wyjazd.
Aplikacja wspiera też język polski, kamerki, mapy tras, a za sprawą aktywnej społeczności skupionej wokół narzędzia mamy też system ocen poszczególnych wyciągów, możliwość wrzucania zdjęć oraz zapoznania się z recenzjami sprzętu lub poradnikami zakupowymi przygotowanymi przez redakcję. Skiinfo wyrasta na prawdziwy meteorologiczny kombajn, który na pewno warto zawsze mieć pod ręką. Nie spodziewałem się tego, że program tak bardzo przypadnie mi do gustu. Wydawcy należą się naprawdę duże brawa.
W gratisie… ostrzeżenia o smogu
Niestety, ale od pewnego czasu maniacy zimy mają nieco pod górkę. Wszystko za sprawą smogu, który nie dość, że pachnie, jak pachnie, to jeszcze jest dla nas szkodliwy. Mieszkam w mieście, które plasuje się całkiem wysoko w tym niechlubnym rankingu i od pewnego czasu postanowiłem, że ograniczę ilość wyjść w teren do minimum, gdy tylko natężenie szkodliwych pyłów nie będzie zbyt wysokie. I właśnie tutaj wchodzi nam aplikacja o sympatycznie brzmiącej nazwie, Kanarek.
Program bazuje na 150 oficjalnych stacjach GIOŚ, jednak pozwala też podejrzeć dane z LookO2, Syngeos oraz Perfect-Air. Taki zestaw przekuwa się na pokaźną liczbę stacji, którą narzędzie przedstawia nam w formie klarownej, czytelnej mapy kraju. Nie zabrakło wsparcia dla widżetów, powiadomień z wybranych miast, a także atrakcyjnych dla oka wykresów. Co ważne, wraz z omówieniem. Ot, taki drobny szczegół, który pozwoli Wam dokładnie zrozumieć, kiedy „raczej można wyjść” a kiedy spacer będzie raczej niewskazany.
Program monitoruje następujące parametry: pyły zawieszone PM 2,5, PM10, dwutlenek węgla, dwutlenek azotu, tlenek węgla, benzen oraz ozon. Niestety, ale od czasu, kiedy zima stała się bardziej szara niż biała, warto mieć pod ręką tego typu aplikację. Uwielbiam chodzenie po mrozie, kiedy akurat spadł świeży śnieg, lubię czasem połazić tylko po to, żeby porobić kilka fajnych zdjęć, jednak o wiele bardziej cenię sobie swoje zdrowie. Kanarek to pewnego rodzaju przypominajka, która w odpowiednim momencie pozwala zdać sobie sprawę, że lepiej będzie spędzić czas w domu niż na dworze, wdychając do płuc coś, co ze świeżym powietrzem ma raczej niewiele wspólnego.
A Wy, z jakich narzędzi pogodowych korzystacie najczęściej? Może z tych, które dostarczają producenci smartfonów lub Google? Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)
Wybór aplikacji wymienionych w artykule był subiektywny. Wpis nie jest artykułem partnerskim ani sponsorowanym.
zdjęcie główne: Pixabay