Z TikToka w Europie korzysta ponad 220 mln osób, a w samej Polsce ~10 mln. Gdyby jedna z najpopularniejszych na świecie platform zniknęła z krajów na Starym Kontynencie, z pewnością wywołałoby to ogromne niezadowolenie użytkowników aplikacji. Można temu jednak zapobiec. W jaki sposób?
TikTok ma wiele za uszami
TikTok, jak każdy serwis społecznościowy, wzbudza mnóstwo kontrowersji. I tak samo jak na Facebooku, Instagramie czy Twitterze, pojawiają się na nim szkodliwe treści, które podsuwają użytkownikom „inteligentne” algorytmy. Niestety, w dużej części korzystające z niego osoby są młode lub nawet bardzo młode – z uwagi na swój wiek często nie są w stanie racjonalnie ocenić tego, co oglądają, co czasami może mieć tragiczne skutki. Chyba każdy słyszał o głupich wyzwaniach, które kończyły się śmiercią dzieci, bo zdecydowały się ich podjąć, nieświadome, z jakimi zagrożeniami się one wiążą.
I chociaż nikt i nic nie jest w stanie wyplenić patologii z social mediów, to TikTok stara się być możliwie jak najbardziej przyjaznym i transparentnym miejscem. Mimo to nie o wszystkim otwarcie informuje – w listopadzie 2022 roku okazało się, że jego pracownicy na całym świecie mają dostęp do danych użytkowników z Europy. Niewiele później światło dzienne ujrzała informacja, że kilku pracowników ByteDance (właściciela TikToka) nadużyło swoich uprawnień, aby pozyskać dane osobowe z kont dwóch dziennikarzy, którzy korzystali z serwisu. Postępowanie to miało na celu zidentyfikować źródło wycieków informacji z firmy, lecz było nadużyciem i bezprawnym działaniem.
TikTok chce zostać w Europie, ale musi się dostosować
TikTok od dawna jest na celowniku Unii Europejskiej, która bada, w jaki sposób jeden z najpopularniejszych serwisów społecznościowych na świecie przetwarza dane osobowe użytkowników ze Wspólnoty. A Unia Europejska ma jedne z najbardziej restrykcyjnych zasad, które przedsiębiorcy, działający na jej terenie, muszą przestrzegać.
Jak donosi Bloomberg, Unia Europejska ani myśli dawać taryfę ulgową chińskiej platformie – Thierry Breton, komisarz europejski, odpowiedzialny za rynek wewnętrzny, powiedział CEO TikToka (jego rolę w firmie pełni Shou Zi Chew), że platforma ma czas do 1 września 2023 roku, aby dostosować się do Aktu o usługach cyfrowych – inaczej grozi jej nawet całkowita blokada na terenie Unii Europejskiej.
Thierry Breton zapowiedział, że Wspólnota nie będzie miała żadnych oporów przed nałożeniem pełnego zakresu sankcji, aby chronić obywateli Unii Europejskiej, jeśli audyty wykażą brak pełnej zgodności z Digital Services Act. W odpowiedzi TikTok zadeklarował, że jest w trakcie przygotowań do implementacji zasad DSA do swojej polityki, bowiem – jak powiedziała Caroline Greer – bezpieczeństwo naszych użytkowników jest najważniejsze.
Nie ma jednak wątpliwości, że TikTok zostanie dogłębnie prześwietlony, ponieważ Thierry Breton uważa, iż to niedopuszczalne, że dostęp do szkodliwych, a czasem nawet zagrażających życiu treści zajmuje użytkownikom kilka sekund. Przypomniał też, że w przypadku powtarzających się poważnych naruszeń zagrażających życiu lub bezpieczeństwu ludzi Akt o usługach cyfrowych umożliwia nałożenie „odstraszających sankcji”, jak grzywna w wysokości do 6% rocznego światowego obrotu lub nawet całkowita blokada na terenie Unii Europejskiej.
TikTok będzie miał niełatwe zadanie, ponieważ prawdą jest, że nietrudno dotrzeć na nim do szkodliwej i potencjalnie zagrażającej życiu zawartości. Czas ucieka, a na dopracowanie algorytmów z pewnością go sporo potrzeba. W podobnej sytuacji są jednak również inne popularne social media – na Facebooku, Instagramie czy Twitterze również nietrudno natknąć się na szkodliwe treści. A Akt o usługach cyfrowych będzie dotyczył także ich, więc nie tylko TikTok musi mieć się na baczności.