Za nieco ponad miesiąc, swoją premierę ma The Last of Us: Part I. Słowami producenta gry – Neila Druckmanna – jest to definitywny sposób na ogranie przygody Joela oraz Ellie. Autorzy podzielili się szczegółami na temat nadchodzącego remake’u, dlatego przyjrzyjmy się zmianom i porównaniu grafiki starej i odświeżonej odsłony.
The Last of Us na PlayStation 5
The Last of Us: Part I ukaże się już 2 września 2022 roku, chwilowo wyłącznie na PlayStation 5. Tytuł zmierza również na komputery PC, lecz trafi tam w nieco późniejszym terminie. Jest to całkowite odświeżenie oryginalnej gry z 2013 roku oraz dodatku Left Behind, oparte o rozwiązania wykorzystane w The Last of Us: Part II (2020). Oprócz tego, opowieść z Seattle będzie czerpać wszystko, co w PlayStation 5 najlepsze: pojawi się dźwięk przestrzenny, blokowanie triggerów przy strzelaniu czy wreszcie zaawansowana haptyka wibracji.
To jednak ciągle nie wszystko. Jako jedna z niewielu gier, The Last of Us: Part I zawrze pełną audiodeskrypcję dla osób niewidomych, a także masę innych ułatwień, pozwalających na zabawę ludziom niedowidzącym oraz niedosłyszącym. Już druga część cyklu pokazała, jak wiele można osiągnąć w temacie ułatwień dostępu, gdy gra od początku jest tworzona także z myślą o nich.
Porównanie grafiki TLOU: Remastered (PS4 Pro) i TLOU: Part I (PS5)
Rzućmy jednak okiem na mięso, czyli porównanie graficzne scen z The Last of Us: Part I na PlayStation 5 oraz PlayStation 4 Pro. Choć oryginał wyglądał już pięknie, świat przedstawiony oraz emocje bohaterów nabierają tu zupełnie nowego kolorytu. Spójrzcie sami na zaprezentowane zrzuty ekranu.
Czy to jest ostatni raz?
Patrząc na ogrom pracy wykonanej przez Naughty Dog, trudno się dziwić dlaczego tytuł będzie kosztować 339 złotych w dniu premiery. Rzemieślnicza, lecz porządna robota, na którą pomysł zrodził się przy tworzeniu retrospekcji do drugiej odsłony cyklu. Pamiętajcie, że nie ma też obowiązku kupowania gier w dniu premiery. Jeżeli uważamy iż tytuł jest za drogi, możemy poczekać na obniżki cen. Tylko w taki sposób damy sygnał deweloperom, że jesteśmy fanami nowej polityki wydawania dużych gier.
Jeżeli ktoś nie grał wcześniej w klasyczne The Last of Us, zdecydowanie warto przemyśleć zakup gry na 2 września. Mało która gra pozwala na utworzenie tak wspaniałej więzi z bohaterami, oferując przy tym fantastyczną strzelankę z elementami skradania i walki o przetrwanie. Na sam dźwięk klikaczy przypominam sobie o tych stresujących momentach, w których chwila nieuwagi dzieliła mojego bohatera od bolesnej śmierci.
Mając na uwadze dodatkową poprawę sztucznej inteligencji, wyzwanie znajdą również gracze znający oryginał na pamięć. Liczę na to, że The Last of Us: Part I obroni się jakością, do jakiej Naughty Dog przyzwyczaiło graczy na przestrzeni lat. Szkoda tylko braku trybu sieciowego, lecz jak wszyscy wiemy – nie można mieć wszystkiego.