Naughty Dog ma powody by świętować, ponieważ The Last of Us: Part I osiągnęło tak zwany złoty status. To oznacza, że tytuł jest już w pełni grywalny, a jego premiera we wrześniu 2022 roku nie wydaje się zagrożona.
Czy potrzebny jest remake The Last of Us?
2 września 2022 roku – wszystko wskazuje na to, że to właśnie wtedy zagramy w The Last of Us: Part I, chwilowo ekskluzywnie na PlayStation 5. Kultowa gra od Naughty Dog trafi również na komputery PC, lecz w nieco późniejszym, bliżej nieokreślonym czasie. Powala jedynie koszt tej produkcji – za The Last of Us: Part I przyjdzie graczom zapłacić pełną cenę wysokobudżetowej gry, czyli 339 złotych. Tylko właśnie: czy warto?
Najbardziej zaangażowani gracze przemówili dość jednogłośnie – nie warto! Trudno im się dziwić. The Last of Us: Remastered (2014) jest dostępne na PlayStation 4, działa świetnie na nowej generacji sprzętu Sony oraz dalej sprawia, że ronię łzy w prologu. Nie ma jednak co ukrywać – dzięki odświeżeniu pierwszej części na silniku The Last of Us: Part II (2020), cała historia Ellie i Joela będzie jeszcze bardziej spójna, a jej ogrywanie zamieni się w czystą przyjemność.
Wystarczy spojrzeć na porównanie przygotowane przez Digital Foundry, by zrozumieć, iż nie będzie to tani remaster, pospiesznie przygotowany na premierę serialu od HBO.
Bezstresowe dni w Naughty Dog
Ciekawą wypowiedzią podzielił się ze światem Anthony Vacarro, jeden z pracowników Naughty Dog. Ten stwierdził, że podczas swojej 13-letniej kariery, The Last of Us: Part I było pierwszym projektem, przy którym nie musiał zostawać po nocach, by za wszelką cenę dokończyć grę na premierę. Studio Niegrzecznych Psiaków słynęło niegdyś z kultury crunchu, dlatego wieści o zmianach niewątpliwie napawają optymizmem.
Trzeba jednak mieć oczy otwarte, ponieważ The Last of Us: Part I to nie jest całkowicie świeży projekt. To remake gotowej gry, oparty na istniejącym już silniku i animacjach z drugiej odsłony serii. Tu została też wykorzystana oryginalna ścieżka dźwiękowa, dlatego chociażby już na tym polu studio miało o wiele mniej pracy.
Nie zmienia to jednak faktu, że naprawdę czekam na The Last of Us: Part I. Będzie to idealna, nostalgiczna podróż, na dwa miesiące przed premierą God of War: Ragnarok. Miejmy nadzieję, że tam obędzie się bez śmierci ważnych bohaterów.