Recenzja THE A500 Mini. Zabawka czy dobry sprzęt retro?

Moda na współczesne mini retrokonsole wkrótce będzie miała swoje 7. urodziny. W tym czasie do zabawy rozpoczętej przez Nintendo dołączyła Sega, Konami, SNK Corporation i Sony. W 2022 roku na listę trafił też sprzęt, który miał przypomnieć nam gry z jednego z najpopularniejszych komputerów lat 80. i 90., czyli z Amigi 500.

Najpierw Nintendo, zaraz za nim Commodore

W 2017 roku rozpoczęło się coś, co osobiście nazywam „nową falą retro-konsol”. Wtedy bowiem zadebiutował NES Classic Edition, dzięki któremu mogliśmy zagrać w klasyczne gry Nintendo na czymś, co przypominało pomniejszoną wersję urządzenia z 1985 roku.

W 2018 roku, czyli niecałe 12 miesięcy po debiucie „mini NES-a”, brytyjskie przedsiębiorstwo Retro Games Ltd. wydało THEC64Mini – urządzenie, które miało przypominać Commodore 64, potraktowane promieniem zmniejszającym. Sprzęt w oryginale był o tyle inny od NES-a, że nie był wyłącznie zabawką do gier, ale komputerem, na którym mogliśmy korzystać z edytora tekstu czy arkuszy kalkulacyjnych.

W ciągu tych sześciu lat Retro Games Ltd. opracowało pełnowymiarowego THEC64 (wciąż okrojonego pod względem funkcji, ale za to z działającą klawiaturą), THEVIC20 (udające komputer Commodore VIC-20) oraz bohatera dzisiejszego testu, THE A500 Mini.

fot. Jakub Malec | Tabletowo.pl

Jak już zostało wspomniane na samym początku (i czego możecie się domyślić z samej nazwy), A500 Mini jako materiał źródłowy wybrał Amigę 500. Aby nie rozpisywać się tu na -naście akapitów powiem tylko, że Amiga 500 była jednym z najlepiej sprzedających się urządzeń w swojej kategorii w historii marki, więc z pewnością zasługuje na swoją wersję „Classic”.

Jak każda retro konsola, również THEA500 Mini ma przed sobą trudne zadanie do wykonania – przekonać do zakupu zarówno osoby, które pamiętają ogrywanie kultowych gier na oryginale, jak i te, które nie posiadają takiego bagażu, jednak tematyka retro bardzo je interesuje (zgadniecie, do której grupy należę?).

Czy ta sztuka tym razem się udała? Dowiecie się po lekturze niniejszej recenzji.

Specyfikacja techniczna THE A500 Mini:

ModelTHE A500 Mini
CPUAllWinner H6 ARM (4-rdzenie Cortex-A53)
RAM512 MB DDR 3
Pamięć wewnętrznatak, 256 MB (niedostępna dla użytkownika)
Gniazda3x USB 2.0, HDMI, USB-C (zasilanie)
Sugerowana cena detaliczna539 złotych
Zawartość zestawu1x THE A500 Mini, 1x mysz, 1x kontroler 1x kabel HDMI 1x kabel USB-C, instrukcja obsługi

Pierwsze wrażenia

Trzeba przyznać, że od momentu odpakowania pudełka z kartonu można poczuć się, jak w latach 80. Choć oryginalne pudełko od Amigi 500 stawiało na więcej bieli, to połączenie jej z czerwienią kultowej kulki z demo, które zadebiutowało podczas targów CES 1984 sprawia, że nawet bez widocznego napisu „Amiga” wiadomo, z czym mamy do czynienia.

Całość jest zapakowana bardzo schludnie i przy ewentualnej odsprzedaży od razu wiadomo, gdzie co powinno się znajdować – konsola pod plastikowy protektor, a pod niego dwa oznaczone kartoniki – na mysz i kontroler wraz z okablowaniem.

Ktoś, kto chociaż raz przechodził obok i/lub macał stare komputery pokroju Amigi 500/Atari ST, poczuje się jak w domu, dzięki chropowatemu plastikowi o charakterystycznym kolorze. Do tego solidnie wykonane detale w postaci czcionki na klawiaturze i kontrolerze oraz pasujący kolorystycznie kabel zasilania i HDMI pokazują, że Retro Games przyłożyło wagę do tego, aby całość nie wyglądała na ulepioną po taniości zabawkę jadącą na nostalgii.

Czy na tym etapie czuć jakiekolwiek zgrzyty? I tak, i nie. Umieszczenie zgodnie z oryginałem wszystkich portów z tyłu sprawia, że kontroler „przechodzi” nad obudową, co odbiera mu kilka centymetrów kabla do dyspozycji.

W moim przypadku oznaczało to, że korzystając z telewizora jako ekranu nie mogłem wygodnie rozłożyć się na kanapie – THE A500 Mini stojące w odległości ponad 1,5 metra od stanowiska wymagało ode mnie pozycji „na skupionego gracza”.

A w sumie to nie obraziłbym się, gdyby oba kontrolery, zamiast kabla, oferowały łączność bezprzewodową. Wtedy mielibyśmy ładne połączenie starego z nowym, a jeżeli wykorzystano by do tego komunikację Bluetooth zamiast radiowej (choć najlepiej byłoby zaoferować obie naraz) – pad oraz myszka znalazłyby wygodne zastosowanie przy Switchu, laptopie czy komputerze stacjonarnym.

Największe świry (w pozytywnym rozumieniu tego słowa) mogą zresztą używać myszki z zestawu przy tradycyjnym komputerze. Mina kolegów w biurze, jak podpinasz do służbowego laptopa coś, co z daleka przypomina pożółkniętą Teslę Cybertruck – bezcenne.

5 minut i gotowe

Wpinamy więc zasilanie do ładowarki od smartfona, podpinamy pada inspirowanego tym z Amigi CD32, dorzucamy HDMI i przechodzimy przez kilka kroków konfiguracji. Osoby, będące na bakier z angielskim docenią, że zarówno instrukcja, jak i interfejs THE A500 Mini, oferują język polski.

Na koniec wybieramy częstotliwość odświeżania (50 lub 60 Hz, w zależności od tego, czy nasz monitor/telewizor tyle obsługuje) i tyle – biblioteka 25 gier (i nie tylko, ale o tym za chwilę) stoi przed Wami otworem.

W tym miejscu muszę jednak już powiedzieć o czymś, co po pierwszych chwilach ekscytacji nową zabawką zaczęło mnie gryźć w głowę i nie odpuszczało. Dlaczego główny interfejs został zrealizowany jak w innych retro konsolach pokroju kolekcji Atari autorstwa AtGames czy Evercade?

Mamy szybką pomoc w postaci klawiszologii, dostęp do ustawień i okładki gier prowadzące nas do gier. W przypadku NES Classic czy Mega Drive Classic taki zabieg ma sens – konsole nie miały jeszcze wtedy rozbudowanych menusów, więc nie było potrzeby wymyślania na siłę interfejsu, który wyglądałby jak z danej epoki. Tymczasem THEC64 czy THE A500 Mini wzorowane są na komputerach, które oferowały jakieś GUI – był więc pulpit, ikonki i dostęp do programów czy dokumentów tekstowych.

Retro Games mogło spróbować upodobnić interfejs do tego, co oferowała AmigaOS i dodać od siebie coś więcej. Otwieranie instrukcji w okienku sugerującym, że korzystamy z wbudowanego programu do obsługi dokumentów? Pulpit ze skrótami do ulubionych gier? Takie smaczki na pewno by podbiły wskaźnik immersji bardziej, niż to, na co zdecydował się producent sprzętu (jak mogłoby wyglądać coś takiego pokazuje doskonale projekt AMiNIMiga). Nie traktowałbym tego oczywiście jako żółtą kartkę dla konsoli – najważniejsze w tym wszystkim przecież są gry, prawda?

25 powrotów do przeszłości

Przypomina o tym pudełko z konsolą, jak i każda karta produktu w sklepie internetowym. Przypomnę i ja, jakie gry znajdują się w pamięci konsoli: Alien Breed 3D, Alien Breed: Special Edition 92, Another World, Arcade Pool, ATR: All Terrain Racing, Battle Chess, Cadaver, California Games, Dragon’s Breath, F-16 Combat Pilot, Kick Off 2, Paradroid 90, Pinball Dreams, Project-X: Special Edition 93, Qwak, Simon the Sorcerer, Speedball 2: Brutal Deluxe, Stunt Car Racer, Super Cars II, The Chaos Engine, The Lost Patrol, The Sentinel, Titus the Fox, Worms: The Director’s Cut, Zool: Ninja Of The ”Nth” Dimension.

Mam to (nie)szczęście, że w domu przez kilka lat mojego bardzo wczesnego dzieciństwa królowało Atari 1040 STe, a ja w żaden sposób nie czuję się mentalnie związany ze sceną amigową, więc nie usłyszycie ode mnie „jak to nie ma gry X?! Przecież to pozycja obowiązkowa dla tego sprzętu!”.

Po szybkiej przebieżce po tytułach wiem, że w teorii dla każdego powinno być coś dobrego – są platformówki, „szczelanki”, trzy gry wyścigowe, w tym jedna w „3D” i klasyka w postaci pierwszych Wormsów czy Another World.

Biblioteka dostępnych gier na takie konsole to mimo wszystko bardzo grząski temat – czy umieszczenie 25, a nie np. 60 gier, jak w przypadku THEC64 Mini, wynika z niechęci właścicieli praw do bardziej udanych tytułów? Czy nie dało się dogadać np. z Ubisoftem, który ma prawa do serii Might & Magic, aby wrzucić Might & Magic II: Gates to the Another World do listy?

Można też narzekać, że na liście pojawiły się tytuły, które można bez problemu kupić na Steamie (The Chaos Engine, Simon the Sorcerer, Another World), jednak wracamy do punktu wyjścia – co, jeżeli twórcy, przy całych swoich dobrych chęciach, mogli pozwolić sobie tylko na tyle? Pozostaje skorzystać z furtki pozostawionej przez Retro Games Ltd., czyli opcji wgrywania własnych kopii.

Patrzcie, gry na Amigę już w 1991 stawiały ważne pytania dot. przyszłości motoryzacji. (Źródło: Bartosz Kaja | Tabletowo.pl)

Dyskietka i pendrive

Podobnie, jak większość rzeczy w retro konsolkach, cały proces jest prosty, jak liczenie do trzech: wystarczy sformatować pendrive do typu FAT32, skopiować na nośnik oprogramowanie WHDLoader, dostępne z poziomu oficjalnej strony THE A500 Mini, i dorzucić do tego posiadane przez nas gry.

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zbadał tematu. I, żeby nie było, mówimy o LEGALNIE POSIADANYCH egzemplarzach. Prawo w Polsce dopuszcza sporządzenie kopii zapasowej (Art. 75, ust 2, Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych), jednak nie możemy przy tym łamać zabezpieczeń oprogramowania – jeżeli do działania potrzebujemy pobrać dodatkowo BIOS lub firmware, to jest „po zawodach”. Podkreślam – nie możecie sobie ot tak pobrać pliku z posiadaną przez Was grą bo „przecież macie ją w kolekcji”, tylko musicie wykonać kopię tego, co macie.

Zakładając więc, że gdzieś w szafie wala Wam się dyskietka z pierwszą Cywilizacją na Amigę – musielibyście skopiować pliki, a to wymagałoby od Was posiadania urządzenia ze stacją dyskietek z opcją zapisu na inny nośnik (najlepiej USB). Istnieją rozwiązania OpenSource zarówno na Amigę, Windowsa, jak i Arduino, jednak nie jest to proces tak prosty, jak podłączenie THE A500 Mini do telewizora.

Nie chcę rozwijać tego tematu, bo choć nie należymy do prasy drukowanej i nie ogranicza mnie kilka stron A4, to mimo wszystko szanuję Wasz czas.

Jakieś alternatywy? Dzięki ogromnej scenie moderskiej i programistycznej wciąż powstają tytuły, które można ograć na oryginalnych Amigach 500/1200. Dla przykładu – na oficjalnej stronie Retro Games Ltd. czeka na Was miła niespodzianka w postaci Cytadeli w wersji 1.3 – jest to poprawiona wersja polskiej gry z 1995 roku, działająca zarówno na THE A500 Mini, jak i na oryginalnych Amigach.

Idąc dalej – na itch.io można natknąć się na gry pokroju Maria Renard’s Revenge czy Power Glove Reloaded, gdzie twórcy mają już dla Was gotowy plik, który wystarczy wgrać na Amigę lub testowaną miniaturkę, żeby zacząć zabawę.

Pamiętajcie tylko, żeby zaktualizować THE A500 Mini – wersja 1.1.1 dodała obsługę popularniejszego formatu .adf i umożliwia kontrolę głównego menu z grami za pomocą klawiatury. Jest to trochę pogmatwane, gdyż nie można zmienić mapowania, a przyciski z pada odpowiadają literom na klawiaturze – A, B, X, Y, H(ome) oraz M(enu).

Zapach nostalgii

Pozostało odpowiedzieć na ostatnie i najważniejsze pytanie – jak się gra na „Mamidze 500” (mała Amiga 500 – Mamiga 500. Dobre, co nie?) komuś, kto komputery lat 80. i 90. kojarzy z domowych kaset VHS, na których starszy brat (7-8 lat) zostaje złapany na graniu na Atari w „ADS: Advanced Destroyer Simulator”?

Na początku jest świetnie. Uruchamiam ATR: All Terrain Racing i poniekąd czuje się zaskoczony poziomem trudności. 30 lat temu nauka wchodzenia w zakręty i zapamiętywania tras wymagała kilku, jeżeli nie kilkunastu godzin wprawy, wymaga ich i teraz. Podobne uczucie towarzyszy mi przy pozostałych grach wyścigowych, więc decyduję się spróbować czegoś innego.

Zainteresowanie flipperami daje za wygraną, więc sięgam po Pinball Dreams. Przerwa na ciekawostkę: Digital Illusions, które opracowało ten tytuł w 1993, przekształciło się w Digital Illusion CE – DICE, które znamy dzisiaj z serii Battlefield czy Mirror’s Edge.

Przewijany ekran, który nie obejmuje całego stołu, wygląda dzisiaj nieco archaicznie i w moim przypadku utrudnia skupienie się na trajektorii kuli. Bawiłem się nieźle, ale preferuję Pro Pinball: Big Race USA na PC czy Bride of Pinbot w Androidowym Pinball Arcade.

Żeby nie rozpisywać się nad wszystkimi grami – dałem szansę każdemu tytułowi, spędziłem nad nimi trochę czasu i stwierdzam, że część z nich broni się do dziś (flippery, gry wyścigowe i przygodówki), niektóre za to mogą odrzucać tempem zabawy.

Alien Breed podczas przeczesywania lokacji wydaje się powolny, a w Titus the Fox bohater porusza się na tyle szybko, że po sprawdzeniu gameplayów na YouTube dowiaduję się, że niektórzy polecają „F10”, które spowalnia trochę zabawę i pozwala w ogóle reagować na przeciwników, którzy potrafią rzucać przedmiotami tak szybko, że nie zdążycie nacisnąć skoku.

Super Cars II nie pozwala na zabawę za pomocą klawiatury. Simon the Sorcerer nie został wrzucony w wersji z Amigi CD32 (w dużym skrócie: Amiga 1200 w wersji konsolowej, a więc powinna być obsługiwana przez THE A500 Mini), która oferowała udźwiękowione dialogi.

Worms dla dziadków najlepiej smakuje w wydaniu Armageddon/World Party. Brak instrukcji, jak stawiać swoje pierwsze kroki w grze, odstraszył mnie natomiast od Dragon’s Breath czy The Sentinel.

Chyba jednak to pierwsze

THE A500 Mini oferuje garść dobrej zabawy pod jednym warunkiem – nie interesuje Was nic oprócz możliwości położenia zmianturyzowanej Amigi 500 pod Waszym telewizorem lub wywołaniem namiastki nostalgii na chowanym na strychu telewizorze kineskopowym (YouTube podpowiada, że przejściówka HDMI na SCART umożliwia zabawę na telewizorze CRT).

Wtedy kompaktowe rozmiary i kilkanaście gier do dyspozycji sprawiają, że wspomnienia z dzieciństwa mogą towarzyszyć Wam wszędzie, a pokazanie Waszym dzieciom, w co „stary pykał w dzieciństwie”, nie wymaga drugiego biurka i upchnięcia tam komputera, monitora i paczki dyskietek.

Patrząc jednak na rynek konsol spoza głównego nurtu trudno nie uniknąć porównania do produktów z serii Evercade. Pod względem wyglądu THE A500 Mini miażdży pierwsze sprzęty Blaze Entertainment – Evercade z 2020 oraz Evercade VS wyglądają jak tanie zabawki, dopiero EXP prezentuje się lepiej. Od strony software’owej role się jednak odwracają.

Możecie uznać, że Evercade z dedykowanymi kartridżami to nowy „generator elektrośmieci”. Z drugiej strony po ograniu wszystkiego na THE A500 Mini nie ma zbytnio do czego wracać, chyba że ktoś chce się bawić w transfer posiadanych gier na pendrive’a. Biblioteka Evercade liczy już kilkanaście kartridży, ponad 250 tytułów i stale rośnie.

O ironio, w tym roku pojawił się kartridż Team 17 Collection z grami kojarzonymi z Amigą – Alien Breed, Arcade Pool, Qwak, Project-X oraz ATR są dostępne na THE A500 Mini, a dochodzi do tego Body Blows, Alien Breed II czy Full Contact. Za miesiąc zadebiutuje natomiast Delphine Software Collection – właściciele Evercade’ów zagrają zatem w Another World, Flashback, Future Wars oraz Operation Stealth.

Gdyby przejrzeć całą kolekcję, być może udałoby się skompletować większość tego, co oferuje THE A500 Mini. Oczywiście kosztowałoby to więcej, bo interesujące nas gry trzeba dokupić, ale kartridże, które nas już znudziły, zawsze możemy odsprzedać.

(fot. Jakub Malec | Tabletowo.pl)

Dodatkowo Evercade nie jedzie na samej nostalgii i oferuje również tytuły niezależnych twórców. Od marca tego roku, w ramach Game of the Month, możecie przez miesiąc pobrać i ograć wybraną przez Blaze Entertainment grę całkowicie za darmo. Najczęściej są to gry o prostej grafice 2D z zabawą na kilka godzin. Ot, takie miłe urozmaicenie biblioteki dla właścicieli konsolek, którym Retro Games Ltd. mogłoby się zainspirować (pod warunkiem, że THE A500 Mini otrzymałoby moduł Wi-Fi).

Do tego dochodzi jeszcze cena. THE A500 Mini nie jest nawet licencjonowanym sprzętem – dlatego nie nazywa się Amiga 500 Mini. Jego sugerowana cena detaliczna wynosi za to 539 złotych. Dopiero duże promocje, zbijające cenę do 349 złotych, wydają się sensowne, choć nadal nie wiem, czy chciałbym wydać tyle na tę konsolę.

Ba, Atari 2600+, które pojawi się w listopadzie tego roku na rynku za podobną cenę (529 złotych) oferuje 10 gier na jednym nośniku, ale umożliwi również uruchomienie gier ze starych kartridży na 2600 i 7800 oraz podłączenie klasycznych dżojstików CX40+. Da się?

Kilka gier wielosoobowych, niewielka biblioteka, której nie da się łatwo rozszerzyć oryginalnymi dyskietkami czy zakupami cyfrowymi, interfejs jak każdy inny i przewodowe kontrolery sprawiały, że nie potrafiłem cieszyć się z obcowania ze zmiaturyzowaną Amigą. T

ak, w Evercade pad w zestawie również jest przewodowy, jednak – po pierwsze – ma on o wiele dłuższy kabel, a po drugie zawsze możemy podpiąć kompatybilny kontroler – istnieje duża nieoficjalna lista podpowiadająca, co działa, a co nie. Do Amigi nie ma takiej listy, a dostępny pod ręką pad Evercade nie zadziałał, więc odpuściłem dalsze testy. Tym bardziej, że granie za pomocą Dualsense’a na Amidze to trochę „nie to samo”.

W 2023 roku oczekuję czegoś więcej od producentów konsolek retro. Tymczasem THE A500 Mini to pięknie wyglądający sprzęt, który mimo wszystko jest za drogi, jak na to, co oferuje. Przegrywa nie tylko z konkurencją bez ciężaru nostalgii (Evercade), ale szykuje mu się również porażka z urządzeniami, które wiedzą, jak zachęcić do zakupu pokolenie pamiętające gry na taśmach i „Bajtka” (Atari 2600+).

Być może, gdyby pojawiła się w pełni funkcjonalna klawiatura, bardziej nostalgiczny UI lub twórcy sprawili, że pojawiło by się coś na wzór AmigaOS, to byłoby się czym ekscytować.

Recenzja THE A500 Mini. Zabawka czy dobry sprzęt retro?
Wnioski
THE A500 Mini to prosta retro-konsolka ze zbiorem klasycznych gier na Amigę. Niestety, za sugerowaną cenę oczekiwałbym czegoś więcej niż 25 tytułów dostępnych na inne platformy, krótkiego przewodowego kontrolera i interfejsu "jak każdy inny".
Zalety
Jakość wykonania
Myszka, którą działa również z komputerem
Zróżnicowana biblioteka gier
Nostalgiczna podróż dla ex-właścicieli Amigi
Interfejs w wersji polskiej
Wady
Mała biblioteka tytułów
Krótkie przewody w kontrolerach
Cena
Interfejs można było opracować bardziej "nostalgicznie"
Opcja zapisywania gier mogłaby być natychmiastowa
6.5
Ocena