W ostatnim czasie na polskim rynku sprzętu audio pojawił się nowy gracz – niemiecka firma Teufel z ponad czterdziestoletnim stażem w branży. Jej misją jest oferowanie najwyższej jakości brzmienia, pozostając jednocześnie na pułapie cenowym osiągalnym przez większość zainteresowanych. Na redakcyjne testy trafił zestaw głośników stereo służący do odtwarzania muzyki z popularnych serwisów streamingowych i własnej kolekcji dostępnej w sieci domowej. Teufel Stereo M, bo o nim mowa, to ciekawy zestaw, który w bardzo stonowanej oprawie wizualnej oferuje dźwięk, obok którego nie można przejść obojętnie.
Kartka z pamiętnika
Historia marki Teufel sięga 1979 roku, kiedy to Peter Tschimmel rozpoczął w Berlinie produkcję komponentów do samodzielnego składania kolumn głośnikowych. Rok później otwarto sklep, w którym rozkochani w muzyce Berlińczycy mogli nabyć wszystko to, co potrzeba do skonstruowania głośników o wymarzonej charakterystyce brzmienia.
Działalność z roku na rok rozrastała się, dlatego w 1988 roku rozpoczęto produkcję gotowych zestawów głośnikowych. Te imponowały stosunkiem jakości do ceny, a modele Teufel M 200 i M 6000 określone zostały w mediach branżowych jako nowy standard dźwięku.
Kolejne lata to dalszy, konsekwentny rozwój firmy. Całkowite przejście na sprzedaż bezpośrednią ograniczyło koszty wydawane na dystrybutorów i partnerów handlowych, przez co głośniki Teufel były bardzo konkurencyjne cenowo, oferując niespotykane w swojej półce cenowej brzmienie.
Wraz z upływem czasu i nadejściem nowych technologii, portfolio firmy uzupełniano o nowe produkty, w tym głośniki dedykowane do kina domowego z certyfikatem THX. Kamieniem milowym w rozwoju marki Teufel było przejęcie, w 2010 roku, startupu Raumfeld, pracującego nad technologiami streamingu multiroom.
To właśnie to wydarzenie otworzyło drzwi do powstania współcześnie oferowanych sprzętów, w tym głośników, które przyszło mi testować. Od kilku tygodni gości u mnie model Teufel Stereo M, dlatego przyszedł czas, by podzielić się wrażeniami z tego okresu.
Nowoczesność w klasycznej formie
Jak wspomniałem we wstępie, głośniki Teufel Stereo M służą do odtwarzania dźwięku z plików dostępnych w sieci lokalnej oraz popularnych serwisach streamingowych. Widać to już od momentu ich rozpakowania chociażby po tym, że w opakowaniu nie znajdziemy wielu kabli, które dotychczas kojarzyły się z droższymi kolumnami.
W sporej wielkości opakowaniu z grubego kartonu znajdziemy dwa mniejsze kartony, a w nich odrębnie zapakowane kolumny. Poza nimi kabel do podłączenia zasilania, kabel do połączenia głośników w parę, koperta z kompletem dokumentów, w tym instrukcją szybkiego uruchomienia. To wszystko.
Jedna z kolumn, określana przez producenta pasywną, ma wyłącznie miejsce do wpięcia przewodu służącego do połączenia ją z kolumną aktywną. Więcej wejść znajdziemy właśnie na niej, poza miejscem do wpięcia kabla zasilającego i drugiego głośnika znajdziemy tu wejście na kabel sieciowy, port USB 2.0, wejście AUX (cinch) i przyciski służące do sparowania zestawu z urządzeniem sterującym, którym w zdecydowanej większości będzie smartfon albo tablet.
Na temat wyglądu trudno się rozpisywać – dwa czarne klocki, z których jeden ma przedni panel a na nim siedem przycisków, pokrętło i diodę. Więcej dzieje się po zdjęciu maskownico słaniających głośniki: na górze zintegrowane wysokotonowy i średniotonowy, na dole basowy. Co ciekawe, wygląd i tekstura głośnika odpowiedzialnego za produkcję niskich tonów do złudzenia przypomina karbon. Zaciekawiło mnie to do tego stopnia, że zagłębiłem się w szczegóły specyfikacji technicznej, gdzie znalazłem potwierdzenie swoich przypuszczeń.
To, co wydało mi się karbonem, jest karbonem. A skoro tak, tym bardziej wzrosła moja ciekawość odnośnie oferowanego przez Stereo M brzmienia. Przy okazji wybrałem kilka najistotniejszych danych z obszernej specyfikacji testowanych głośników:
Model | Teufel Stereo M |
Typ | Głośniki trójdrożne |
Maksymalny poziom ciśnienia akustycznego | 109 dB / 1m |
Pasmo przenoszenia | 40-22 000 Hz |
Moc | 95 W |
Materiał obudowy | MDF |
Dostępne kolory | czarny, biały |
Złącza przewodowe | AUX (cinch), LAN, USB 2.0 |
Łączność bezprzewodowa | WiFi 802.11 b/g/n/ac, Bluetooth 4.2 |
Obsługiwane kodeki | ASF, MP3, WAV, AAC, FLAC, OGG, ALAC |
Maksymalna ilość tytułów | 200 000 |
Obsługiwane serwisy streamingowe | Tidal, SoundCloud, Spotify, TuneIn |
Wymiary | 27 x 21 x 43 cm, 10,5 kg (każdy) |
Cena (na dzień publikacji recenzji) | 3399 zł |
Słowem komentarza do jakości wykonania głośników – jest po prostu bezbłędna, czego, swoją drogą, spodziewałem się po firmie Teufel. Żadnych zastrzeżeń, a przyjemny ciężar kolumn tylko wzmacnia wrażenie obcowania z czymś, co może się okazać źródłem wielu przyjemnych doznań akustycznych.
Aplikacja towarzysząca – Raumfeld
By rozpocząć przygodę z Teufel Stereo M, po ich połączeniu w parę i do źródła zasilania, należy pobrać aplikację Raumfeld, dostępną zarówno w Sklepie Google Play, jak i Apple AppStore. Następnie aplikacja przeprowadzi użytkownika przez krótki proces instalacji i konfiguracji nowego sprzętu, podczas którego można określić, w którym pomieszczeniu znajdują się głośniki i nadać im własną nazwę, pod którą będą widoczne w aplikacji oraz w Spotify Connect.
Na tym etapie można również wybrać, która z kolumn ma służyć do odtwarzania kanału prawego, a która do lewego, dzięki czemu tą wyposażoną w panel sterujący można ustawić tam, gdzie nam najwygodniej. Można również zalogować się do serwisów streamingowych obsługiwanych wewnątrz aplikacji Raumfeld: Tidal oraz SoundCloud.
Spotify zostanie udostępnione automatycznie, o ile tylko mamy je zainstalowane i skonfigurowane na naszym smartfonie, z kolei serwis TuneIn nie wymaga logowania, by z niego korzystać. Jeżeli oprogramowanie układowe głośników będzie nieaktualne, wyświetli się również stosowna prośba o przeprowadzenie aktualizacji.
Aplikacja Raumfeld oferuje również kilka innych funkcji, w tym możliwość konfiguracji budzika (muzyka popłynie z głośników o wyznaczonej godzinie) czy zarządzanie układami multiroom w przypadku, gdy dysponujemy większą ilością urządzeń Teufel.
W najbardziej typowym scenariuszu użytkowania więcej styczności z aplikacją mieć nie będziemy. Wystarczy uruchomić Spotify, wybrać z listy dostępnych urządzeń nowe głośniki, włączyć ulubioną playlistę i delektować się brzmieniem, jakie oferuje nam Teufel Stereo M.
Sterowanie przyciskami na kolumnie
Bez aplikacji Raumfeld pierwsza konfiguracja głośników nie jest możliwa. Możliwe jest za to ich dalsze użytkowanie, za sprawą panelu sterującego umieszczonego na kolumnie aktywnej. W jego centralnej części znalazło się miejsce na pokrętło do regulacji głośności, wewnątrz którego umieszczono włącznik.
Użycie włącznika to również najwygodniejsza i najszybsza metoda, by z głośników popłynął dźwięk. Wystarczy jedno dotknięcie, by wznowić odtwarzanie w serwisie Spotify niezależnie od tego, z jakiego urządzenia korzystaliśmy wcześniej. Banalnie proste i wygodne!
Po lewej stronie od pokrętła dwie strzałki do przełączania utworów, a po prawej cztery przyciski wyboru źródła i biała dioda informująca o tym, czy urządzenie jest włączone oraz informująca o stanie parowania z urządzeniami Bluetooth. Pierwsze trzy można dowolnie konfigurować, przypisując im ulubione serwisy czy playlisty, czwarty został na stałe przyporządkowany do wejścia AUX.
Teufel Stereo M to głośniki, których głównym zadaniem jest streaming, dlatego po ich włączeniu rozpoczyna się odtwarzanie z serwisu, z którym w danym momencie są sparowane, niezależnie od tego, czy jest to usługa czy serwer lokalny. Ma to jednak niewielką wadę w sytuacji, gdy chcemy używać głośników również jako głośniki komputerowe czy podłączone do telewizora.
Wejście AUX należy bowiem wybierać po każdym ponownym uruchomieniu głośników. Ja, mimo wszystko, wolałbym po ich włączeniu usłyszeć od razu wybrane wcześniej źródło niż domyślny serwis streamingowy, jednak z drugiej strony rozumiem producenta – te głośniki mają łączyć wysoką jakość dźwięku z wygodą streamingu.
A co do samego komfortu użytkowania – poza kwestią związaną z wejściem AUX, absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jedno dotknięcie głośnika czy przycisku w aplikacji sprawia, że pomieszczenie niemal natychmiast wypełnia się muzyką. Tak właśnie wyobrażam sobie współczesne słuchanie muzyki w domu.
Jak to gra?
Przygotowując się do testów brzmienia nowych głośników wiedziałem już co nieco o ich możliwościach, w końcu grały już ładnych kilka dni i słuch mimowolnie wyłapywał poszczególne smaczki. Zastanawiałem się jednak, jakiego źródła dźwięku wykorzystać. Mogłem skorzystać z plików FLAC na serwerze sieciowym czy pamięci USB, rozważałem również wykorzystanie kabla AUX do podpięcia ich do wyjścia słuchawkowego mojego dużego wzmacniacza, jednak szybko z tego zrezygnowałem.
Teufel Stereo M to głośniki do streamingu, gdzie na pierwszym miejscu stoi wygoda, więc w teście będą streamować, a źródłem będzie Spotify. Włączyłem testową składankę, rozsiadłem się wygodnie w fotelu i już po kilku minutach mogłem zacząć cytować Goethego w oryginale: Verweile doch! Du bist so schön! (Chwilo trwaj! Jesteś piękna!)
I zanim audiofile rozpoczną swoje szamańskie gusła, jedno zdanie wyjaśnienia. Testowane głośniki dedykowane są tym, którzy kochają muzykę, a nie pojedyncze dźwięki, które wybrzmiewają lepiej, dzięki akcesoriom wartym dziesięciokrotnie więcej niż sprzęt, który właśnie omawiamy. To tylko dwa głośniki spięte ze sobą kablem, odtwarzające muzykę z internetu, tyle że to, w jaki sposób to robią, to czysta perfekcja.
Nie jestem w stanie powiedzieć, od czego to dokładnie zależy, ale testowany egzemplarz został zestrojony w sposób, który mogę określić tylko jednym słowem: doskonale. Mimo, że brzmienie Stereo M jest raczej neutralne i nieco analityczne, za sprawą głośnika basowego staje się ciepłe, bardzo przyjemne dla ucha.
Nie wiem, czy to kwestia zastosowania membrany z włókna węglowego, ale bas działa tutaj niczym przyprawa dla pozostałych partii sprawiając, że efekt, który dociera do uszu słuchającego to prawdziwa uczta. W subtelnych balladach i utworach muzyki klasycznej głośniki sprawiają wrażenia wiernym do bólu zamysłom producentów i kompozytorów. Brzmienie instrumentów, wokalu, ich rozmieszczenie na scenie jest wzorowe.
Przy zmianie repertuaru na bardziej rozrywkowy, chociażby elektroniczny czy rockowy, głośnik basowy i sopranowy wkręcają się na wyższe obroty niczym silnik w sportowym samochodzie. Basowa przyprawa staje się bardziej wyczuwalna, a w brzmieniu pojawia się coś, co powoduje niemal natychmiastowe pojawienie się na twarzy charakterystycznego uśmiechu satysfakcji.
Gdy zapoznawałem się z materiałami dostępnymi na stronie producenta spotkałem tam opinię, jakoby w bardzo stonowanym, eleganckim opakowaniu Teufel Stereo M istotnie drzemał dźwięk z piekła rodem (Teufel to po niemiecku diabeł przyp. red). I to chyba najbardziej trafny opis tego, co głośniki z Berlina oferują w rzeczywistości.
Wilk w owczej skórze
Polskie określenie, które posłużyło mi za tytuł tego podsumowania, idealnie komponuje się z tym, co możemy oczekiwać po głośnikach Teufel Stereo M. To bardzo klasyczna konstrukcja, która wtopi się w kompozycję każdego pomieszczenia, niezależnie od tego, czy rozstawimy je w salonie, biurze czy sypialni. Imponuje bardzo wysoką jakością wykonania, a komfort obsługi dosłownie nie mógł być lepszy – jedno dotknięcie i nasze pomieszczenie szczelnie wypełnia dźwięk. To dźwięk wcale nie byle jaki, a wręcz przeciwnie, potrafiący oczarować niemal każdego.
Co istotne, te grzeczne, eleganckie kolumny, które grają sobie w tle podczas naszych codziennych czynności, po zwiększeniu głośności i wybraniu typowo imprezowego repertuaru bez najmniejszego trudu rozkręcą każdą domówkę.
Na co dzień korzystam z dużego zestawu audio, złożonego ze wzmacniacza i sporej wielkości podłogowych kolumn stereo, którego wartość dość znacznie przewyższa testowane głośniki. Ten test przekonał mnie, że nadszedł czas na zmiany. Okazuje się, że mogę osiągnąć to samo bez plątaniny kabli, wysokich rachunków za prąd i znacznej ingerencji w estetykę pomieszczenia. Teufel Stereo M to dowód na to, że sprzęt dedykowany miłośnikom MUZYKI ewoluuje we właściwym kierunku.