Sony dość dobrze ustawiło się w segmencie smartfonów ze średniej oraz wyższej półki. Aż nagle, kilka miesięcy temu, Japończycy wyciągnęli z przysłowiowego kapelusza budżetową Xperię L1. Czy ten eksperyment zakończył się sukcesem?
Specyfikacja techniczna
- 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości HD, czyli 720×1280 pikseli (267 ppi),
- czterordzeniowy procesor MediaTek MT6737T z grafiką Mali-T720 MP2,
- 2 GB RAM,
- Android 7.0 Nougat,
- 16 GB pamięci wewnętrznej,
- aparat 13 Mpix (Sony IMX258) z PDAF i podwójną diodą doświetlającą, f/2.2,
- kamerka 5 Mpix na przodzie,
- dual SIM,
- LTE,
- GPS,
- Wi-Fi,
- Bluetooth,
- NFC,
- slot kart microSD do 256 GB,
- port microUSB,
- akumulator o pojemności 2620 mAh,
- wymiary: 151x74x8,70 mm
- waga: 180 gramów.
Wideorecenzja Sony Xperii L1
Obudowa i wyświetlacz
Sony słynie ze świetnej jakości tworzyw. Metal czy szkło, bez znaczenia. Zawsze mówimy o wręcz wzorowo dobranych elementach, które składają się na bryłę smartfona. Sony Xperia L1 jednocześnie wyłamuje i nie wyłamuje się z tego schematu. Obudowa jest bowiem totalnie plastikowa, a na dodatek jest to naprawdę szorstkie tworzywo, które przez pierwszych kilka godzin sprawia wrażenie, jakby aż ocierało się o dłonie. Trzeba do tego przywyknąć i szczerze mówiąc, nawet po kilku dniach dalej łapałem się na tym, że ów plastik po raz kolejny przykuwa moją uwagę.
Rozmieszczenie portów jest bardzo typowe dla Sony: lewa ramka to wejście na kartę SIM i microSD, na górnej ścianie wejście na słuchawki audio, a po prawej stronie obudowy totalnie plastikowe (choć nie łapiące luzów) przyciski regulacji głośności i przycisk Power. Na dole – co cieszy w low-endzie – wejście USB Typu C. Pamiętajcie, że w tym urządzeniu Sony zrezygnowało z fizycznego spustu migawki aparatu i skanera odcisków palców. Widać to zbyt niska półka ;)
Wracając jednak do plastikowego tworzywa, Japończycy dobrze wiedzieli co robią. Tak gruby, szorstki wręcz plastik wzorowo radzi sobie pod kątem wytrzymałości. Xperia L1 nieraz wędrowała do kieszeni z jakimiś kluczami czy monetami i zarówno ekran, jak i plecki poradziły sobie w takim gronie bez żadnego uszczerbku. Odnoszę nieodparte wrażenie, że gdyby w towarzystwie pełnym szklanych, bądź metalowych smartfonów urządzić mały konkurs na to, które urządzenie wytrzyma upadek na plecki bez zająknięcia, to jednym z niekwestionowanych liderów byłaby właśnie Sony Xperia L1. W ostatecznym rozrachunku, mimo sceptycznych pierwszych wrażeń, uznaję obudowę za pewnego rodzaju atut nowego smartfona, firmowanego przez Japończyków.
Wyświetlacz nie porywa specyfikacją: skąpa, jak na obecne realia, rozdzielczość HD (720×1280 pikseli) i to przy przekątnej 5,5 cala (267 ppi). Szczęśliwie, w większości zastosowań ekran gwarantuje niezły komfort pracy, a na dodatek stopień maksymalnej jasności jest całkiem wysoki, efektem czego nawet w słońcu wszystko widać. Nie jest to przysłowiowy spacerek przez las, bowiem oczywiście refleksy świetlne występują, ale przez moje dłonie przewinęło się wiele smartfonów, które radziły sobie z pracą w plenerze gorzej. Pamiętajcie jednak, aby zaopatrzyć Waszą Xperię L1 w folie ochronne, gdyż Sony nie zdecydowało się w tym przypadku na zastosowanie szkła Gorilla Glass.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie, głośnik, aparat
3. Akumulator. Podsumowanie
System operacyjny
Sony wyposażyło Xperię L1 w składający się z czterech rdzeni ARM Cortex-A53 i produkowany przy użyciu 28-nm procesu technologicznego procesor MediaTek MT65737T 1,5 GHz z układem graficznym Mali-T720 MP2. Smartfon pracuje pod kontrolą (nie najnowszego już) Androida 7.0 Nougat i trzeba w tym miejscu dodać, że nie jest planowana aktualizacja do Androida 8.0 Oreo dla tego modelu.
Oprogramowanie producenta działa poprawnie. Większość aplikacji ładuje się w miarę szybko, jednak czasami trzeba dać sobie na wstrzymanie i dać Xperii L1 odrobinę czasu, aby ta zdołała przetrawić nasze polecenia. Rozumiem, że to urządzenie na wskroś budżetowe, jednak o ile mogę zrozumieć taki, a nie inny procesor, o tyle 2 GB RAM zaczyna mnie już przerastać. Urządzenie naturalnie uciągnie proste gry, obsłuży social media (Facebook czasem potrzebuje dłuższej chwili), ale raczej nie można uznać Xperii L1 za smartfon rozwojowy.
Żeby było jeszcze zabawniej, tak samo o swoim produkcie zdaje się myśleć Sony, które nie uwzględniło tego modelu na liście urządzeń, które dostaną Androida 8.0 Oreo. Nie jest to dla mnie zdziwieniem, jednak stawia to znak zapytania w kontekście sensu wypuszczania takiego „sezonowego” modelu. Jeśli więc liczycie na długą żywotność smartfona w ujęciu jego aktualizacji, to Xperia L1 nie będzie w stanie Wam zaoferować w tej kwestii zbyt wiele.
Interfejs jest bardzo przewidywalny i na dobrą sprawę w niczym nie różni się od tego, który znamy z innych Xperii. Ot, choćby Sony Xperii XZ. Rozmieszczenie funkcji, układ głównego menu czy dostępność aplikacji polecanych, to typowy standard, który został przeniesiony na Xperię L1. Pamiętajcie jednak, że Xperia L1 została nieco okrojona w kontekście opcji wyświetlacza. Nie ma trybu X-Reality, a o Mobile BRAVIA Engine nie ma nawet co śnić. Na otarcie łez producent pozostawił możliwość ręcznego balansu bieli, jest też rozsądnie grający głośnik ulokowany na dolnej ramce.
Wydajność Sony Xperii L1 jest trudna w końcowej ocenie. Jeśli mówimy o smartfonie dla firmy lub po prostu o zwykłym użytkowaniu z ukierunkowaniem głównie na wykonywanie połączeń i pisanie SMS-ów plus korzystanie z sieci, to produkt od Japończyków się sprawdzi. Co ciekawe, nie wykazując przy tym nawet zbyt dużych tendencji do spowolnień w działaniu.
Jednak jeśli dorzucicie urządzeniu garść gier, aplikacji do social media i zapragniecie, aby Wasz smartfon był „czymś więcej”, wtedy sytuacja zaczyna obracać się na niekorzyść produktu od Sony. Musicie więc sobie odpowiedzieć na pytanie, jak zamierzacie wykorzystywać ten sprzęt i w oparciu o tę wiedzę zweryfikować, czy ten model ma dla Was większy sens.
Benchmarki:
AnTuTu: ~30 000
Quadrant: ~20 000
GeekBench 4:
single core: ~650
multi core: ~1780
3DMark:
Ice Storm Unlimited: ~6670
Łączność:
Telefon występuje w wersji single SIM i dualSIM. LTE wspiera łączność LTE do 150 Mb/s. Smartfon oferuje WiFi 802. 11 w standardzie: a/b/g/n, nie wspiera standardu ac. Bluetooth w standardzie 4.2, na pokładzie odnajdziemy też NFC i transmiter FM (radio). Smartfon od Sony wspiera łączność GPS i GLONASS. Nie mogło zabraknąć wejścia na słuchawki audio 3,5 mm. Można więc uznać, że jest to poprawny w tym ujęciu telefon, który zdecydowanie nie odstaje. Miłym akcentem była bardzo dobra wydajność wszystkich tych modułów podczas testów. Rozmówca był słyszany bardzo dobrze, tak samo zresztą działa to w drugą stronę.
Aparat
Niezmiernie irytowała mnie jedna rzecz. Na dobrą sprawę wahałem się, czy opisać ją przy obudowie, czy tutaj, jednak problem zdaje się dotyczyć bardziej samego „oczka” aparatu. Nie ważne, czy macie czyste kieszenie, czy też znajdą się tam jakieś paprochy. Wiedzcie o tym, że ściąga ono kurz i brud niczym magnes. Od wewnętrznej strony jest bowiem mała wnęka. I właśnie w to nieszczęsne wgłębienie wpadają wszystkie te elementy. Daje to złudne wrażenie, jakby część obudowy aparatu zaczynała się odklejać, co oczywiście Xperii L1 chluby nie przynosi. Trudno dotrzeć tam paznokciem, zostają więc ostre przedmioty, jak cyrkiel czy igła. A to woda na młyn dla wzrostu szans na zarysowanie najpewniej plastikowego szkiełka, które chroni aparat. Irytowało mnie to o wiele bardziej, aniżeli spowolnienia w działaniu paru aplikacji. Zwracajcie na to uwagę, a najlepiej rozważcie jakieś dodatkowe zabezpieczenie tego elementu.
Wracając do optyki głównej, nie jest tak źle, jak można by się obawiać. Oczywiście światło f/2.2 i klasa urządzenia nie nastraja optymistycznie dla zdjęć nocnych, jednak fotki robione przy poprawnych warunkach oświetleniowych nie odstają od poziomu, jaki powinno reprezentować takie urządzenie. Zaobserwowałem sporadyczne problemy z zaciemnianiem zdjęć, gdy ustawimy punkt ostrości na przykład na ciemniejsze drzewa. Bywa to irytujące, gdy usiłujecie robić fotki zachodów słońca bądź przyrody. Na szczęście przełączenie się na tryb ręczny w miarę skutecznie niweluje to zjawisko.
Zakładam, że większość z Was nie zamierza bawić się w dopieszczanie zdjęć w trybie manualnym, toteż tylko w kilku zdaniach opowiem Wam tutaj, że z wykorzystaniem tego właśnie trybu możemy zmienić światłosiłę, ISO, a także temperaturę barwową. Ten ostatni parametr pozwala uratować Xperię L1, gdy borykacie się z niewystarczającym światłem sztucznym. Warto zapamiętać tę drobną wskazówkę, bowiem z oczywistych względów nie można posądzać Xperii L1 o to, że budżetowiec sam poradzi sobie z idealnym dopasowaniem parametrów zdjęcia.
Zwieńczeniem matryc jest średniej jakości wideo w Full HD (przy 30 klatkach na sekundę) i totalnie przeciętna kamerka do zdjęć selfie. Jeśli uwielbiacie robić sobie focie, to obawiam się, że matryca frontowa może nie pokazać wystarczająco szczegółowo wszystkich Waszych zalet. Waszych pięknych fryzur, makijaży i tego typu rzeczy. Warto przemyśleć przykładowo Xperię XA lub Xperię XA1, które można kupić za podobne kwoty, a których matryce zarówno główne, jak i frontowe radzą sobie zauważalnie lepiej.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie, głośnik, aparat
3. Akumulator. Podsumowanie
Bateria
2620 mAh na papierze wygląda niezbyt optymistycznie. Zwłaszcza, gdy dodamy do tego 5,5-calowy ekran. Ironia losu, jednak rozdzielczość HD oraz tryb STAMINA robią genialną wręcz robotę i Wasze obawy zazwyczaj pozostaną bezzasadne. Dwa dni są w zasięgu. To dobry wynik, który pokazuje, że Sony zoptymalizowało soft po prostu dobrze. Nie bądźcie zdziwieni, jeśli przez pierwszych kilka dni ten czas będzie nieco niższy – bateria po prostu musi się ustabilizować.
Miłym akcentem jest też port USB Typu C. Fajnie wiedzieć, że Sony nie poskąpiło na tym podzespole. Czas ładowania zazwyczaj jest akceptowalny, jednak z oczywistych względów nie spodziewajcie się naładowania 75% akumulatora w pół godziny czy 45 minut. To po prostu nie ta liga, jednak w ogólnym rozrachunku bateria zaskoczyła mnie naprawdę pozytywnie.
Podsumowanie
Sony Xperia L1 to telefon trudny w ocenie. Niby toporny plastik, ale mimo wszystko jest on całkiem wytrzymały. Niby kiepski ekran i niska rozdzielczość, ale jakość emitowanych barw jest niezła, a niska rozdzielczość pomaga wykręcać baterii całkiem dobre czasy pracy na pojedynczym ładowaniu. Ocena oprogramowania i specyfikacji technicznej jest już jednak nieco bardziej surowa. W obecnych czasach smartfon stał się czymś więcej niż tylko urządzeniem do zadań podstawowych. Sony tak długo nie wypuszczało propozycji z niższej półki cenowej, że ten drobny szczegół najwyraźniej zdołał im umknąć.
Dobra bateria i płynny w działaniu Android 7.0 Nougat na 2 GB RAM nie może w pełni zrekompensować po prostu niskiej wydajności. Telefon dla firmy nie oznacza przecież, że ktoś z Was nie zainstaluje na nim kilku aplikacji GPS, bądź też informujących o niebezpieczeństwach na drodze. Aparat robi co może, jednak czasami potrzeba do niego nieco więcej cierpliwości.
Atutem jest relatywnie niska cena. Obecnie można nabyć nową Xperię L1 już za 700-800 złotych. Spodziewam się, że L1-ka będzie niebawem popularna w abonamentach i w ostatecznym rozrachunku smartfon zyska w Polsce pewną rozpoznawalność. Jeśli wybaczycie urządzeniu wszystkie te rzeczy, o których pisałem dla Was wcześniej, dostaniecie po prostu solidnie wykonany sprzęt z niezłą baterią, Androidem 7.0 Nougat i zazwyczaj poprawnym w działaniu aparatem głównym. Jeśli Wam to wystarczy, zapewne zaprzyjaźnicie się z Xperią L1 do momentu podpisania kolejnej umowy z operatorem. Jeśli jednak czujecie, że coś Was w tym modelu nie przekonuje, podpytajcie o Xperię XA lub Xperię XA1.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie, głośnik, aparat
3. Akumulator. Podsumowanie