JBL T450BT to niedrogie, bezprzewodowe słuchawki, pracujące poprzez łącze Bluetooth. Wyposażone w przetworniki o średnicy 32 mm, z pasmem przenoszenia od 20 Hz do 20 kHz, mogą być podstawowym modelem słuchawek dla smartfonów pozbawionych złącza jack. Czy warto się nimi zainteresować?
Konstrukcja i wykonanie
Słuchawki są wykonane z jednolicie barwionego plastiku w jednym z trzech kolorów: czarnym, niebieskim lub białym. Pałąk łączący nauszniki wzmocniony jest metalową wstawką, wewnątrz poprowadzony jest kabel łączący lewą słuchawkę z prawą, na której znalazło się miejsce na mikrofon, złącze zasilania w standardzie microUSB oraz przyciski sterujące.
Konstrukcja składa się na płasko, umożliwiając wygodne przenoszenie w torbie czy plecaku. Przetworniki pracują w układzie zamkniętym, zapewniającym dobrą izolację od otoczenia. Wbudowany akumulator powinien wystarczyć według zapewnień producenta na około 11 godzin pracy – praktyka wskazuje, że deklarowany czas jest zbliżony do rzeczywistego. Słuchawki potrafią raportować smartfonowi poziom baterii, co ułatwia orientację, kiedy należy rozejrzeć się za ładowarką.
Panel kontrolny składa się z oddzielonego od reszty włącznika, służącego też do parowania urządzenia oraz z trzech przycisków sterowania odtwarzaniem. Te ostatnie są niewielkie i oznaczone wypukłymi symbolami, mającymi ułatwiać użytkowanie, jednak dla moich palców są one słabo wyczuwalne, a same przyciski rychło okazały się za małe i niewygodne w użytkowaniu.
Użytkowanie w praktyce
Pierwsze wrażenie jest dość słabe – nauszniki mocno naciskają na uszy. Gąbki dość dobrze jednak amortyzują nacisk, więc po dłuższej chwili użytkowanie słuchawek nie nastręcza dalszych problemów. Jeśli nosisz okulary (ja robię to okazyjnie), przed podjęciem decyzji o zakupie warto skorzystać z możliwości przymierzenia słuchawek – nauszniki mogą naciskać zauszniki oprawek na tyle mocno, że z upływem czasu stanie się to niekomfortowe. Jest to mimo wszystko kwestia indywidualna – moja małżonka, choć korzysta z okularów i identycznych słuchawek, nie ma żadnego problemu z kilkugodzinnym użytkowaniem, podczas gdy moja tolerancja kończy się po mniej więcej połowie godziny.
Po przyzwyczajeniu się do nacisku słuchawki są całkiem wygodne, nie spadają nawet przy gwałtownych ruchach głową i nie powodują nadmiernego grzania w uszy, choć lipcowe upały to moim zdaniem nie warunki na ich eksploatację – przy wysokich temperaturach zdecydowanie preferuję słuchawki otwarte, kablowe AKG Y30, a nawet pchełki w rodzaju EarPods. To także jednak zależy od indywidualnych preferencji.
Jakość dźwięku
Jak wspomniałem wcześniej, JBL T450BT to model należący do rodziny słuchawek budżetowych. Producent nie zastosował w nich kodeka aptX, oddając do dyspozycji jedynie standardowy dla połączeń Bluetootch A2DP kodek SBC, nie gwarantujący najwyższej jakości dźwięku. Czy decyzja była słuszna?
Do prób odsłuchowych posłużyły następujące albumy z serwisu Apple Music:
- Sheryl Crow – The Very Best of Sheryl Crow
- Dire Straits – Brothers in Arms
- Krystian Zimerman & Polish Festival Orchestra – Chopin: Piano Concertos Nos.1 & 2
- Loreena McKennitt – The Mask and Mirror
- Hans Zimmer & Benjamin Wallfish – Blade Runner 2049 OST
- Metallica – Hardwired… to Self-Destruct (Deluxe)
- AC/DC – The Razors Edge
- Mark Knopfler – Tracker (Deluxe)
- Shannon – Crowded Head
Na potrzeby testu słuchawki zostały połączone z iPhonem 7 Plus, a wszystkie dostępne techniki korekcji dźwięku zostały wyłączone. Wykorzystane okazjonalnie do porównania słuchawki AKG Y30 pracowały podłączone do komputera PC, a źródłem dźwięku była również usługa Apple Music.
Słuchawki JBL T450BT kupicie m.in. w >Komputroniku<
Spis treści:
Wrażenia z odsłuchu
Słuchawki grają mocnym basem, z wyraźną, szeroką sceną i dobrze słyszalnym, lekko uwypuklonym wokalem. Tony wysokie odwzorowane są poprawnie, choć nie na tak wysokim poziomie jak reszta pasma – w niektórych utworach mogłyby być wyraźniej zaznaczone, gdyż bez korekcji ulegają przewadze pozostałej części pasma. Sporadycznie występuje trzeszczenie, wynikające z problemów z połączeniem, nasilające się wraz ze wzrostem odległości od źródła dźwięku – w warunkach domowych skuteczny zasięg pracy wyniósł około 5-6 m. Powyżej tej odległości trzaski i przerwy w odtwarzaniu uniemożliwiają sensowne użytkowanie słuchawek.
Sheryl Crow nie postawiła wielkich wymagań – „My Favourite Mistake” czy „Leaving Las Vegas” brzmiały czysto, wokal był wyraźny, wszystkie partie instrumentalne brzmiały poprawnie. Bas był mocny, lecz nie dominujący, a niewielka dynamika albumu nie ujawniła żadnych wad słuchawek. Podobnie sprawnie dały radę gitarze i wokalowi Marka Knopflera w znacznie bardziej wymagających albumach „Brothers in Arms” i „Tracker”. Większa dynamika nie stanowiła problemu, dobrze słyszalne były zarówno delikatne partie perkusyjne w utworze „Why Worry” czy „Lights of Taormina”, jak i mocniejsze uderzenia w „Money for Nothing”. Gitara i wokal brzmiały ciepło i przyjemnie w odbiorze.
Także ze starcia z fortepianem Krystiana Zimermana słuchawki wyszły zwycięsko, choć grająca w tle orkiestra była niekiedy zbytnio przytłumiona. W części jest to jednak kwestia charakteru samego nagrania, gdyż na kablowych AKG Y30 podłączonych do zestawu stacjonarnego problem, chociaż w mniejszym natężeniu, również wystąpił. Koncertowy fortepian Steinwaya wybrzmiał natomiast doskonale i niezwykle przyjemnie. To zdecydowanie moje ulubione wykonanie i słuchawki pozwalają mi się nim cieszyć bez zakłóceń.
Mocną klasę w odtwarzaniu wokalu potwierdza wyrazisty i piękny sopran Loreeny McKennit, odegrany czysto i ładnie w każdym użytym do testu utworze. Bogato instrumentalizowane utwory z „The Mask and Mirror” zostały zagrane bardzo przyjemnie i nie zauważyłem żadnych godnych wzmianki wad dźwięku podczas odtwarzania. Polecam.
Ścieżka dźwiękowa z „Blade Runner 2049” to bodaj najbardziej wymagający użyty do testu album. Bardzo szeroka dynamika i wstawki efektowe – charakter muzyki elektronicznej okazał się niełatwy do dobrego oddania przy połączeniu bezprzewodowym. Bas był mocny, niekiedy trochę dominujący, środek wyraźny, a wysokie tony przez większość czasu poprawne, choć niekiedy podatne na artefakty wynikające z kompresji. Przy najcichszych partiach słychać lekki szum pracującego wzmacniacza słuchawek. Wymaga to jednak idealnych warunków do odsłuchu.
Znacznie gorzej prezentuje się album „Hardwired… to self-destruct” – spłaszczona dynamika i mastering na granicy przesteru spowodował problem z separacją instrumentów, zepchnięcie wokalu Jamesa Hetfielda w tło oraz pojawienie się – miejscami intensywnych – artefaktów. Problem w równej mierze leży po stronie słuchawek, co masteringu, niestety płyta jest kolejną ofiarą tzw. Loudness War i niewiele można na to poradzić. Zbliżony problem jest słyszalny w „The Razors Edge” zespołu AC/DC – dużo lepszy mastering, ale połączony ze znacznie bogatszą instrumentalizacją i trudniejszym wokalem Briana Johnsona również stawia bardzo duże wymagania słuchawkom i także tutaj ograniczenia kodeka dźwięku stają się słyszalne. Ale to Metallica zagrała najsłabiej w teście i warto o tym pamiętać, szukając słuchawek do tego typu muzyki.
Na zakończenie odsłuchu i uspokojenie włączyłem folkowy album „Crowded Head” polskiej grupy Shannon – specyficzny wokal Marii Rumińskiej i delikatne rytmy bodhranu dobrze pasują do charakterystyki słuchawek i płyty słucha się bardzo przyjemnie. Brak mocnego basu w przyjętej instrumentalizacji uwydatnia inne zalety dźwięku.
Podsumowanie
Słuchawki – przy wszystkich swoich ograniczeniach wynikających z budżetowej konstrukcji – bardzo dobrze poradziły sobie z użytymi do testów albumami. Brak kodeka aptX nie okazał się być problemem – w typowym, mobilnym i domowym użytkowaniu nieco niższa jakość transmisji będzie z powodzeniem zrekompensowana wysoką jakością i charakterystyką użytych przetworników dźwięku.
Przez ostatnie 9 miesięcy używam ich codziennie, do muzyki, audiobooków (doskonale się sprawdzają), a okazjonalnie również do rozmów telefonicznych. Plastikowa konstrukcja – na pewno nie dorównująca jakością słuchawkom takich firm jak Bang & Olufsen czy Bose – jednak trzyma się doskonale, nie wykazując żadnych śladów zużycia, podobnie jak gąbki nauszników.
Słuchawki JBL T450BT kupicie m.in. w >Komputroniku<