Wrażenia z odsłuchu
Słuchawki grają mocnym basem, z wyraźną, szeroką sceną i dobrze słyszalnym, lekko uwypuklonym wokalem. Tony wysokie odwzorowane są poprawnie, choć nie na tak wysokim poziomie jak reszta pasma – w niektórych utworach mogłyby być wyraźniej zaznaczone, gdyż bez korekcji ulegają przewadze pozostałej części pasma. Sporadycznie występuje trzeszczenie, wynikające z problemów z połączeniem, nasilające się wraz ze wzrostem odległości od źródła dźwięku – w warunkach domowych skuteczny zasięg pracy wyniósł około 5-6 m. Powyżej tej odległości trzaski i przerwy w odtwarzaniu uniemożliwiają sensowne użytkowanie słuchawek.
Sheryl Crow nie postawiła wielkich wymagań – „My Favourite Mistake” czy „Leaving Las Vegas” brzmiały czysto, wokal był wyraźny, wszystkie partie instrumentalne brzmiały poprawnie. Bas był mocny, lecz nie dominujący, a niewielka dynamika albumu nie ujawniła żadnych wad słuchawek. Podobnie sprawnie dały radę gitarze i wokalowi Marka Knopflera w znacznie bardziej wymagających albumach „Brothers in Arms” i „Tracker”. Większa dynamika nie stanowiła problemu, dobrze słyszalne były zarówno delikatne partie perkusyjne w utworze „Why Worry” czy „Lights of Taormina”, jak i mocniejsze uderzenia w „Money for Nothing”. Gitara i wokal brzmiały ciepło i przyjemnie w odbiorze.
Także ze starcia z fortepianem Krystiana Zimermana słuchawki wyszły zwycięsko, choć grająca w tle orkiestra była niekiedy zbytnio przytłumiona. W części jest to jednak kwestia charakteru samego nagrania, gdyż na kablowych AKG Y30 podłączonych do zestawu stacjonarnego problem, chociaż w mniejszym natężeniu, również wystąpił. Koncertowy fortepian Steinwaya wybrzmiał natomiast doskonale i niezwykle przyjemnie. To zdecydowanie moje ulubione wykonanie i słuchawki pozwalają mi się nim cieszyć bez zakłóceń.
Mocną klasę w odtwarzaniu wokalu potwierdza wyrazisty i piękny sopran Loreeny McKennit, odegrany czysto i ładnie w każdym użytym do testu utworze. Bogato instrumentalizowane utwory z „The Mask and Mirror” zostały zagrane bardzo przyjemnie i nie zauważyłem żadnych godnych wzmianki wad dźwięku podczas odtwarzania. Polecam.
Ścieżka dźwiękowa z „Blade Runner 2049” to bodaj najbardziej wymagający użyty do testu album. Bardzo szeroka dynamika i wstawki efektowe – charakter muzyki elektronicznej okazał się niełatwy do dobrego oddania przy połączeniu bezprzewodowym. Bas był mocny, niekiedy trochę dominujący, środek wyraźny, a wysokie tony przez większość czasu poprawne, choć niekiedy podatne na artefakty wynikające z kompresji. Przy najcichszych partiach słychać lekki szum pracującego wzmacniacza słuchawek. Wymaga to jednak idealnych warunków do odsłuchu.
Znacznie gorzej prezentuje się album „Hardwired… to self-destruct” – spłaszczona dynamika i mastering na granicy przesteru spowodował problem z separacją instrumentów, zepchnięcie wokalu Jamesa Hetfielda w tło oraz pojawienie się – miejscami intensywnych – artefaktów. Problem w równej mierze leży po stronie słuchawek, co masteringu, niestety płyta jest kolejną ofiarą tzw. Loudness War i niewiele można na to poradzić. Zbliżony problem jest słyszalny w „The Razors Edge” zespołu AC/DC – dużo lepszy mastering, ale połączony ze znacznie bogatszą instrumentalizacją i trudniejszym wokalem Briana Johnsona również stawia bardzo duże wymagania słuchawkom i także tutaj ograniczenia kodeka dźwięku stają się słyszalne. Ale to Metallica zagrała najsłabiej w teście i warto o tym pamiętać, szukając słuchawek do tego typu muzyki.
Na zakończenie odsłuchu i uspokojenie włączyłem folkowy album „Crowded Head” polskiej grupy Shannon – specyficzny wokal Marii Rumińskiej i delikatne rytmy bodhranu dobrze pasują do charakterystyki słuchawek i płyty słucha się bardzo przyjemnie. Brak mocnego basu w przyjętej instrumentalizacji uwydatnia inne zalety dźwięku.
Podsumowanie
Słuchawki – przy wszystkich swoich ograniczeniach wynikających z budżetowej konstrukcji – bardzo dobrze poradziły sobie z użytymi do testów albumami. Brak kodeka aptX nie okazał się być problemem – w typowym, mobilnym i domowym użytkowaniu nieco niższa jakość transmisji będzie z powodzeniem zrekompensowana wysoką jakością i charakterystyką użytych przetworników dźwięku.
Przez ostatnie 9 miesięcy używam ich codziennie, do muzyki, audiobooków (doskonale się sprawdzają), a okazjonalnie również do rozmów telefonicznych. Plastikowa konstrukcja – na pewno nie dorównująca jakością słuchawkom takich firm jak Bang & Olufsen czy Bose – jednak trzyma się doskonale, nie wykazując żadnych śladów zużycia, podobnie jak gąbki nauszników.
Słuchawki JBL T450BT kupicie m.in. w >Komputroniku<