Recenzja Samsunga Galaxy S7 edge. Jak to w końcu jest z tym zakrzywionym ekranem?

Nadszedł czas pożegnania z Galaxy S7 edge. Ponad dwa tygodnie testów minęły jak z bicza strzelił, ale z góry muszę Was uprzedzić, że był to bardzo miły czas. Urządzenie to uznaję za najlepszy smartfon w ofercie Samsunga. Ale z jednym zastrzeżeniem – zdecydowanie nie jest to sprzęt dla wszystkich.

[wpsm_toggle title=”Parametry techniczne Samsunga Galaxy S7 edge:”]

[/wpsm_toggle]

Na początku ustalmy jedno

W Dzień Kobiet na łamach Tabletowo ukazał się artykuł zdradzający bardzo wiele informacji na temat Galaxy S7 edge, takie bardzo obszerne pierwsze wrażenia z użytkowania, ale nie można go było nazwać recenzją (bo takowych, jak wiecie, nie publikuję po zaledwie czterech dniach korzystania z telefonu). Teraz już z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że przywołany tekst był pierwszą częścią recenzji Galaxy S7 edge, z kolei ten, który właśnie czytacie, jest drugą częścią, dopełnieniem pierwszej. Zatem aby mieć pełen obraz tego urządzenia, najpierw polecam zapoznać się ze wspomnianym artykułem, a później z materiałem, który przygotowałam dla Was poniżej.

Zakrzywiony wyświetlacz – TAK czy NIE?

Wszystkie modele z serii edge wyróżniają się wśród konkurencji nietypowym, świetnym wzornictwem. Obustronnie zakrzywiony wyświetlacz nadaje urządzeniu interesującego tonu, niespotykanego nigdy wcześniej. Dotychczas zarezerwowany był wyłącznie dla produktów Samsunga, ale w najbliższej przyszłości na rynku zadebiutują smartfony o podobnej budowie nawet spod znaku chińskich marek, jak Vivo, Meizu czy Xiaomi. Do czego zmierzam?

Przede wszystkim w najbliższej przyszłości wygląd zakrzywionych smartfonów nieco spowszednieje, a sam sprzęt z takimi ekranami będzie dużo bardziej przystępny cenowo. Wciąż jednak będą posiadały te same mankamenty (wady? a może po prostu cechy?), o których można mówić w przypadku Galaxy S7 edge. I właśnie teraz zamierzam Was o tym uświadomić.

Po pierwsze, obustronnie zakrzywiony wyświetlacz, jakkolwiek by nie był zbudowany, zawsze na swoich krawędziach będzie odbijał światło, co może być irytujące dla jego użytkownika.

Po drugie, korzystając ze smartfonów z zakrzywionymi ekranami trzeba mieć świadomość tego, że zaznaczanie tekstu, zwłaszcza blisko krawędzi, wiąże się często z wykazywaniem sporej dawki cierpliwości, bo za pierwszym, drugim, a czasem i trzecim razem nie udaje się tego zrobić, ze względu właśnie na charakterystykę budowy smartfona. Ja to wyćwiczyłam dość szybko – kwestia wprawy.

Po trzecie z kolei, trzymając duży telefon w ręce, łatwo jest przypadkiem zahaczać wewnętrzną stroną dłoni o ekran i tym samym uniemożliwiać sobie korzystanie z ekranu i jego odpowiednią reakcję na dotyk. Wiele osób narzeka, że z taką sytuacją spotyka się głównie w aplikacji aparatu, gdzie spust migawki nie zawsze chce zareagować na polecenie użytkownika – cóż, też mnie to spotkało („źle trzymam”?). Co ciekawe jednak, Samsung podobno pracuje już nad aktualizacją, która ów problem ma naprawić (źródło).

I wreszcie po czwarte, funkcjonalność zakrzywionego wyświetlacza jest bardzo dyskusyjna. Niby w Androidzie Marshmallow i nowej wersji nakładki Samsung wprowadził sporo usprawnień pod tym względem, ale wciąż nie zachęciło mnie to do intensywnego korzystania z tych dodatkowych funkcji. Ostatecznie funkcje ekranu krawędziowego szybko zostały przeze mnie wyłączone.

Podsumowując część o zakrzywionym wyświetlaczu w Galaxy S7 edge. Nie hejtuję tego rozwiązania. Co więcej, zwracam jedynie uwagę na fakt, że powyższe problemy, które wspomniałam, będzie miał dosłownie każdy sprzęt, który będzie oferował tego typu ekran. Dlatego też od nas zależy czy nam się zakrzywione smartfony podobają (mi osobiście bardzo), czy też nie oraz czy będziemy w stanie zaakceptować cechy tych modeli i się do nich przyzwyczaić, bo oczywiście można to zrobić i jest to wyłączne kwestią czasu. Mówię to zarówno jako posiadaczka Galaxy S6 edge+, jak i zadowolona testerka Galaxy S7 edge.

Czas pracy

W poprzednim wpisie na temat Galaxy S7 edge przedstawiłam Wam czas pracy, jaki udało mi się uzyskać podczas pierwszych kilku cykli ładowania. Teraz przyszła pora na kolejne dane. Zacznijmy od tego, że szybkie ładowanie trwa 1,5-godziny, a jeśli je wyłączymy w ustawieniach, telefon naładuje się od 0 do 100 procent w 2 godziny i 15 minut. Czy szybkie ładowanie wpływa na czas działania? Z moich obserwacji wynika, że niekoniecznie – a jeśli tak, to nieznacznie. Zdecydowanie jednak wpływa na temperaturę obudowy smartfona, która przy włączonej tej funkcji osiąga naprawdę wysokie temperatury podczas ładowania.

Z baterii Galaxy S7 edge, nie ukrywam, jestem bardzo zadowolona. Bez najmniejszych problemów, niezależnie od tego, czy działał wyłącznie na WiFi czy na LTE, wytrzymywał cały dzień i jeszcze zostawało mu energii na mniejszą lub większą część dnia następnego. Jestem więc przekonana, że użytkownicy mniej eksploatujący swoje smartfony, będą ładować ten produkt raz na dwa dni.

Pod względem dni najdłużej urządzenie pracowało mi w pewien weekend, kiedy to udało mi się uzyskać czas działania 2 doby i ponad 7 godzin, z czego na włączonym ekranie 4:48h. Z kolei największy SoT (screen on time), jaki udało mi się wycisnąć z tego modelu, to 7h przy włączeniu ponad 11h. Średni SoT w moich rękach to ok. 5,5-6h, co uznaję za bardzo dobry wynik w przypadku flagowców.

Co ciekawe, jednemu z użytkowników Twittera udało się uzyskać 10h SoT… Nie wierzycie? Zerknijcie na te screeny:

Ten wpis się tu nie kończy! Jest jeszcze druga strona ;)

Ogólne wrażenia z użytkowania Galaxy S7 edge

Tu odsyłam Was do nagranej przeze mnie wideorecenzji Samsunga Galaxy S7 edge:

i porównania z Galaxy S6 edge+:

W skrócie:

Wyniki w benchmarkach uzyskane po dwóch tygodniach korzystania z telefonu (w nawiasach wyniki sprzed dwóch tygodni):

AnTuTu (6.0.4): 116357 (116144)
Quadrant: 55850 (56674)
Geekbench 3:
single core: 1864 (2085)
multi core: 5707 (6284)
3DMark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Unlimited: 19149 (18970)

Kolejna porcja zdjęć

Mnóstwo zdjęć z Galaxy S7 edge, w tym w dwóch formatach (4:3 12 Mpix i 16:9 9,1 Mpix), jak również porównawczych z Galaxy S6 edge+ oraz wideo nagrane zarówno przednią, jak i tylną kamerą, znajdziecie w pierwszej części recenzji. Poniżej dorzucam jeszcze trochę fotografii pokazujących, jak urządzenie to radzi sobie w roli aparatu. A radzi sobie bardzo dobrze – według DxOMark ma najlepszy aparat na rynku spośród wszystkich smartfonów.

Załączone zdjęcia, jak zawsze, są w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć je w nowej karcie.

Podsumowanie

Podtrzymuję swoje zdanie sprzed dwóch tygodni, że Galaxy S7 edge to najlepsze, co dotychczas przydarzyło się Samsungowi. W mojej ocenie to ulepszony Galaxy S6 edge+ – nieco mniejszy, a co za tym idzie dużo bardziej poręczny (również dzięki innemu wyprofilowaniu obudowy), z obsługą kart microSD (które po odrobinie kombinacji można zaadoptować jako pamięć wewnętrzną) i wodoodpornością, która była w S5, zniknęła w S6 i wróciła ponownie w S7.

Gdybym miała wybierać pomiędzy Galaxy S7 a Galaxy S7 edge, wybrałabym drugi z nich ze względu głównie na jego wzornictwo (jednak te zakrzywione krawędzie robią swoje) i dłuższy czas pracy. Ale więcej na ten temat będę mogła powiedzieć dopiero po testach Galaxy S7 w wersji płaskiej, a to dopiero przede mną.

Dajcie koniecznie znać w komentarzach, co myślicie na temat Galaxy S7 edge i Galaxy S7. A jeśli macie jakieś pytania – śmiało.

I raz jeszcze odsyłam do pierwszej części recenzji Galaxy S7 edge, jeśli jeszcze – mimo usilnych próśb z mojej strony – nie przeczytaliście jej.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Exit mobile version