Szukasz małego, kompaktowego powerbanku, który idealnie sprawdzi się podczas wyjazdów lub wakacji? Samsung Battery Pack o pojemności 5100 mAh jest niemalże strzałem w dziesiątkę. Czy warto i opłaca się go kupić? I tak, i nie. Po odpowiedź zapraszam do recenzji tego akcesorium.
Wyjazdy, podróże, aktywność na świeżym powietrzu, góry, morze, lasy i wszelakie doliny – czasem jednak w tych wszystkich wymienionych sytuacjach, oprócz słońca i relaksu, braknie jednego… Dobrze zgadujecie, chodzi mi oczywiście o baterię w smartfonie.
Powerbanki oraz ich możliwości to temat naprawdę głęboki – można godzinami rozwodzić się nad funkcjami, rozmiarami, ceną i alternatywnymi rozwiązaniami. Ja potrzebowałem w zasadzie dwóch rzeczy: wsparcia dla szybkiego ładowania baterii i kompaktowego rozmiaru, który pozwala na schowanie tego akcesorium do kieszeni czy plecaka, bez frustracji, że „czegoś jest dużo” albo „jest za ciężko”.
Samsung Battery Pack o pojemności 5100 mAh ma wiele zalet, ale też kilka minusów, które wychodzą na jaw po chwili jego użytkowania. Zacznijmy może od tych pozytywnych stron.
Mały, ale wariat
To, co zdecydowanie spełniło moje oczekiwania, kiedy pierwszy raz wyjąłem Battery Pack od Samsunga, to… jego kompaktowość. Sam gadżet ma konstrukcję niewiele większą od standardowego pudełka zapałek, jednak niektórym osobom faktycznie może przeszkadzać jego grubość. Powerbank nie jest duży, ale jego masywność sprawia, iż zdecydowanie czuć go w ręce. Urządzenie mieści się jednak bezproblemowo zarówno w kieszeni spodni, jak i w kurtce czy przenośnej saszetce. Jeśli zdecydujecie się wrzucić ten powerbank do plecaka, to po 10 sekundach dosłownie zapomnicie o tym, że macie go przy sobie.
Do zamknięcia swoich baterii w obudowie, Samsung wykorzystał aluminium. Ma to niewątpliwie swoje zalety estetyczne – nie można powiedzieć, że ten Battery Pack jest brzydki lub wygląda źle, kiedy położy się go obok dowolnego, flagowego smartfona. Jest zupełnie odwrotnie. Tak, jak i w przypadku najnowszych Galaxy, tak i podczas wzięcia powerbanku do ręki istnieje coś w rodzaju uczucia obcowania z produktem dopracowanym. Takim… „premium”, chociaż bardzo nie lubię używać tego przymiotnika w kontekście przedmiotów.
Na górze Battery Packa znalazło się miejsce na cztery diody, port USB oraz przycisk, który pozwala w łatwy i szybki sposób sprawdzić poziom naładowania baterii. Po podłączeniu smartfona nie trzeba klikać w guzik – urządzenia same wykrywają powerbank i dostosowują przepływ mocy.
Na dolnej części obudowy znajdziecie wejście microUSB służące do naładowania powerbanku (szkoda, że dalej Samsung opiera swoje akcesorium na przestarzałym złączu) oraz dane techniczne związane z napięciem, i tak dalej, i tak dalej. Boki urządzenia zostały ładnie zaokrąglone i przypominają smartfony z serii Galaxy S7.
Do zestawu Samsung dorzuca krótki, płaski kabel USB do microUSB, tak więc jeśli Wasz smartfon ma inne złącze, to warto zaopatrzyć się w przejściówkę albo po prostu używać dedykowanego kabla od ładowarki. Dla mnie to żaden problem.
Szybki i skuteczny
Wspominałem na początku, że podczas wyboru powerbanku sugerowałem się kilkoma funkcjami. Jednymi z najważniejszych były pojemność oraz możliwość szybkiego ładowania. Nie powiem, żebym nie był zadowolony. Sam powerbank od mniej więcej 25% pojemności baterii (jedna, zapalona dioda) ładuje się z gniazdka do pełna w około 2 do 2,5 godziny. Nie rozładowałem go jeszcze ani razu do zera, tak więc trudno mi ocenić, ile trwałoby tego typu ładowanie – jeśli miałbym obstawiać, to myślę, że w granicach maksymalnie 3 godzin. Warto wiedzieć także, że powerbank lubi się nagrzać podczas ładowania, szczególnie przy porcie USB, ale są to temperatury z zakresu „do przyjęcia”.
Pojemność 5100 mAh może nie robi wrażenia, ale sprawdza się idealnie w kontekście szybkiego podładowania smartfona. Baterii w akumulatorze jest na tyle, aby po wszystkim można było również podzielić się z partnerką czy znajomymi – bez najmniejszego problemu.
Jeśli zaś chodzi o prędkość, to Samsung Battery Pack ładował mojego Galaxy S7 dokładnie tak samo, jak miałoby to miejsce, gdybym podłączył smartfona bezpośrednio do gniazdka. Nie zauważyłem ani spadków wydajności ani też nadmiernego nagrzewania się gadżetu. Pamiętajcie, że Galaxy S7 wspiera technologię Qualcomm Quick Charge w wersji 2.0, a na rynku znajduje się już mnóstwo sprzętów, które wykorzystują nowsze standardy. Samsung Battery Pack będzie więc dalej ładował Wasz telefon bardzo szybko, ale nie jestem w stanie przewidzieć, jak będą różniły się czasy związane z uzupełnieniem baterii do pełna. Warto mieć to na uwadze.
Powerbank Samsunga przetestowałem na kilku mniejszych i większych wyjazdach i za każdym razem sprawdzał się tak, jak tego oczekiwałem. Podczas przerwy na piwo, wyjściu na obiad czy dłuższego przejazdu komunikacją – wystarczyło podpiąć go na chwilę do telefonu i szybko uzupełnić brakującą energię. Im dłużej, tym oczywiście lepiej, jednak nie zawsze jest to możliwe. Nie każdy też lubi chodzić ze swego rodzaju „kanapką” w ręce, prawda?
Reasumując: zarówno pojemność oraz szybkie ładowanie nie zawiodły mnie ani razu podczas testów. Kiedy diody pokazywały, że powerbank stracił sporo energii w ciągu dnia, wystarczyła zaledwie chwila, aby naładować go do pełna.
Nie ze wszystkim jest idealnie
O ile do samego funkcjonowania powerbanku nie mam się jak przyczepić (choćbym nawet chciał), to muszę zwrócić Waszą uwagę na dwie rzeczy, które faktycznie mogą zadecydować o finalnym zakupie.
Po pierwsze: irytuje mnie nieco poluzowany przycisk do sprawdzenia stanu naładowania powerbanku. Bardzo możliwe (a znając moje szczęście, to nawet na pewno) trafiłem po prostu na felerny model i przycisk odpowiedzialny za podświetlenie diod LED jest po prostu delikatnie poluzowany. Kiedy potrząsnę powerbankiem, to faktycznie słychać, że delikatnie się obija i pod palcem można wyczuć, iż jest on umieszczony luźno w obudowie, a nie tak, jak Excalibur w legendarnej skale. Jednym może to przeszkadzać bardziej, innym mniej, ale w przypadku mojej pedantyczności jest to dość irytujące.
Po drugie i najważniejsze: Samsung Battery Pack jest śliski. I to okrutnie. Zapewne to sprawa zastosowania aluminiowej obudowy, która owszem wygląda ładnie, ale niestety strasznie leci z rąk. Dodając do tego moją potliwość dłoni… katastrofa gwarantowana. Żałuję, że Samsung nie dodał do zestawu małego etui, które pozwoliłoby na schowanie powerbanku podczas ładowania oraz wygodniejsze przenoszenie go w torbie czy w kieszeni. Uczucie tekstury pokrywającej ten Battery Pack określiłbym jako podobne do tego, które towarzyszy szklanej obudowie na pleckach smartfona. Jest ślisko i trzeba się do tego przyzwyczaić albo po prostu zaopatrzyć w pokrowiec na własną rękę.
Znajdzie się i trzeci punkt, ale zależny od tego, jak używacie swoich urządzeń. Zauważyłem, że obudowa Samsung Battery Pack jest bardzo podatna na rysowanie oraz mikro-uszkodzenia. Kilka dni temu powerbank wypadł mi z plecaka (mówiłem, że jest śliski), odbił się od ławki i wylądował na trawie. Zapewne od uderzenia w ławkę w jednym z rogów mam teraz delikatnie odpryśniętą farbę. No co zrobić, będę to musiał jakoś przełknąć.
Poza tymi rzeczami sprzęt nie ma żadnych ukrytych wad, a przynajmniej na te kilka miesięcy, przez które go posiadam, żadna się jeszcze nie ujawniła.
Czy warto kupić Samsung Battery Pack 5100 mAh?
Lista zalet, które przemawiają za zakupem tego powerbanku, jest naprawdę spora. Samsung Battery Pack ładuje się szybko i równie dobrze uzupełni energię w smartfonie czy też innym, elektronicznym gadżecie. Powerbank jest kompaktowy, dzięki czemu można go schować praktycznie wszędzie bez denerwowania się o nadprogramowy bagaż. Samo akcesorium wygląda również ładnie i daje wrażenie obcowania z produktem naprawdę wysokiej jakości.
Jeśli jesteście w stanie przeżyć jego śliskość oraz ewentualne problemy (których nie musi być) z delikatnym luzem na przycisku służącym do sprawdzania zapasów energii, to nie pozostaje nic innego, jak tylko… kupować.
I tu dochodzimy do meritum, bowiem dla wielu osób przeszkodą może okazać się cena. Samsung Battery Pack 5100 mAh nie jest tani: trzeba zapłacić za niego od 120 do nawet 160 złotych. W takiej cenie istnieje sporo alternatyw od konkurencji – chociażby Xiaomi 10000 mAh PRO.
Moim zdaniem jednak warto dołożyć kilkadziesiąt złotych i mieć pewność, że cały sprzęt będzie działał bez problemu przez kilka dobrych lat. Pamiętajcie, iż ten powerbank nie oferuje gigantycznych pojemności i jest raczej dodatkiem na spontaniczny wyjazd lub wypad ze znajomymi. Jeśli potrzebujecie więc większej ilości energii lub nie będziecie mieć dostępu do gniazdka przez kilkadziesiąt dobrych godzin, to sugerowałbym odpuścić i zwrócić się ku innym produktom.
We wszystkich innych przypadkach nie będziecie nic więcej, jak po prostu zadowoleni z użytkowania.