Oppo Find X to poniekąd wyjątkowe urządzenie. Wyróżnia się fenomenalnym wyglądem, bardzo wąskimi ramkami wokół wyświetlacza oraz brakiem jakichkolwiek wcięć czy dziur w ekranie. Największym bajerem jest jednak wysuwany moduł aparatu, który robi niemałe wrażenie! Jak jednak takie rozwiązanie sprawdza się w praktyce? Jak urządzenie działa na co dzień? Czy sprzęt jest wart polecenia?
WIDEORECENZJA Oppo Find X
Specyfikacja techniczna Oppo Find X:
- ekran 6,4 cala, Super AMOLED, 2340 x 1080 pikseli,
- procesor Qualcomm Snapdragon 845 z grafiką Adreno 630,
- 8 GB RAM,
- 256 GB pamięci wewnętrznej,
- dual SIM,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
- 4G LTE,
- Bluetooth 5.0,
- GPS, A-GPS, GLONASS,
- aparat główny 20 Mpix (f/2.0) + 16 Mpix (f/2.0) OIS,
- kamerka 25 Mpix (f/2.0),
- port USB typu C,
- akcelerometr, żyroskop,
- system operacyjny Android 8.1 Pie,
- akumulator o pojemności 3400 mAh,
- wymiary: 156,7 x 74,2 x 9,6 mm,
- waga: 186 gramów.
Cena w momencie publikacji: około 3699 złotych
OBUDOWA I WYSUWANY APARAT
Oppo Find X wygląda zdumiewająco i jak najbardziej może się podobać. Do wykonania obudowy użyto dwóch tafli szkła Corning Gorilla Glass 5 na przodzie i tyle urządzenia oraz metalu – z niego wykonane są ramki. W moim egzemplarzu tył jest w czarno-niebieskiej wersji kolorystycznej. Wygląda to w taki sposób, że większość jest czarna, natomiast boki wpadają w niebieski. W zależności pod jakim kątem patrzymy na urządzenie, ilość tego koloru zdaje się być różna. Same ramki są niebieskawe, co w połączeniu z oryginalnym tyłem wygląda bardzo interesująco.
Szkoda jednak, że tył bardzo mocno zbiera odciski palców, co od razu zmniejsza walory estetyczne urządzenia. W celu uniknięcia zabrudzeń możemy korzystać jednak z etui, na przykład tego, które dodaje producent w zestawie. Jest ono z przezroczystego, twardego tworzywa i chroni głównie boki oraz tył. Górna i częściowo dolna krawędź są odkryte, przez co cały czas będą podatne na uszkodzenia przy ewentualnym upadku.
Z innych zabezpieczeń dodawanych przez producenta, w zestawie mamy jeszcze elastyczną, dobrze przylegającą na frontowy panel folię. Musi być ona elastyczna ze względu na zaokrąglone boki ekranu. Niestety, wiąże się to jednak z tym, że bardzo łatwo się rysuje. Tak naprawdę wystarczy przejechać po niej paznokciem żeby został ślad. Na szczęście szkło pod folią jest już dużo bardziej odporne. Po jej zdjęciu podczas moich testów żadne rysy się nie pojawiły.
Omawiając elementy obudowy – na tyle znajdziemy tylko logo producenta oraz kilka symboli i znaków towarowych. Dolna krawędź to z kolei miejsce na złącze USB typu C, mikrofon, głośnik oraz tackę na karty. Jednocześnie są obsługiwane dwie karty nanoSIM, miejsca na microSD nie znajdziemy.
W kwestii głośnika multimedialnego jest przyzwoicie, ale bez wielkiej rewelacji. Dźwięki są dobrej jakości, głośne i czyste, ale stanowczo brakuje głębi, podbicia i basu. Do sporadycznego słuchania muzyki wystarczy, ale w tej kategorii cenowej znajdziemy sporo lepszych propozycji pod kątem jakości dźwięku.
Od góry mamy mikrofon oraz… czujnik oświetlenia! Producent chciał na tyle zawęzić ramkę nad ekranem, że nawet na ten czujnik zabrakło już miejsca. Lokalizacja jest jednak przeciętnie trafiona. O ile w przypadku trzymania telefonu pionowo działa on perfekcyjnie, to w poziomie, grając w gry czy oglądając filmy, jest on ciągle zasłonięty, co powoduje mocne i drastyczne zmiany podświetlenia ekranu.
Na prawym boku mamy zamontowany klawisz zasilania, który jest świetnie wyczuwalny i ma przyjemny skok. Podobnie jest też z przyciskami do zmiany głośności, które są na lewym boku.
Wspomniałem o zaokrąglonym wyświetlaczu, więc teraz jeszcze kilka słów o nim. Jest to ekran o przekątnej 6,4 cala i rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli. W połączeniu z technologią AMOLED jest on bardzo czytelny, mocno nasycony, ze świetnymi kątami widzenia i głęboką czernią. Poziomy jasności również są zadowalające – nie powinniśmy mieć problemu z odczytaniem większości treści w słońcu, z drugiej strony minimalna wartość jest na tyle niska, że komfortowo można korzystać z telefonu w nocy.
Wyświetlacz ma proporcje 19,5:9 i jest otoczony bardzo wąskimi ramkami. Nie znajdziemy tu też żadnych wcięć, dziurek, podbródków czy czegokolwiek innego. Front to tylko ekran zajmujący aż 93,8% frontowego panelu. Wygląda to po prostu ślicznie!
Skoro nie ma wcięcia to gdzie umieszczono aparat? No właśnie największym wyróżnikiem Oppo Find X jest wysuwany moduł od góry urządzenia. Od przodu umieszczono na nim kamerkę frontową, kamerę podczerwieni, emitery kropek i podczerwieni, niezbędne czujniki oraz głośnik do rozmów. Od tyłu mamy z kolei podwójny aparat główny oraz jedną diodę doświetlającą.
Wspomniany moduł wysuwa się za każdym razem, gdy uruchomimy jakąkolwiek aplikację korzystającą z aparatu. Automatycznie też pojawia się w przypadku rozpoznawania twarzy. Samo wysuwanie jest dość szybkie i niezbyt głośne, jednak przy kilkukrotnym ruchu w ciągu krótkiego czasu ten dźwięk niektórych może irytować. Ja się do tego przyzwyczaiłem, ale osoby w moim otoczeniu często ze zdziwieniem zastanawiały się, co to tak szeleści.
Rozwiązanie z wysuwanym modułem wydaje mi się całkiem trafione. Ze względu na bardzo szybkie wysuwanie aparatów nie odczuwamy tego, że nie są one cały czas na widoku. Tak naprawdę prawie od razu po wejściu w aplikację aparatu możemy wykonać zdjęcie, jest tylko jeden wyjątek. Zauważyłem, że kamerka frontowa początkowo bardzo rozjaśnia wykonywane fotografie, gdy chcemy szybko zrobić selfie. Problem mija po około 2 sekundach.
Innym, bardziej irytującym problemem jest to, że na tej wysuwanej wstawce dość mocno zbierają się drobinki kurzu i pyłki. A usunięcie ich też wymaga cierpliwości… Ręcznie aparatu nie wysuniemy, bo od razu się schowa. Jedynym rozwiązaniem jest włączenie aplikacji aparatu – wtedy ta wstawka jest cały czas na zewnątrz. Przynajmniej do momentu, gdy go nie zahaczymy od góry. W smartfonie zamontowano bowiem czujniki, które wykrywając nawet delikatny nacisk od góry od razu chowa cały moduł.
Ostatnim z odkrytych irytujących problemów jest to, że aplikacje korzystające z aparatu wyłączają się, gdy ręcznie schowamy moduł poprzez naciśnięcie od góry. Co jednak ciekawe – jeśli sam się schowa, to aplikacja się już nie wyłączy. Producent podaje, że moduł ma wytrzymałość na poziomie minimum 300 tysięcy wysunięć. Trudno powiedzieć, czy to dużo, czy to mało… Wszystko zależy, jak intensywnie będziemy korzystać z urządzenia. Niemniej na kilka lat użytkowania powinno wystarczyć.
Urządzenie jest dość duże, przez co obsługa jedną ręką nie należy do nadzwyczaj komfortowych. Oppo Find X leży jednak w dłoni świetnie, głownie dzięki z każdej strony zaoblonym krawędziom.
SYSTEM
Oppo Find X działa pod kontrolą Androida w wersji 8.1 Oreo z nakładką ColorOS V5.2.1. Szkoda, że dalej nie pojawiła się aktualizacja do nowszego Androida Pie. Dodam jeszcze, że na dzień 28.03.2019 dostępne poprawki bezpieczeństwa są z 5 lutego, więc w sumie nie jest źle.
Zaczynając od opcji wyświetlacza mamy tu możliwość regulacji temperatury barwowej kolorów – mogą być one zimniejsze lub cieplejsze względem domyślnych ustawień. Mamy też zegar na ekranie wyświetlający datę, godzinę i procent naładowania akumulatora po wygaszeniu ekranu. Ważną informacją jest jednak to, że aktywując gesty na wygaszonym wyświetlaczu zegar nie będzie działał. Wyłącza się on też automatycznie w przypadku naładowania akumulatora poniżej 10%.
Ze względu na zakrzywione krawędzie ekranu producent dodał opcję świetlnych powiadomień od bokach wyświetlacza. Wyświetlają się one w przypadku połączeń oraz wszystkich powiadomień na wygaszonym ekranie. Dostępne są trzy różne efekty kolorystyczne – różowo-fioletowy, niebiesko-granatowy i żółto-pomarańczowy.
W ustawieniach dodano też Night Shield, czyli filtr światła niebieskiego z intensywnością i harmonogramem. Najlepsze jest jednak to, że nie musi to być koniecznie nakładka zmieniająca barwy ekranu na bardziej żółtawe, są bowiem jeszcze dwa ciekawe tryby. Jest to wyświetlanie w kolorze czarno-białym aktywujące monochromatyczne wyświetlanie treści na ekranie oraz komfortowe czytanie w nocy, aktywujące jeszcze dodatkowo ciemny motyw systemu, co maksymalnie ma odciążyć nasz wzrok, szczególnie nocą.
Producent dodaje też opcje bezpieczeństwa, takie jak ochrona płatności, bezpieczna klawiatura, zapobieganie przechwytywania i nagrywania ekranu oraz zapobieganie nagrywania i fotografowania w tle. Działa to głównie w aplikacjach banku i zapewnia lepsze zabezpieczenie naszego urządzenia. Mamy też tryb dzieci dający dostęp tylko do kilku wybranych aplikacji blokując całą resztę. Jest też prywatny sejf blokujący dostęp do zdjęć, muzyki czy innych ustalonych przez nas plików. Co ważne – dostęp do sejfu można odblokować zarówno hasłem PIN, jak i rozpoznawaniem twarzy.
System jest również wyposażony w funkcję inteligentnego kierowcy. Pozwala ona zablokować zbędne powiadomienia, ułatwia odbieranie połączeń i odczytywanie ważnych wiadomości. Tryb ten możemy włączać ręcznie lub ustawić automatyczne uruchamianie po podłączeniu do zestawu głośnomówiącego.
Jest też kilka gestów, z których można skorzystać. Są one na wygaszonym ekranie i pozwalają uruchomić wybrane aplikacje lub podświetlić ekran, można też sterować muzyką rysując zdefiniowane wcześniej symbole. Poza tym jest gest wybudzania ekranu po podniesieniu go oraz automatyczne odbieranie połączeń po przyłożeniu telefonu do ucha.
Wykorzystano też obecność zakrzywionych krawędzi dodając dwa gesty. Pierwszy z nich pozwala przełączać się pomiędzy ostatnio uruchamianymi aplikacjami przeciągając palec dwukrotnie w dół po krawędzi. Drugi wymaga jednoczesnego przesunięcia palców po dwóch stronach ekranu – jednym palcem do góry, drugim w dół. W taki sposób szybko podzielimy ekran na dwie części i uruchomimy dwie aplikacje jednocześnie.
Ostatnie w ustawieniach są: przestrzeń gier, pozwalająca zoptymalizować działanie urządzenia podczas rozgrywki oraz kopia aplikacji. Ta ostatnia opcja pozwala zduplikować aplikacje, takie jak Facebook, Instagram, Messenger oraz Skype dając możliwość zalogowania się na dwa osobne konta.
Z preinstalowanych aplikacji mamy jeszcze kompas oraz Music Party, pozwalające zsynchronizować ze sobą kilka urządzeń odtwarzając na nich jednocześnie muzykę. Przy tak dużym ekranie przydałby się jednak tryb obsługi jedną ręką. I owszem, jest taka opcja, ale żeby ją włączyć, musimy uruchomić ją z panelu powiadomień – zabrakło jakiegokolwiek szybkiego gestu zmniejszającego interfejs nieco szybciej.
Jeśli chodzi o działanie urządzenia, to nawet na siłę nie mam do czego się przyczepić. Urządzenie działa bezbłędnie, nic się nie przycina, nie przeładowuje ani nie zamyka samo z siebie. Poza tym aplikacje i karty w przeglądarce są utrzymywane całkiem długo, co pozwala na świetny komfort pracy na co dzień.
Tak dobre działanie urządzenia to zasługa wydajnych podzespołów, takich jak procesor Qualcomm Snapdragon 845 z grafiką Adreno 630 oraz 8 GB pamięci RAM. Mamy jeszcze 256 GB pamięci wbudowanej, niestety, bez możliwości rozbudowy przy pomocy kart microSD. Jednak przy tak dużej pojemności wbudowanej w urządzenie jakoś nie uważam tego braku za dużą wadę.
Prawie żadnych wad nie widzę też w działaniu modułów łączności. Internet działa z dużą prędkością korzystając z WiFi, jak i na transmisji danych, a GPS określa lokalizację szybko i precyzyjnie. Bluetooth też bezproblemowo łączy się z innymi urządzeniami, a połączenie między nimi nie jest przerywane. Jedyne „ale” mam do tego, że w smartfonie nie mamy modułu NFC, przez co płatności zbliżeniowe nie będą mobilne.
Jeszcze chwila na testy syntetyczne – Oppo Find X wypada w nich następująco:
Spis treści:
- Wzornictwo, jakość wykonania. Wysuwany aparat. Głośnik. Wyświetlacz. System. Działanie
- Rozpoznawanie twarzy. Bateria. Aparat. Podsumowanie
ODBLOKOWYWANIE TWARZĄ
W Oppo Find X nie znajdziemy skanera linii papilarnych, jest za to rozpoznawanie twarzy. I to całkiem niezłe, wyposażone w emiter kropek i kamerę podczerwieni. Producent podaje, że zastosowano tu technologię 3D Structured Light, która jest 20 razy bardziej bezpieczna, niż korzystanie ze skanerów linii papilarnych.
I faktycznie, mam wrażenie, że jest to niezłe rozwiązanie, ponieważ dostępna opcja rozpoznawania twarzy jest precyzyjna i szybka. Nie ma tu mowy o możliwości oszukania urządzenia przez zdjęcie (zarówno papierowe, jak i wyświetlane na ekranie) czy lustra. Skanowanie trwa dosłownie ułamek sekundy, w sumie wystarczy, że moduł się wysunie, a telefon zostaje odblokowany.
Nie jest ważne też, w którą stronę jest telefon – jest on w stanie prawidłowo rozpoznać naszą twarz zarówno, gdy trzymamy go prosto w ręku, jak i do góry nogami, pod kątem czy bardziej od boku. Jedyna sytuacja, w której smartfon poprosił o ponowne zeskanowanie twarzy, miała miejsce podczas odblokowywania w ruchu, trzymając telefon od dołu, mając na głowie czapkę. W takim scenariuszu dopiero za drugim lub trzecim razem dostęp do urządzenia jest odblokowywany.
Co ważne – skanowanie twarzy działa w tym przypadku w każdych warunkach oświetleniowych. Nie jest ważne, czy jest perfekcyjnie słoneczny dzień, czy korzystamy ze sztucznego światła, czy jest ponury wieczór, czy też korzystamy z urządzenia w całkowitej ciemności – za każdym razem telefon poprawnie się odblokowuje!
Wydawałoby się więc, że skanowanie twarzy w Oppo Find X jest idealne i z powodzeniem może zastąpić skaner linii papilarnych. No właśnie niekoniecznie… Korzystając z kilku aplikacji banków zawsze miałem ustawione logowanie za pomocą odcisku palca. Niestety rozpoznawanie twarzy w tym przypadku nie zastąpi skanera, przez co za każdym razem musimy się logować do takich programów ręcznie – wpisując PIN.
APARAT
Oppo Find X został wyposażony w podwójny aparat główny złożony z matryc o rozdzielczości 16 Mpix z przysłoną f/2.0 i optyczną stabilizacją obrazu (OIS) oraz 20 Mpix z f/2.0. Są one wspierane przez pojedynczą diodę doświetlającą. Na froncie z kolei umieszczono kamerkę o rozdzielczości 25 Mpix i z przysłoną f/2.0.
Jakość zdjęć z aparatu głównego stoi na bardzo wysokim poziomie. Fotografie są ładne, wyraźne, z dobrze nasyconymi kolorami i sporą szczegółowością. Do tego przybliżając poszczególne elementy nie są widoczne spore spadki jakości, poszarpane krawędzie czy nieostre elementy.
Aparat dobrze wyostrza też mniejsze elementy, świetnie sprawdzając się w zdjęciach macro. Do tego ładnie i dość naturalnie jest odcinane tło, które jest delikatnie rozmazane, dając wrażenie profesjonalnej fotografii.
Oppo Find X nieco gorzej sprawdza się jednak w zdjęciach w gorszym świetle i nocą. Wtedy pojawia się już sporo szumów i poszarpanych krawędzi, niektóre elementy zdają się też być mniej ostre. Czasem pojawiają się też delikatne rozszczepiania świateł oraz rozmazywanie obiektów w ruchu.
W aparacie do dyspozycji mamy dwukrotne, cyfrowe przybliżenie. Niestety, strata jakości jest zauważalna, widoczne są ziarno oraz nieostre brzegi fotografowanych obiektów.
Bardzo dobrze wypada za to kamerka frontowa. Wykonuje ona bardzo szczegółowe fotografie z soczystymi kolorami. Okazuje się też, że selfiaki wychodzą nieźle nie tylko za dnia, ale również w gorszych warunkach oświetleniowych. Zresztą oceńcie sami po poniższych przykładach.
Aplikacja aparatu jest wyposażona we wszystko, co niezbędne. Mamy bowiem kilka filtrów kolorystycznych, upiększanie twarzy, film poklatowy, zwolnione tempo, dodawanie naklejek czy tryb profesjonalny. Jest też układ pionowy pozwalający lepiej rozmazać tło poza obiektem na pierwszym planie. Jest także wsparcie dla Google Lens, które rozpoznaje produkty, tekst, rośliny, zwierzęta oraz kody kreskowe i QR.
AKUMULATOR
Oppo Find X został wyposażony w akumulator o pojemności 3400 mAh. Biorąc pod uwagę spory wyświetlacz oraz wydajne podzespoły miałem spore obawy co do jego wydajności. A jak to wypadło w praktyce podczas testów?
Przyznaję, pozytywnie się zaskoczyłem. Bardzo trudno było mi rozładować urządzenie podczas jednego, typowego dla mnie dnia użytkowania. Mam tu na myśli dość częste przeglądanie internetu i portali społecznościowych, wykonywanie kilkunastu zdjęć i korzystanie mniej więcej po połowie z WiFi i transmisji danych, a wszystko to z automatyczną jasnością ekranu. Zazwyczaj pod koniec dnia miałem jeszcze w okolicy 30-40%, co pozwalało spokojnie jeszcze na pół dnia pracy dnia następnego.
Nie jestem w stanie podać precyzyjnych danych czasu pracy urządzenia na wyświetlaczu – w ustawieniach nie ma nigdzie takiej informacji. Próbowałem zainstalować różne aplikacje, które mogłyby w tym pomóc, niestety jednak nic sensownego nie znalazłem. Przynajmniej nie zauważyłem takiej opcji w żadnej darmowej aplikacji lub niewymagającej ingerencji w system.
Sprawdziłem jedynie czas pracy na ekranie przy automatycznej jasności ekranu, włączonym WiFi i ciągłym odtwarzaniu filmów na YouTube. Smartfon pracował w takim trybie przez 13 godzin i 23 minuty, co jest niezłym, lecz niezbyt miarodajnym wynikiem.
Tak więc – bateria jest wydajna, pozwala na bezproblemowe korzystanie z urządzenia przez jeden bardzo intensywny dzień, a zazwyczaj zostaje jeszcze sporo energii na kolejny.
Na sporą pochwałę zasługuje też dołączona do zestawu ładowarka oraz wbudowany w smartfon tryb szybkiego ładowania SuperVOOC. W około 15 minut jesteśmy w stanie naładować połowę akumulatora, pełny cykl ładowania od 0 do 100% trwa natomiast niecałe 40 minut! Wow, te wyniki zrobiły na mnie spore wrażenie. W połączeniu z długim działaniem sprawia to, że codzienne korzystanie z Oppo Find X jest mocno ułatwione.
PODSUMOWANIE
Oppo Find X jest świetnym, bardzo interesującym urządzeniem. Już od pierwszego kontaktu z nim widać wyjątkowość w wykonaniu obudowy w postaci niespotykanego sposobu gradientowania plecków. Nie sposób zapomnieć też o ogromnym, bezramkowym ekranie i efektownym wysuwaniu aparatu, które nie tylko wzbudza zainteresowanie, ale działa również bardzo dobrze.
I mam tu na myśli nie tylko mechanizm automatycznego wysuwania, ale również to, co w tym module zamontowano. Mowa tu o bardzo dobrych aparatach wykonujących ładne zdjęcia oraz precyzyjnym systemie rozpoznawania twarzy, skutecznie zabezpieczającym naszego smartfona. Do innych zalet Oppo Find X można zaliczyć wydajny akumulator oraz rewelacyjny tryb szybkiego ładowania.
Oppo Find X to też bardzo szybko działające podzespoły, zapewniające komfortową pracę na co dzień. Jest też funkcjonalna nakładka systemowa, chociaż baza, na której pracuje (czyli Android 8.1), mogłaby zostać już zaktualizowana.
Smartfon ma jednak cztery wady, które niektórych mogą odstraszyć od zakupu tego sprzętu. Przede wszystkim zabrakło tu modułu NFC, co przekreśla możliwość zbliżeniowego płacenia w sklepie. Nie mamy też gniazda słuchawkowego, co zmusza nas do korzystania z przejściówek lub bezprzewodowych słuchawek.
Brakuje też czasami skanera linii papilarnych. O ile do odblokowywania urządzenia jest on może faktycznie zbędny i rozpoznawanie twarzy skutecznie je zastępuje, to niestety w przypadku logowania się w aplikacjach banków jego brak jest mocno uciążliwy – trzeba bowiem wszędzie wpisywać ręcznie hasło lub PIN, rozpoznawanie twarzy do logowania niestety nie zadziała.
Ostatnią wadą jest cena. Oppo Find X kosztuje bowiem prawie 3700 złotych, co wydaje się sporą kwotą. Szczególnie przypominając sobie poprzednie wady oraz mając na uwadze sporą konkurencję wśród innych producentów. W przypadku tego modelu na wysoką cenę wpływa jednak ten wysuwany moduł aparatu, który jest rzadkością.
Mimo wszystko uważam, że Oppo Find X jest świetnym smartfonem wartym uwagi i godnym polecenia. Mi korzystało się z niego świetnie i te testy będę wspominał bardzo pozytywnie. Zapewne ma na to wpływ też to, że po prostu lubię sprzęty wyróżniające się na tle konkurencji – ten smartfon stanowczo takim jest!
Tak więc – jeśli nie przeraża Was cena, nie potrzebujecie NFC i jacka, a wpisywanie hasła w aplikacjach banku nie są dla Was przeszkodami – śmiało bierzcie Oppo Find X, nie zawiedziecie się. Jednak jeśli któraś z tych wad jest dla Was zbyt poważna, to niestety będziecie musieli pomyśleć o czymś innym.
A co Wy myślicie o tym smartfonie? Co sądzicie o wysuwanym aparacie? Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze!