Czytnik linii papilarnych
LG G6 jest jednym z tych smartfonów, w których skaner odcisków palców umieszczony został bezpośrednio pod obiektywem aparatu, dzięki czemu korzysta się z niego bardzo wygodnie. Abstrahując już od tego, czy bardziej komfortowy jest czytnik z przodu, czy z tyłu – zwłaszcza, że mamy tu KnockON, czyli możliwość wybudzania ekranu dwukrotnym tapnięciem.
Czytnik w większości przypadków działa szybko i precyzyjnie, aczkolwiek kilka razy w ciągu dwóch tygodni zdarzyła mi się sytuacja sugerująca, że się zawiesił lub zamroził. Telefon nie reagował na przyłożenie palca do skanera, a na ekranie wyświetlał się komunikat, że nie można w tym momencie z niego skorzystać. Po wpisaniu pinu i ponownym zablokowaniu ekranu, błąd mijał, a czytnik znów zaczynał poprawnie działać.
Akumulator
Obawiałam się, że LG G6 nie będzie w stanie zaskoczyć czasem pracy, tymczasem pod tym względem smartfon pokazał się z niezłej strony. Jego ogniwo o pojemności 3300 mAh w moich rękach pozwalało na średnio dzień, a czasem nawet dwa, intensywnego użytkowania. Oczywiście wszystko zależało od tego, z jakich modułów korzystałam oraz czy włączone było Wi-Fi, czy tylko komórkowa transmisja danych.
Czas na włączonym ekranie najczęściej wahał się między 4 a 6 godzinami, choć dwukrotnie udało mi się zejść poniżej tej skali, do 3 godzin – wtedy jednak telefon działał na LTE, z GPS i z maksymalną jasnością ekranu.
Pełny proces ładowania telefonu trwa nieco ponad półtorej godziny.
Aparat
W LG G6 zastosowano przednią kamerkę 5 Mpix z obiektywem standardowym o kącie 82° i z trybem szerokokątnym 100° (oba f/2.2) oraz aparat główny 13 Mpix z kątem 71°, f/1.8 i szerokim – 125°, f/2.4. W przypadku kamerki mamy możliwość nagrywania wideo wyłącznie w Full HD, natomiast głównym aparatem – w QHD i muszę przyznać, że jakość jest rewelacyjna, a płynność ujęć – na najwyższym poziomie. Przejdźmy jednak do samych zdjęć.
Truizmem jest stwierdzenie, że w dobrym świetle wszystkie smartfony robią dobre zdjęcia – bo nie mają z nimi problemów także tańsze produkty. Prawdziwy pazur flagowce powinny pokazywać nocą, a w przypadku LG G6 niestety trudno powiedzieć zbyt wiele dobrego na ten temat. Główne zastrzeżenia mam dwa. Pierwszym jest fakt, że w słabym oświetleniu i nocą aparat ma bardzo duże problemy ze złapaniem ostrości, natomiast drugim – przesadnie widoczne flary na zdjęciach oświetlonych budynków czy ulic rozświetlonych latarniami.
Zastrzeżeń nie mam do szczegółowości zdjęć – pod tym względem G6 to najwyższa półka. HDR też działa świetnie – w trybie automatycznym radzi sobie nieźle, ale dopiero przełączenie na pełny HDR daje najlepsze efekty. Swoją drogą, tego chyba ktoś do końca nie przemyślał, bo tryb HDR został ukryty dość głęboko w ustawieniach, zamiast zostawienia go na wierzchu, tuż pod ręką użytkownika.
No i ten tryb szerokiego kąta… jest rewelacyjny, bajerancki i zdecydowanie może się podobać. Choć oczywiście trzeba mieć na względzie fakt, że wpuszcza mniej światła do matrycy niż soczewka ze standardowym kątem (różnica między f/1.8 a f/2.4 jednak jest spora). Ale o ile efekty zdjęciowe w przypadku szerokiego kąta w głównym aparacie są świetne, tak przy ocenie frontowego aparatu jestem bardziej ostrożna – tutaj widać znaczne zniekształcenia kadru, co nie zawsze wpływa na pozytywny odbiór tych zdjęć.
Ale jakość fotografii wykonanych za pomocą LG G6 jak zawsze możecie ocenić sami. Zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości zobaczycie otwierając miniaturki w nowej karcie.
Szeroko:
Selfie:
Podsumowanie
Nie mam wątpliwości, że LG G6 to świetny sprzęt. Ale kupowanie go w tym momencie za 3299 złotych jest według mnie nieco szalonym pomysłem. Zwłaszcza, że w tej cenie przesadne flary na zdjęciach nocnych zakrawają o mało śmieszny żart. A do tego Snapdragon 821, czyli zeszłoroczny procesor (choć podobno w odświeżonej wersji – tak przynajmniej tłumaczy LG), a także braki względem koreańskiego i amerykańskiego rynku – kastracja z indukcyjnego ładowania, DAC audio czy dual SIM.
Być może uznacie, że G6 oceniam zbyt surowo, ale robię to nie bez powodu. W mojej opinii bowiem LG po prostu strzeliło sobie w kolano wyceniając G6 na 3299 złotych. Zwłaszcza, że za 200 złotych więcej otrzymujemy Samsunga Galaxy S8 z topowymi parametrami (i dwukrotnie większą pamięcią wewnętrzną), a za 100 złotych mniej – Sony Xperia XZ Premium, który również zasługuje na miano ciekawego flagowca.
W mojej opinii, gdyby na starcie LG G6 kosztował 2899 złotych – wtedy miałby dużo większe szanse na sukces.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Skaner linii papilarnych. Aparat. Akumulator. Podsumowanie