Recenzja Doogee X9 Pro

Całkiem wiele za niewiele

Aktualnie dysponując już kwotą kilkuset złotych możemy wejść w posiadanie smartfona niskiej klasy, ale oferującego mimo to w pełni wystarczającą do zwykłej pracy specyfikację. Doskonałym przykładem takiego urządzenia może być Doogee X9 Pro. Ten low-end wyposażony w Dual SIM kosztuje około 90 dolarów, zaś na polskich portalach aukcyjnych można go kupić za około 400 złotych, co czyni z niego nader ciekawą propozycję. Przez ostatni czas używałem go jako mojego głównego telefonu. Jak sobie poradził? Czy rzeczywiście warto go kupić? Co wyróżnia go na tle rywali?

Specyfikacja techniczna Doogee X9 Pro:

  • 5,5-calowy ekran TFT LCD o rozdzielczości HD (1280×720 pikseli) ze szkłem 2.5D,
  • Mediatek MT6737 (4 x ARM Cortex A53 1,3GHz) z ARM Mali T720MP2,
  • 2GB RAM,
  • 16GB pamięci wbudowanej (dostępne ok. 10,5GB),
  • Android 6.0.1 Marshmallow,
  • dual SIM standby,
  • slot kart microSD do 128GB,
  • LTE Cat. 4,
  • GPS, A-GPS,
  • Bluetooth 4.0,
  • Wi-Fi 802.11b/g/n,
  • złącze słuchawkowe 3,5 mm,
  • port microUSB 2.0,
  • aparat 8 Mpix z pojedynczą diodą doświetlającą (interpolacja do 13 Mpix),
  • kamerka 5 Mpix (interpolacja do 8 Mpix),
  • bateria 3000 mAh,
  • wymiary: 154,8×76,8×8,8 mm,
  • waga: 155 gramów.

Cena: kupując za pośrednictwem chińskiego sklepu internetowego z wysyłką z Europy około 95 dolarów, na polskich portalach aukcyjnych nieco ponad 400 złotych.

WIDEORECENZJA

WZORNICTWO, JAKOŚĆ WYKONANIA

Pod względem designu, Doogee X9 Pro to prawdziwa kopia Samsunga Galaxy S6 i na żywo wiele osób, przynajmniej na pierwszy rzut oka, myślało, że trzymam w dłoni właśnie jeden ze smartfonów od Koreańczyków. Czy to dobrze? Cóż, sprawa subiektywna, ale moim zdaniem chiński producent mógł zdobyć się na więcej odwagi i zaoferować model o bardziej niecodziennym wyglądzie. Choć też z drugiej strony, recenzowane urządzenie wygląda nieźle jak na budżetowca.

Jakość wykonania oraz zastosowanych materiałów stoi na akceptowalnym poziomie. Telefon ma metalową ramkę, a zdejmowalną klapkę zrobiono z tworzywa sztucznego. Niestety, ma ona tendencję do delikatnego skrzypienia i nie do końca idealnie pasuje do reszty, ale nie jest to szczególnie irytujące. W białej wersji kolorystycznej klapka jest śliska, natomiast w czarnej wyróżnia się delikatnie chropowatą fakturą.

Wśród wad mogę także wspomnieć o wystającym module aparatu głównego oraz działaniu przycisku Home. Chodzi tu dokładniej o jego skok, który powinien być bardziej sprężysty. Ponownie wracamy jednak do punktu wyjścia, czyli ceny – a jeżeli spojrzymy na niego jako na low-end, wówczas wada ta nie jest ważna. Całość nadrabia te pomniejsze minusy solidnością konstrukcji.

Smartfon nie należy do najlżejszych. Kiedy weźmiemy go do ręki, będzie wydawał się cięższy, niż wskazywałaby na to jego waga ze specyfikacji technicznej. Telefonu można używać na szczęście bez dodatkowego angażowania drugiej dłoni. Na plus trzeba zaliczyć zaokrąglone plecki, ułatwiające chwyt Doogee X9 Pro.

Przód smartfona jest zajęty w głównej mierze przez 5,5-calowy wyświetlacz, pod którym mamy fizyczny klawisz Home, pełniący także inne funkcje, jak i skrywający skaner linii papilarnych. Obok niego mamy natomiast pojemnościowe przyciski dotykowe (od lewej): menu (wbrew ikonce, nie jest to menu ostatnich aplikacji) oraz wstecz. Tył urządzenia to „oczko” aparatu 8 Mpix z podwójną diodą doświetlającą. Bardzo cieszy też obecność osobnych slotów na dwie karty SIM (nano i microSIM) oraz microSD i wymienna bateria (o pojemności 3000 mAh).

Dolna krawędź skrywa głośnik multimedialny oraz mikrofon, choć atrapy mogłyby wskazywać na obecność dwóch głośników. Niestety, to typowa zagrywka sporej części producentów. Równolegle pojawiły się złącza: słuchawkowe 3,5 mm oraz microUSB 2.0. Prawy bok to z kolei przyciski głośności i zasilania, lekko gibające się na swoich miejscach (chyba że robią meksykańską falę w taki sposób).

Co jednak najciekawsze, recenzowany Doogee został wyposażony w diodę powiadomień, czyli prawie niespotykany dodatek, nie tylko wśród low-endów. Świeci ona, niestety, tylko na dwa kolory – zielony i czerwony przy ładowaniu – na szczęście dosyć mocno i dzięki niej nie umknie nam żadne powiadomienie. W połączeniu z ekranem podglądu, wzorowanym na tym z Lenovo Moto, oceniam ją wysoko.

WYŚWIETLACZ

Doogee X9 Pro oferuje ekran o przekątnej 5,5 cala. Jest to coraz częściej spotykane w low-endach, aczkolwiek nie każdemu przypadnie do gustu. Z jednej strony pozwoli cieszyć się większą wygodą przy konsumpcji treści, ale z drugiej negatywnie wpływa na wielkość obudowy. Rozdzielczość to naturalnie zwykłe HD (1280×720 pikseli). 267 punktów na cal okazuje się być wystarczającym wynikiem, by oferować obraz o przyzwoitej ostrości, choć wprawne oko bezproblemowo wychwyci pewne niedoskonałości.

Matryca została wykonana w technologii TFT LCD. Ekran wyświetla poprawne kolory, które mieszczą się w normie, również w porównaniu z modelami ze średniej półki. Zaskakująco dobrze wypadają nawet kąty widzenia oraz biel. Czerń prezentuje się już znacznie gorzej. Muszę jednak przyznać, że w tym temacie X9 Pro pozytywnie mnie zaskoczył. W dodatku dzięki obecności MiraVision możemy delikatnie pozmieniać temperaturę barw, ich jasność i kontrast.

Nie bez znaczenia pozostaje sprawna, automatyczna regulacja jasności wyświetlacza. O ile minimalny poziom podświetlenia zdecydowanie uniemożliwia komfortowe korzystanie z telefonu w nocy, o tyle jej maksymalny stopień pozwoli na pracę na dworze w słoneczne dni, choć nie należy spodziewać się też zbyt wiele. Reakcja panelu na dotyk – bez zastrzeżeń. Jedynie dotykowe przyciski funkcyjne nie zawsze działały należycie, zupełnie jak gdyby zlagowały.

Spis treści:

  1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz.
  2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych.
  3. Jakość dźwięku. Aparat. Bateria. Podsumowanie.