Przy testach pamięci niejednokrotnie jesteśmy zaskakiwani mnóstwem rozwiązań. A to jakieś fikuśne panele LED-owe dla RGB, a to wymyślnie radiatory, a to z kolei chłodzenie wodne, które w zasadzie nie zmienia nic, ale wygląda na coś zupełnie nowego. ADATA specjalizuje się w takich rozwiązaniach – do naszej redakcji trafiły pamięci, które miały być kolejnym przykładem wydajnych, sprawdzonych modułów. Na start zostałem jednak bardzo zaskoczony, bo nie tego się spodziewałem.
Przypomnę, że ADATA jest tajwańską firmą, która od wielu lat produkuje różnego rodzaju moduły pamięci. Oprócz kości RAM, tworzy także pamięci flash do dysków twardych na złączu PCI-E NVMe. To bardzo wydajne i sprawdzone produkty, które często już polecałem na naszych łamach. Tym razem mam do czynienia z modelem Gammix D30, taktowanym z prędkością 3200 MHz przy standardowych opóźnieniach 16-18-18, zatem bez wielkiego szału. Pamięci dzisiaj różnią się już w zasadzie tylko wyglądem, bo jeśli wszystkie pozostałe parametry są takie same u dwóch różnych producentów, to różnice w wydajności często mamy marginalne. Nie do wychwycenia podczas normalnego użytkowania komputera.
Przejdźmy jednak do rzeczy – wygląd zewnętrzny
Pamięci zapakowano w atrakcyjne, czarne i zgrabne pudełko z wizualizacją produktu. Podoba mi się taka ekskluzywność tych opakowań, które zarazem zwiastują obcowanie ze sprzętem z wysokiej półki, na której pamięci ADATA niewątpliwie się znajdują. Wewnątrz, poza kośćmi, mamy jeszcze nalepkę i niezbędne papiery. Nic wielkiego.
Gammix D30 od samego początku mogą się podobać, za sprawą dużego, srebrnego i aluminiowego radiatora, wykończonego ostrymi zdobieniami, mającymi podkreślać wydajność produktu. To gamingowy sznyt bez cienia wątpliwości. Na górze zamontowano czerwony, półprzezroczysty plastikowy panel, zwiastujący efektowne, czerwone podświetlanie. Oczywiście po bokach znalazło się miejsce dla logotypu producenta, a sam laminat jest czarny – jak przystało na gamingowe kości, pasujące do nowoczesnego sprzętu komputerowego. Wygląd zewnętrzny może się podobać, chociaż mam pewne zastrzeżenia do tego czerwonego paska – nie sprawia pod palcami najlepszego wrażenia, ale plastik jest dość gruby.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy po włożeniu kości do obudowy okazało się, że… tu nie ma żadnego podświetlenia. Plastikowy, czerwony panel, został wstawiony w ramach elementu ozdobnego, ale to właśnie daje idealne pole do włożenia tam diod, by nieco urozmaicić prezentacje tego sprzętu. Nic z tych rzeczy – szkoda. Lubię, gdy producent zadba o takie detale, a przecież światełka zawsze można wyłączyć.
Na szczęście, pamięci, które do mnie trafiły, kosztują ok. 350 zł za 2x8GB, więc są na cenowo zbliżonym poziomie do konkurencji. Za modele RGB musimy zapłacić średnio 100 zł więcej – pytanie, czy czasem nie warto odpuścić tych światełek? Przy obecnej technologii różnice pomiędzy modelami z podświetlaniem, a bez podświetlania mogą objawiać się co najwyżej w możliwościach OC.
Właściwe testy – warto?
Moją podstawową platformą testową jest płyta główna AORUS Gaming K3, na której osadzony mam procesor Intel Core i5-9600K, taktowany z prędkością 4800 MHz. Wspiera go karta graficzna GTX 1660, chłodzenie Cooler Master Hyper X212 RGB i zasilacz 650W Cooler Mastera, a wszystko to zamknięte w obudowie Cooler Master Masterbox K500 – oj tak, ewidentnie lubimy się z tą firmą, ale tworzy doprawdy udane komponenty. System (w wersji 1903) hula na dysku SSD Patriot Burst o pojemności 480 GB. Do testów wykorzystałem takie programy, jak AIDA64, CPU-Z, Cinebench R20 i komplet gier. Zaczynając od Overwatcha, przez GTAV, Assassin’s Creed: Origins, Battlefield V, kończąc na Far Cry: New Dawn i Shadow of the Tomb Raider.
Przeszedłem do sprawdzenia działania kości za pomocą niewielkiego programu MemTest. Nie wskazał żadnych błędów. Bardzo dobrze. W przypadku AIDA64 również wszystko wygląda w normie. Kości działają poprawnie, wyniki są standardowe dla tych prędkości, nie ma tutaj powodu do niepokoju. W dalszej części testu pobawię się trochę podkręcaniem. Do tej pory rekordzistą w moim rankingu pozostają kości ADATA, dlatego ciekaw jestem, jak poradzi sobie jego brat. Przejdźmy jeszcze do wyników w popularnym Cinebench R20.
Na wokandę trafił Cinebench R20. Testy przeprowadziłem z wykorzystaniem parametrów dla wielu rdzeni. Choć wyniki skupiają się głównie na wydajności procesora, to dobór pamięci ma wpływ na liczbę punktów, a co za tym idzie, również częstotliwość taktowania. Cinebench to program pozwalający sprawdzić ogólną stabilność i wydajność systemu. Osiągnięty wynik to 2747 punktów, co daje lepszy rezultat od testów 8-rdzeniowego i7-7700K, chociaż nie jest to wyniki powalający – podkręcając procesor do 5,0GHz, zdołałem uzyskać 2963 punkty. Postanowiłem też skompresować duży plik (5,6 GB) do archiwum w programie WinRar. To zajęło 3 minuty i 47 sekund.
Nie mogło zabraknąć testów w popularnych grach. Częstotliwość taktowania ustalona na 3200 MHz to taki współczesny standard w komputerach gamingowych i nic szczególnego. Konfiguracja mojego komputera idealnie sprawdza się podczas zabawy w rozdzielczości 1920×1080 pikseli. Na wokandę trafiło zatem GTA V, dalej wymagający Wiedźmin 3 na modach, e-sportowy Overwatch, a także Battlefield V. Nie oszczędzałem komputera, wszędzie wrzuciłem maksymalne ustawienia jakości obrazu.
Oczywiście, jak mogłem się spodziewać, wyniki były bardzo poprawne. Wiedźmin 3 na mojej konfiguracji osiągnął średnio 109 FPS podczas przejażdżki przez Novigrad i 99 FPS przy walce na bagnach, w rozdzielczości 1440p i maksymalnych ustawieniach detali. W GTA V, które nawet dziś jest bardzo wymagające, zanotowałem średnio 72 klatki podczas przemierzania pustkowi i trawy, również na maksymalnych detalach i w 1440p, wraz z 4xMSAA. W Overwatch średnio było powyżej 160 klatek, a w BFV odnotowałem niewielkie spadki poniżej 110 FPS. Normalne rezultaty.
Podkręcanie – da się, chociaż wyniki nie są szczególnie powalające
Nie spodziewałem się oszałamiających rezultatów po tych pamięciach i, niestety, nie zostałem zaskoczony. Pamięci podkręciły się maksymalnie do wartości 3400 MHz przy CL17-18-18, ale już na 3466 MHz nie chciały wstać. Zwiększyłem opóźnienia do 18, co pozwoliło na osiągnięcie 3466 MHz i ani megaherca więcej. To była ściana, przez którą nie zdołałem już przejść, a niestety przy 3466 MHz pod obciążeniem komputer potrafił się zawiesić w najmniej oczekiwanym momencie. Ostatecznie, stabilne wartości to 3400 MHz CL17-18-18. Zyskujemy zatem 200 MHz względem tego, co przyjeżdża do nas w opakowaniu. Nie dało nam to spektakularnych różnic w wydajności, podczas rozgrywki odczujemy wzrost o 1-2 FPS, czyli na granicy błędu pomiarowego. Istotne jednak, że da się te kości podkręcić, a to zawsze jakiś plus.
Podsumowanie – jest dobrze, ale mogło być lepiej
Przy obcowaniu z tymi pamięciami mam takie odczucie, że nie jest to najwyższa półka. Wskazuje na to jakość wykonania, cena i możliwości podkręcania. Nie jest to z pewnością najlepszy produkt ADATA, ale na szczęście w swoim portfolio mają jeszcze wiele różnych kości, które mógłbym zarekomendować. Model Gammix D30 to standardowe, w zasadzie niczym niewyróżniające się pamięci taktowane z normalną prędkością. Nie mają podświetlania RGB, mimo mylącego, czerwonego plastikowego paska. Kosztują bardzo zbliżone pieniądze do oferty konkurencji (m.in. G.Skill czy Corsair), ale nie są to wyjątkowe pamięci. W tym wypadku sugeruję zatem wybierać albo na podstawie przywiązania do marki, albo na podstawie ceny.
ADATA XPG Gammix D30 mogę polecić wszystkim osobom, które za dnia chciałyby mieć pamięci wyglądające nieco inaczej niż „zwykły, czarny radiator”, a w nocy z kolei całkowitą ciemność, bo nie lubią lub nie przepadają za elementami RGB. Do wyboru są dwa kolory plastikowego ozdobnika – czarny lub czerwony, co dobrze widać na poniższym zdjęciu.
_
Tym materiałem chciałem się z Wami pożegnać – jest to mój ostatni tekst na łamach Tabletowo.pl. Dziękuję Wam za tych kilka miesięcy obserwowania moich recenzji i felietonów!