Działanie, oprogramowanie
Z tego, co wyczytałam w sieci (również na regionalnych stronach HiHonor – polskiej wciąż brak…) wynika, że Honor 4X dostępny jest w dwóch wersjach – z czterordzeniowym procesorem Qualcomm Snapdragon 410 1,2GHz z Adreno 306 oraz z ośmiordzeniowym Kirin 620 1,2GHz z Mali-450 MP. Żeby nie było wątpliwości – pierwsza wersja dostępna jest między innymi w Indiach, natomiast w Polsce tylko i wyłącznie druga z nich. I taką właśnie testowałam. I bardzo się z tego cieszę, bo wiele wskazuje na to, że działa o wiele lepiej od drugiej wersji.
Osiem rdzeni Cortex-A53 Kirin 620 1,2GHz wspieranych jest przez 2GB pamięci operacyjnej RAM, a systemem operacyjnym, jaki tu znajdziemy, jest Android 4.4 KitKat z nakładką systemową EMUI 3.0. Co ważne, Honor już zapowiedział aktualizację do Androida 5.0 Lollipop, która ma zostać udostępniona latem bieżącego roku.
Telefon działa zaskakująco dobrze i trudno powiedzieć na jego temat cokolwiek złego. Naprawdę. Nawet mając otwartych kilkanaście prostych programów Honor 4X się nie zacina, nie zamyśla i nie wykazuje innych dziwnych oznak tego, że się dławi. Przełączanie się pomiędzy aplikacjami jest szybkie, widać wyraźnie, że szybciej uruchamia wtedy programy niż gdy startują od zera – ten proces często nie jest natychmiastowy, trwa ok. 2 sekund, ale do tego zdecydowanie można się przyzwyczaić i nie przeszkadza podczas codziennego użytkowania. Tym bardziej mając z tyłu głowy, że urządzenie kosztuje 849 złotych.
Benchmarki
Quadrant: 5887
AnTuTu: 26174
3D Mark:
Ice Storm: 5601
Ice Storm Extreme: 3737
Ice Storm Unlimited: 5122
Przeglądarki:
Sunspider: 1972
Peacekeeper: 569
Mozilla Kraken: 17372
Google V8 Bench: 1822
Test pamięci systemowej (AndroBench dla 64/64 MB):
– szybkość ciągłego odczytu danych: 119,61 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 14,82 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 17,48 MB/s
– szybkość losowego zapisu danych: 2,13 MB/s
Pod względem interfejsu mam dwie uwagi – z mojego punktu widzenia dość istotne:
– na belce systemowej nie ma skrótu do ustawień ogólnych telefonu, więc jeśli chcemy do nich przejść, musimy szukać odpowiedniej ikony na ekranie domowym (jest to wada, bo na przykład w bliźniaczym Huawei G7 skrót tam jest),
– można mieć dodane tylko jedno konto Google (dla mnie to wada, bo w telefonach korzystam z dwóch – prywatnego i redakcyjnego).
Honor 4X to ten sam EMUI 3.0, który znajdziemy w innych urządzeniach Huawei, między innymi G7 – z dokładnie tymi samymi funkcjami. Tu warto wymienić:
– tryb nie przeszkadzać,
– obsługę ruchów i gestów (dwuklik odblokowuje ekran, narysowanie odpowiedniej litery uruchamia przypisaną do niej aplikację, etc.),
– menadżer telefonu z następującymi ustawieniami: akcelerator telefonu, ochrona przed nękaniem, menadżer transmisji danych i oszczędzanie energii,
– możliwość decydowania, które aplikacji mogą działać po wyłączeniu ekranu, które mogą wysyłać powiadomienia push oraz które mogą działać w sieci wyłącznie przy włączonym WiFi, a które z LTE,
– przycisk wiszący,
– obsługa jedną ręką (klawiatura, dialer, itp. stają się bardziej przyjazne dla obsługi jedną ręką).
Największą wadą testowanego telefonu jest jego pamięć wewnętrzna, której jest naprawdę niewiele. Z 8GB mamy do wykorzystania tylko 3,77GB. Oczywiście możemy ją rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD, ale brak tu możliwości przenoszenia aplikacji i gier na kartę, więc teoretycznie na niewiele nam się ona zda. Ale jest to zawsze dodatkowa powierzchnia na zdjęcia czy wideo i, co ważne, można na niej instalować gry i aplikacje.
Z racji tego, że pamięci jest bardzo niewiele, jednocześnie uda nam się zainstalować maksymalnie dwie wymagające gry, po czym telefon będzie wołał, że brakuje mu pamięci. A gry same w sobie działają dobrze – zarówno Real Racing 3, jak i Asphalt 8: Airborne. Dead Trigger 2, jak już się uruchomi (a często bywają problemy), również działa bez zarzutu.
A teraz spójrzmy czy preinstalowany odtwarzacz do czegokolwiek się nadaje. Przede wszystkim należy zauważyć, że nie obsługuje audio .dts i .ac3 i nie wyświetla napisów. W starciu z jednymi próbkami wyszedł zwycięsko, ale z kilkoma poległ. VLC przyszedł z pomocą, aczkolwiek w dwóch przypadkach w dalszym ciągu nie udało się wyeliminować klatkowania praktycznie uniemożliwiającego oglądanie materiału. Szczegóły poniżej (preinstalowany odtwarzacz i, po średniku, VLC:
– mkv, 480p, xvid, as l5, 1Mbps, he aac, napisy: wyraźnie przycina,
– mkv, 720p, h264, 3Mbps, vorbis, napisy: OK,
– mkv, 720p, h264, hp 3.1, 600kbps, aac/mp3 dual audio: OK,
– mkv, 720p, h264, hp 5.1, 6Mbps, ac3, napisy: OK, ale bez dźwięku i bez napisów; OK,
– mp4, 720p, h264, hp 5.1, 6Mbps, ac3: OK, ale bez dźwięku; OK,
– mp4, 720p, h264, mn 3.1, 3Mbps, aac: OK,
– mkv, 720p, h264, hp 3.1, 3Mbps, aac: OK,
– mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 40Mbps: nie odtworzył; OK,
– mkv, 1080p, vc1, ap l3, 18Mbps, ac3: nie odtworzył, mocno przycina,
– mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 10Mbps, dts, napisy: OK, ale bez dźwięku i bez napisów; OK.
Głośnik jest jeden, mono, umieszczony na dolnej krawędzi telefonu (w sąsiedztwie portu microUSB). Gra głośno (pomiar wykazał 72 decybele), ale nie można mówić, by wydobywający się z niego dźwięk był rewelacyjnej jakości.
Niewątpliwą zaletą Honora 4X jest moduł LTE i dual SIM. Oba gniazda obsługują LTE, ale nie można z nich korzystać jednocześnie – można się przełączać pomiędzy nimi z poziomu ustawień (nie trzeba zmieniać kart w slotach). Dual SIM jest pasywny, zatem prowadząc rozmowę z jednego numeru, drugi w tym czasie nie jest aktywny („abonent czasowo niedostępny”).
Na jakość rozmów nie można narzekać. WiFi i GPS działają bez żadnych zastrzeżeń, podobnie jest z Bluetooth, który bez problemów umożliwił podłączenie słuchawek bezprzewodowych, opasek (np. Xiaomi Mi Band) i klawiatury, natomiast microUSB poradził sobie z zewnętrznymi pamięciami typu pendrive, myszkami i klawiaturami.
Spis treści:
1. Specyfikacja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Akumulator. Aparat. Podsumowanie