Recenzja notebooka Chuwi LapBook 12.3. Co potrafi laptop z Chin za kilkaset złotych?

Chuwi LapBook 12.3 (fot. Grzegorz Cichocki)

Na co dzień korzystam z kilku urządzeń, ale przede wszystkim ze smartfona, tabletu i komputera stacjonarnego. Jak widać, istnieje tutaj pewna pustka, czegoś ewidentnie brakuje. Tak, chodzi o laptopa i to takiego niewielkiego (bez sensu, żebym kupował coś dużego, jeśli mam komputer stacjonarny). Chcąc nieco zaoszczędzić, a jednocześnie zakupić coś nietypowego, udałem się w podróż po chińskich internetowych sklepach z elektroniką. Ostatecznie wybór padł na Chuwi LapBook 12.3, na którego recenzję dziś zapraszam.

Szukając czegoś odpowiedniego dla siebie natrafiłem na dwie, znane pewnej grupie użytkowników, firmy. Pierwsza z nich to Jumper, a druga – Chuwi. Akurat złożyło się tak, że na sprzęt tej drugiej trwała promocja w sklepie GearBest. Ich komputer można było wyrwać za około 246 dolarów amerykańskich razem z przesyłką z magazynu z Czech. W ogólnym rozrachunku dawało to niewiele ponad 900 złotych. Sprawiło to, że zacząłem się zastanawiać nad zakupem.

W tym przypadku czas zaczął działać na moją korzyść. Sklep ponownie obniżył koszt sprzętu do 216 dolarów. I, co ważne, tym razem urządzenie wysyłano z polskiego magazynu, a więc klient nie ponosił żadnych kosztów przesyłki.

Patrząc na to, jak szybko ludzie wykupują ten sprzęt, postanowiłem i ja dokonać zakupu. Oczywiście użyłem karty Revolut, by zaoszczędzić co nieco na przewalutowaniu i finalnie zapłaciłem za sprzęt niecałe 792 złote. Laptopa kupiłem w sobotę, paczkę wysłano w poniedziałek, a już we wtorek mogłem cieszyć się zakupem.

A więc jak sprawdza się tani notebook z Chin?

Specyfikacja Chuwi LapBook 12.3:

Zawartość opakowania

Sprzęt przychodzi w średniej wielkości kartonie. Laptop jest dosyć dobrze zabezpieczony, więc nie trzeba się obawiać, że zostanie zniszczony w trakcie w transportu. Zestaw nie zawiera zbyt wiele. Oprócz samego notebooka, znajdziemy tam ładowarkę, jakieś papierki, w tym kartę gwarancyjną oraz naklejkę z logo Chuwi. Zadziwić niektórych może ładowarka, a raczej jej płaska wtyczka bez slotu na uziemienie.

Jakość wykonania i design

Co tu dużo mówić. Design oraz jakość wykonania to jedne z największych zalet tego sprzętu. Zacznijmy od tego, że laptop został wykonany w większości z aluminium. To sprawia, że notebook wydaje się być o wiele droższy, a także poprawia komfort korzystania ze sprzętu. Aluminium natomiast jest dosyć szorstkie i wygląda, jakby miało się łatwo rysować. Nie zbiera ono na szczęście odcisków palców. Co więcej, klapę można spokojnie otworzyć jedną ręką.

Klawiatura wyspowa została wykonana z plastiku, który nie wydaje się być dobrej jakości, choć o tych aspektach wypowiem się nieco później. Inne elementy wykonane z tworzywa sztucznego to klapka na dysk SSD, touchpad, miejsce montowania ekranu z podstawą laptopa oraz ramka wokół wyświetlacza, która – swoją drogą – jest strasznie gruba.

Po lewej stronie urządzenia znajdziemy port USB 3.0, wyjście miniHDMI oraz wejście na ładowarkę. Przy tym elemencie znajduje się również niewielka dioda informująca o stanie naładowania urządzenia. Po prawej stronie natomiast znajdziemy wyjście słuchawkowe, slot na kartę pamięci (prędkość odczytu jest porównywalna do USB 2.0) oraz port USB 2.0. Niestety, urządzenie nie zostało wyposażone w port Ethernet, choć zawsze możemy się wyposażyć w przejściówkę USB.

Cóż, nie jest trudno się domyślić, jakimi produktami inspirowało się Chuwi przy projektowaniu tego sprzętu. Ba! Nawet raz mój laptop został pomylony z MacBookiem Air, co już o czymś świadczy. To jednak nie oznacza, że notebook ten jest brzydki. Wręcz przeciwnie! Sprzęt jest minimalistyczny i (w mojej opinii) piękny, co w połączeniu z aluminium sprawia wrażenie o wiele droższego.

Producent przy projektowaniu był bardzo konsekwentny i minimalizm został zachowany w każdym miejscu. Na pleckach ekranu znajdziemy niezbyt widoczne, wygrawerowane logo Chuwi. Na przodzie natomiast, tuż pod wyświetlaczem, jest drugie logo producenta, natomiast nad monitorem możemy zauważyć nazwę linii produktów, z której pochodzi laptop. Chińczycy również nie ponaklejali wiele zbędnych naklejek i znajdziemy tutaj tylko jedną, niewielką z nazwą wykorzystanego procesora (naklejka Pingwinka Tux to akurat moje dzieło).

Klawiatura i touchpad

Laptop głównie ma mi służyć do sporządzania artykułów, notatek i innych dokumentów. Do tego przyda się wygodna klawiatura, a ta w LapbBook 12.3 jest naprawdę świetna. Pisanie na niej jest bardzo przyjemne i dosyć szybkie. Klawisze stawiają lekki, nie za mały opór, a skok nie jest zbyt płytki. To wpływa pozytywnie na komfort użytkowania.

Oczywiście klawiatura ta ma kilka wad. Przede wszystkim irytuje mnie umiejscowienie przycisku zasilania. Znajduje się on tuż nad klawiszem backspace. Już kilka razy zdążyłem się pomylić i przez przypadek wyłączyć komputer. Brakuje mi tutaj również podświetlenia oraz skrótu klawiszowego do wyłączenia touchpada. Niektórych może irytować też głośny dźwięk podczas naciskania klawiszy.

Choć touchpad nie należy do najgorszych, to trudno mi jest go pochwalić. Samo przesuwanie kursora jest dosyć ok. Problem natomiast mam z przesuwaniem stron za pomocą gestów. Często – zamiast przesuwania – zmieniałem rozmiar strony. Gładzik nie wspiera Windows Precision Drivers, przez co nie można korzystać z wielu przydatnych gestów.

Brakuje również technologii wykrywania nadgarstków, co sprawia, że podczas pisania nierzadko przez przypadek mogę przesunąć kursor. W systemach typu Linux natomiast, gładzik nie jest identyfikowany jako touchpad, przez co nie możemy go wyłączyć w ustawieniach.

Wyświetlacz

I przechodzimy do kolejnej, ogromnej zalety tego sprzętu. Wykorzystany tutaj wyświetlacz wręcz nie pasuje do tej półki cenowej. Jest to ekran o przekątnej 12,3 cala i rozdzielczości 2K w proporcjach 3:2. Mówi się, że jest to dokładnie ta sama matryca, co w Microsoft Surface 4 Pro. Dodatkowo na ekranie znajduje się matowa powłoka, dzięki czemu nie doświadczymy refleksów światła.

Kolory są wręcz świetnie odwzorowane, a czernie są niezwykle głębokie. Biele również wyglądają świetnie. Tak dobre wrażenie poprawia również ogromna rozdzielczość, co w połączeniu z niewielkim wyświetlaczem daje szczegółowość na poziomie 267 pikseli na cal.

Minusem tego ekranu z pewnością jest jasność maksymalna, która niestety nie jest zbyt wysoka. Korzystanie ze sprzętu w pełnym słońcu może być niekiedy problematyczne, choć to nie oznacza, że laptopa nie da się używać na zewnątrz. Jasność minimalna natomiast wypada całkiem dobrze.

Po zakupie tego sprzętu możecie zobaczyć pewien błąd. Otóż od poziomu 50% jasność może się w ogóle nie zwiększać. Jak się okazuje, jest to problem, który można łatwo naprawić aktualizując BIOS do nowszej wersji. A jak to zrobić? Proces ten opiszę w kolejnym artykule na temat tego sprzętu ;).

Wydajność

Jak zapewne zauważyliście w specyfikacji, za wydajność odpowiada procesor Intel Celeron N3450, pochodzący z rodziny układów Apollo Lake. Chipset wspiera układ graficzny Intel HD 500. Cóż, jest to bardzo podstawowy, mobilny, niezbyt prądożerny zestaw, który pozwala na podstawowe korzystanie z komputera. Co to oznacza? Pisanie dokumentów, oglądanie filmów czy otwarcie kilka stron w przeglądarce internetowej nie powinno spowodować spowolnień urządzenia. Oczywiście nie możemy tego sprzętu przeciążać wieloma procesami, bowiem momentalnie zauważymy znaczny spadek wydajności.

Pamiętajmy, że nie jest to komputer stworzony do grania, bowiem jego wydajność jest po prostu niewielka. Oczywiście można pograć w jakiejś proste tytuły, bądź te nieco starsze. Dla tego sprzętu nie jest problemem uruchomienie takich gier, jak Grand Theft Auto San Andreas czy Need for Speed Most Wanted (2005). Udało mi się również wygodnie pograć w Half Life 2.

Zauważyłem, że największym problemem dla tego sprzętu są filmy w 60 fps, wyświetlane w przeglądarce internetowej. Jeśli takie wideo zostawimy uruchomione gdzieś na kartach, to komputer może nieźle zwolnić. Lepiej nie robić innych czynności podczas oglądania takiego filmu. Komputer spokojnie potrafi uruchomić klip wideo nawet w rozdzielczości 4K.

6 gigabajtów pamięci RAM to również dobry wynik jak na tę półkę cenową. Taka ilość sprawia, że bez problemu możemy mieć uruchomionych kilka programów i kart w przeglądarce internetowej.

Sporym problemem tego sprzętu jest wbudowany dysk. Jest to pamięć flash eMMC o pojemności 64 GB. Niestety, nie jest to eMMC 5.1, które cechuje się całkiem dobrymi wynikami. Osiągi tego dysku są – nie oszukujmy się – przeciętne. System Windows 10 włączał się jakieś 25 sekund. Wyniki benchmarku możecie zobaczyć poniżej.

Dobrym pomysłem jest doposażenie się w dysk SSD M2, bowiem w komputerze znajdziemy specjalną kieszeń SATA3, znajdującą się na spodzie laptopa. Wystarczy ręką (choć jest to trudne – ja użyłem łyżki) otworzyć klapkę, odkręcić śrubkę i włożyć pamięć. Co ważne, musi to być dysk o rozmiarze 22 mm na 42 mm (2242), które niestety nie są tanie. Udało mi się zakupić taki używany o pojemności 64 GB firmy Golden Memory, za 69 złotych z przesyłką. Jego osiągi są o wiele lepsze (wynik benchmarku możecie zobaczyć poniżej), a uruchomienie Windowsa zajmuje do 10 sekund. Na rynku znajdziemy jeszcze szybsze (zwłaszcza pod względem zapisu) dyski, jednak są one również odpowiednio droższe.

System

Komputer dotarł do mnie z zainstalowanym i aktywowanym systemem Windows 10 Home. Co ciekawe, sprzęt został już wcześniej skonfigurowany – zostało stworzone konto, jakieś foldery, a także zainstalowane sterowniki. Ja jednak mam tak, że jeśli chodzi o komputer to wszystko muszę mieć pod kontrolą od początku do końca (może dlatego wolę Linuksy?) i przeinstalowałem Windowsa 10. System od razu się aktywował, dzięki czemu nadal jest legalny. To, co jednak samo się nie zainstalowało, to sterowniki dźwięku, przez co nie miałem żadnych dźwięków dochodzących z wbudowanych głośników, przez port Jack, a także wyjście HDMI.

Na szczęście, po kilku godzinach przeglądania internetu, udało mi się znaleźć rozwiązanie tego problemu (które opiszę w oddzielnym artykule). Istnieje również możliwość pobrania specjalnej wersji Windowsa 10 prosto od Chuwi z wgranymi wszystkimi sterownikami. Co ciekawe, obraz tego systemu waży ponad 7 gigabajtów. Dla porównania, standardowy obraz ISO Windowsa 10 waży zaledwie 3,5 GB.

Istnieje również możliwość zainstalowania Linuksa. Po uruchomieniu wybranej dystrybucji wszystko działa. Nie miałem problemów z touchpadem, klawiaturą czy dźwiękiem. Wszystkie sterowniki zostały zaszyte w jądrze Linuksa, dzięki czemu zaraz po zainstalowaniu, system jest gotowy do użytku. Muszę zaznaczyć, że z niektórymi środowiskami graficznymi mogą być problemy. Między innymi LXDE i XFCE nie wspierają ekranów HiDPI, co sprawia, że wszystkie elementy na wyświetlaczu są bardzo małe. Warto więc przed zainstalowaniem sprawdzić, czy dane środowisko działa poprawnie.

Co ciekawe, Chuwi reklamowało ten produkt jako idealny dla fanów Ubuntu. Co prawda na rynku nie mogliśmy znaleźć specjalnej wersji z zainstalowanym systemem od Canonical, ale firma wyjaśniała, że łatwo sobie samemu Ubuntu zainstalować.

Inne cechy

Wbudowane głośniki są przeciętne – nie najgorsze w swojej klasie i pozwolą na – w granicach komfortu – obejrzenie filmu na Youtube czy cichego słuchania muzyki. Są również dosyć głośne, jednak ich umiejscowienie na spodzie laptopa sprawia, że łatwo się tłumią. Śmieszą mnie natomiast porty USB, które są… odwrócone. Tak wszystkie pendrive’y i inne musimy wkładać do urządzenia odwrotnie.

Laptop jest niewielki i dobrze wyważony, więc nie jest problemem schowanie go do plecaka/torby w celu przenoszenia go.. Również wygodnie korzysta się z niego trzymając go na kolanach. Maksymalny kąt odchylenia klapy jest dosyć spory. To wszystko sprawia, że Lapbook 12.3 to dobry, mobilny sprzęt.

Wbudowana kamera jest słaba, ale po co lepsza? W urządzeniu znajdziemy również dwa mikrofony do rozmów głosowych. Na plus to, że w slocie zmieścimy niemalże w całości kartę microSD, dzięki czemu możemy łatwo rozbudować pamięć laptopa. Niestety, prędkość tego slotu jest niewielka – odpowiada USB 2.0.

Komputer jest bezgłośny. Jest to oczywiście zasługa pasywnego chłodzenia, a więc sprzęt nie skrywa w sobie żadnych wentylatorów. Oczywiście, gdy nieco dłużej korzystamy z urządzenia, to możemy poczuć ciepło w na lewym boku, nieco bliżej wyświetlacza. To jednak nie przeszkadza w użytkowaniu, bowiem nie nagrzewa się miejsce, w którym trzymamy nadgarstki.

Bateria

Chuwi LapBook 12.3 to sprzęt mobilny, a więc wymagamy od niego, aby jedno ładowanie pozwalało na dosyć długie korzystanie z urządzenia. Bateria 36,5 wH jest często spotykana wśród bliźniaczych, chińskich konstrukcji wykorzystujących procesory z rodziny Apollo Lake. Niestety, ze względu na użycie wyższej rozdzielczości, praca na jednym ładowaniu jest zauważalnie gorsza.

Przy uruchomionym Spotify, Discord, Telegram oraz kilku kartach w Chrome, na podświetleniu około 30%, potrafiłem z laptopa korzystać średnio od 4 do 5 godzin. Wiadomo, gdyby wyłączyć niektóre procesy (zwłaszcza prądożerny Discord), zmniejszyć jasność, a Chrome zmienić na Edge, to z urządzenia można wycisnąć jeszcze więcej, nawet do 6 godzin.

Baterię do pełna naładujemy dzięki ładowarce 12V/2A, która, jak widać, nie jest zbyt szybka. Pełne ładowanie trwa zazwyczaj około 3,5 godziny. Na plus mała dioda obok wejścia na przewód, która informuje czy ogniwo zostało naładowane.

Jak widać, bateria to nie jest największa zaleta tego laptopa. Jest ona wystarczająca, ale nawet w tej kwocie możemy znaleźć znacznie lepsze – pod tym względem – konstrukcje.

Podsumowanie

Bez wątpienia Chuwi LapBook 12.3 to bardzo dobra konstrukcja. Wyróżnia się ona świetną jakością wykonania, genialnym ekranem, bardzo wygodną klawiaturą i świetnym designem. Najwięcej osób może narzekać na wydajność tego sprzętu, ale pamiętajmy, że jest to tani notebook. Jeśli od takiego sprzętu ktoś wymaga świetnej wydajności i chce na nim wygodnie montować filmy czy grać w najnowsze tytuły, to powinien się poważnie zastanowić nad sobą ;).

LapBook 12.3 to sprzęt do lekkich zadań, takich jak sporządzanie dokumentów, pisanie e-maili, przeglądanie internetu, a także oglądanie filmów i seriali. I właśnie takiego sprzętu potrzebowałem: małego, mobilnego laptopa, który sprawi, że będę mógł pracować poza domem. Nie mam powodów do tego, aby na niego narzekać. No, może poza jednym – baterią, która mogłaby być nieco lepsza.

Recenzja notebooka Chuwi LapBook 12.3. Co potrafi laptop z Chin za kilkaset złotych?
Zalety
Choć wtórny, to świetny design
Świetna jakość wykonania
Spory kąt odchylenia klapy
Niewielkie rozmiary oraz dobre wyważenie
Genialny wyświetlacz, który byłby ogromną zaletą nawet kilkukrotnie droższego sprzętu
Matowa powłoka na ekranie, dzięki czemu nie odbija on światła
Kmputer nie wydaje dźwięków
Obecność aż 6 gigabajtów pamięci RAM
Wygodna klawiatura
Dokładny touchpad
Możliwość zainstalowania Linuksa
Możliwość łatwej rozbudowy pamięci o dysk SSD
Obecność kilku diod informacyjnych
Wystarczające głośniki
Obecność Kensington Lock
Legalny system Windows 10
Slot na kartę pamięci chowa ją w niemalże w całości
Niska cena
Możliwość robienia sporych zmian w BIOS-ie
Obecność WiFi Dual Band
Wady
Przeciętna wydajność
Wolna pamięć Flash eMMC, której pojemność to zaledwie 64 GB
Dokładny, ale kapryśny touchpad bez wsparcia dla Windows Precision Drivers
Grube ramki wokół ekranu
Brak podświetlenia klawiatury
Brak skrótu klawiszowego do wyłączenia touchpada
Niewygodne umiejscowienie przycisku zasilania
Głośniki łatwo się tłumią (problem ulokowania ich na spodzie)
Przeciętna bateria
Wszystkie porty USB są odwrócone
Wolny slot na karty pamięci
Kiepska, wbudowana kamera
Dosyć wolna ładowarka bez uziemienia
Niezbyt prosta instalacja dodatkowych sterowników w systemie Windows 10
7.5
OCENA
Exit mobile version