Testowałem już kilka produktów firmy ADATA i za każdym razem mam pozytywne odczucia. To dobre, znakomicie wycenione urządzenia, przeznaczone dla domowych komputerów czy laptopów. Tym razem do redakcji trafiły dwa dyski SSD na klasycznym złączu SATA. Modele ekonomiczne, wyposażone w pamięci 3D NAND. Tańszy z nich, SU630, korzysta z najnowszej techniki zapisu danych, czyli QLC, które nie jest jeszcze powszechne w dyskach tej klasy. Droższy model, SU750, to już klasyczny przedstawiciel średniego segmentu, wyposażony w sprawdzone rozwiązania. Oba modele charakteryzują się wysokimi parametrami odczytu i zapisu, niezawodnością i są przy tym dostępne w bardzo przystępnych cenach. Czy warto zwrócić na nie uwagę? Sprawdźmy to.
Po ostatnich testach dysków SSD na złączu M.2, przyszła pora na coś bardziej przyziemnego. Dyski SSD na złączu SATA stają się standardem, a ich właściwości sprawiają, że zakup talerzowego HDD w zasadzie nie ma żadnego sensu. Po pierwsze, głównie ze względu na osiągane przez niego prędkości, po drugie ze względu na większą podatność na awaryjność, po trzecie ze względu na wydzielane wibracje i hałas. Jasne, za grosze możemy zafundować sobie 2 lub 4 TB miejsca, ale prędkości odczytu i zapisu będą męczące do tego stopnia, że szybko docenimy działanie pamięci flash. Propozycje zamieszczone w tym teście mogą być ciekawą alternatywą i smakowitym kąskiem zarówno pod względem prędkości działania, jak i budżetu, jaki musimy przeznaczyć na zakup.
Rozpocznę zatem od modelu tańszego, czyli ADATA Ultimate SU630, który oparto na nowoczesnych kościach 3D QLC NAND. Testowane przeze mnie urządzenie ma pojemność 480 GB (dostępne są jeszcze 240 i 960 GB), a deklarowane przez producenta prędkości odczytu wynoszą 520 MB/s, a zapisu 450 MB/s. Nie są to najwyższe wartości dostępne na rynku, ale dysk wynagradza to swoją ceną, wynoszącą ok. 199 zł. Deklarowany przez producenta poziom niezawodności MTBF to półtora miliona godzin. Całkiem nieźle. Odczyt losowy dysku wynosi 40,000 IOPS, a zapis losowy to 65,000 IOPS. Dysk wspiera także technologie NCQ, S.M.A.R.T i TRIM, a producent udziela na niego 24 miesięcy gwarancji.
Trochę terminów technicznych – czas na wyjaśnienia
Korzystając z okazji, wyjaśnię pokrótce, czym są powyższe, tajemnicze oznaczenia. Poziom niezawodności określany skrótem MTBF oznacza w rozszerzeniu „Mean Time Between Failures”, czyli w wolnym tłumaczeniu „średni czas pomiędzy awariami”. Wyrażony zwykle w godzinach oznacza czas, przez który dysk powinien pracować bez żadnego problemu. Jak widzicie, w przypadku SU630 mamy tych godzin półtora miliona (ok. 171 lat, ale nie tak się to liczy). Daje nam to prawdopodobieństwo uszkodzenia tego dysku w ciągu roku na poziomie 0,5%. Wiemy dzięki temu, że na 171 wyprodukowanych dysków, jeden z nich może ulec uszkodzeniu w ciągu roku użytkowania, ale szansa ta maleje, jeśli dysk nie będzie używany przez 24 godziny na dobę. Nie musimy się zatem obawiać, że coś nagle przestanie działać, tak jak głowica w przypadku klasycznych dysków talerzowych. Co szczególnie istotne, SU630 wspiera też wszystkie technologie zapobiegające utracie danych, w tym odporny jest na wstrząsy czy upadki.
A co w takim razie oznacza skrót IOPS? Są to operacje „wejścia-wyjścia”, czyli zapisu lub odczytu bloku danych o wielkości 4KB na jedną sekundę. Powyższy model może takich operacji wykonać do 65,000 w trakcie jednej sekundy. Nie jest to porywający wynik, ale wystarczający do komfortowej pracy. Oczywiście, im większa wartość tym szybszy i wydajniejszy dysk. Najszybsze modele na rynku, na złączu NVMe M.2, osiągają nawet 560,000 IOPS. Jak sami widzicie, różnica jest kolosalna, ale w przypadku tego testu to jedynie ciekawostka, bo i technologia wykonania jest kompletnie różna. A wiecie, że w dyskach talerzowych, ta liczba wynosi… nieco powyżej 150?
Do rzeczy – SU630, pokaż nam się w całej okazałości
Dysk sprzedawany jest w bardzo prostym, przezroczystym pudełku, informującym o wszystkich niezbędnych elementach. Nie ma tutaj żadnych dodatków, po prostu wyciągamy go z opakowania, instalujemy w komputerze i możemy cieszyć się z dodatkowej zawartości. Warto wspomnieć, dla osób, które chciałyby przeskoczyć na SSD, że przy wykorzystaniu darmowego oprogramowania, np. EasyEU Todo Backup Free można wykonać klon dysku twardego, pomijając tym samym konieczność ponownej instalacji systemu. To wygodne rozwiązanie, chociaż dające mniej spektakularne efekty, niż przy postawieniu czystej kompilacji.
Testy przeprowadzałem na mojej standardowej platformie, wyposażonej w procesor i5-9600K podkręcony do 4,7 GHz, do tego 16 GB pamięci RAM o prędkości 3200 MHz, karcie graficznej GTX 1080 i płycie głównej AORUS Gaming K3. Mam zainstalowany system Windows 10 w wersji 1803. Wykorzystałem standardową paletę programów, czyli sprawdzenie deklarowanych przez producenta prędkości odczytu i zapisu za pomocą CrystalDiskMark w połączeniu z popularnym AS SSD Benchmark. Wykorzystam też losowe archiwum WinRar (spakowanie i rozpakowanie kilku GB) i prędkość kopiowania plików w małej paczce. Na sam koniec zobaczę, jak wygląda kopiowanie dużych ilości danych (powyżej 50 GB) w kilku plikach, bo SU630 wykazuje niebezpieczne spadki prędkości przy zmaganiach z takim zadaniem.
Zaczynając od wyników najbardziej przystępnego programu, czyli CrystalDiskMark, widzimy, że dysk bez problemu osiąga deklarowane przez producenta prędkości odczytu i zapisu przy próbce 500 MB. Program wskazał też ilość dostępnego miejsca, która wynosi 447 GB, czyli ponad 32 GB zostaje nam „zabrane” przez producenta już na starcie. Niewiele da się z tym zrobić, jest to powszechne i całkowicie normalne, dlatego nie przejmujcie się, gdy po zakupie dysku tej wielkości, nagle spotkacie się z taką sytuacją. Możecie jednak zapytać – dlaczego tak jest? Powód jest dość prozaiczny. Wszystko przez sposób liczenia dostępnej pojemności. Ludzie korzystają z systemu dziesiętnego, którego podstawą jest liczba 10, ale w przypadku komputerów mamy już system binarny, oparty na dwójce.
Najmniejszą jednostką stosowaną w informatyce jest bajt, natomiast powszechnie wykorzystywane przedrostki dziesiętne dla systemu binarnego to kilo, mega, giga i tera. Mamy zatem prostą konstrukcję, czyli kilobajt dla tysiąca bajtów, megabajt dla miliona bajtów, gigabajt dla miliarda bajtów i terabajt dla biliona bajtów. Dysk SU630 ma zgodnie z deklaracją producenta 480 GB, czyli 480 000 000 000 bajtów (480 bajtów x 1000 x 1000 x 1000). Niestety, w przypadku komputerów liczy się to nieco inaczej,bo 1 kilobajt równa się 1024 bajtom, zgodnie z systemem dwójkowym. Powierzchnię musimy zatem pomnożyć, chcąc uzyskać większe wartości. Dla przykładu, 1 megabajt to 1024×1024, co daje nam 1048576 bajtów. Właściwą pojemność dysku obliczamy za pomocą prostego równania: 480 000 000 000 /1024/1024/1024, w rezultacie otrzymując 447,03 GB. Nikt nas nie oszukał i niczego nie zabrał, tak to po prostu wygląda.
Skoro mamy to już wyjaśnione, przejdźmy zatem do kolejnych testów. Dysk sprawdziłem też w popularnym programie AS SSD Benchmark, który za pomocą różnej wielkości próbek wskazuje prędkość odczytu i zapisu. To program, który często wyciąga na wierzch niższe, niż deklarowane przez producenta wartości, ale w tym przypadku zostałem pozytywnie zaskoczony. Podczas zapisu sekwencyjnego osiągnąłem 476,80 MB/s, odczyt sekwencyjny oscylował w granicach 516 MB/s, ale dysk wyłożył się całkowicie podczas odczytu próbki 4K64T, osiągając tylko 121,57 MB/s. To jeden z niższych wyników, jakie widziałem. Mój Patriot Burst o tej samej wielkości ma w tym teście prawie 20 MB/s więcej.
Przy kopiowaniu, skorzystałem na początku z próbki o wielkości 7 GB, by zobaczyć, jakie dysk uzyska prędkości podczas przenoszenia danych. Przy kopiowaniu paczki z jednego katalogu do drugiego, wstępny pomiar szybkości wskazał 310 MB/s, by po kilku chwilach ustabilizować się na ~210 MB/s. To pozwoliło skopiować taki plik w czasie 15 sekund. Nie jest najgorzej. Spakowanie 2 GB pliku do archiwum WinRar zajęło 1 minutę i 3 sekundy. Jego rozpakowanie przebiegło znacznie szybciej zajmując raptem 6 sekund. To przeciętne wyniki, ale wystarczające dla dysku tej klasy, a już z całą pewnością znacznie lepsze od osiągów najszybszego nawet dysku talerzowego.
To, co mnie szczególnie zaskoczyło, to anomalie, jakie pojawiły się podczas przenoszenia dużych ilości danych. Przy próbie skopiowania folderu z grą o wielkości przekraczającej 50 GB, prędkość przenoszenia danych była nieregularna. Czasem, z wartości przekraczającej 200 MB/s, następowały spadki do 25-30 MB/s, co wydłużało czas kopiowania o kilka kolejnych minut. Problem nie był za to regularny, bo przy wielokrotnych próbach i powtarzaniu tego testu, zdarzało się, że podobne anomalie nie miały miejsca. Co mogło być przyczyną? Być może przepełniony bufor pamięci, ale nie daje to jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego spadki czasem występowały, a czasem nie. W przypadku ich braku, kopiowanie takiego folderu zajmowało ok. 4 minut i 20 sekund. Gdy anomalie zaczęły występować, czas wydłużał się nawet do 10 minut. Zauważyłem też kłopot przy zapełnieniu dysku powyżej wartości 70%. Prędkości zauważalnie spadły, ale to nie jest odosobniony przypadek, wiele dysków SSD zachowuje się w podobny sposób.
Jeszcze kilka słów dodam o samej technologii, bo przecież na początku tego tekstu podkreślam wykorzystanie pamięci 3D QLC NAND. Co oznacza ten dziwny zbiór znaków bez żadnego sensu? Już tłumaczę. Określenie NAND stosuje się wobec półprzewodnikowych kości pamięci, które wykorzystywane są nie tylko w dyskach SSD, ale także w pendrive’ach czy kartach pamięci. To nieulotna pamięć masowa, nie wymaga zasilania do przechowywania informacji. Standard opracowany został w 1984 roku przez Toshibę i od tamtego czasu jest regularnie rozwijany. Rozróżniamy kilka różnych technik zapisu danych, w tym SLC, TLC, MLC czy QLC. Przy wyborze dysku warto zwrócić na to uwagę. SLC oznacza „Single Level Cell” – każda komórka może przechować tylko jeden bit informacji. To rozwiązanie najwydajniejsze i najbardziej trwałe, ale też najdroższe. Tego typu dyski wykorzystuje się zazwyczaj w urządzeniach serwerowych.
TLC, jak sama nazwa wskazuje „Triple Level Cell”, pozwala zapisywać do trzech bitów, dzięki czemu możliwe jest powiększenie pojemności kości bez zmiany jej rozmiaru. To najtańsza technika, zapewniająca zadowalające prędkości odczytu i zapisu przy jednocześnie najmniejszej trwałości. Słowem – jeśli kupujecie dysk SSD, musicie uważać na te z oznaczeniem TLC, chyba, że szukacie czegoś bardzo budżetowego. Sprawdźcie testy i upewnijcie się, że wybrany przez was model jest godny zaufania. Pozostaje nam jeszcze MLC, czyli „Multi Level Cell”. Pozwala zapisać do dwóch bitów, ale dzięki połączeniu wspomnianych wcześniej technik, jest w stanie dostarczyć dobre prędkości przy zachowaniu wysokiej trwałości. W takim razie czym jest QLC i czy jest lepsze niż wspomniane powyżej rozwiązania? QLC to „Quad Level Cell” pozwalający na zapisanie czterech bitów w pojedynczej komórce. Cierpi na tym żywotność (bardziej od techniki TLC), ale zyskują prędkości odczytu i zapisu, a przede wszystkim cena, bo komórki upakowane są gęsto. Dobrze obrazuje to poniższy wykres.
Jak zatem oceniam model ADATA Ultimate SU630? Pozytywnie, bo z jednej strony mamy klasyczny przykład dysku klasy średniej w bardzo dobrej cenie (199 zł), z drugiej jest wystarczająco wydajny, żeby przyspieszyć każdy komputer z klasycznym dyskiem talerzowym. Opłaca się go kupić do codziennej pracy domowego komputera. Jeszcze bardziej smakowitym kąskiem jest wersja 240 GB, którą możemy znaleźć w sklepach za ok. 113 zł. Największymi zaletami jest niewątpliwie to, że dysk przesadnie się nie nagrzewa, jest odporny na wstrząsy i upadki, a przy tym oferuje absolutnie bezgłośną pracę. Zdarzają mu się jednak problemy przy kopiowaniu dużych plików, dysk wykłada się także podczas odczytu próbek 4K, a powyżej 70% zapełnienia wyraźnie spada jego wydajność.
Przejdźmy do zawodnika nieco wyższej klasy – modelu SU750
Dysk trafia do nas w bardzo ładnym pudełku, które już na pierwszy rzut oka sprawia znacznie lepsze wrażenie od opakowania młodszego i tańszego SU630. Wyższy model jest delikatnie cięższy, ma przy tym inny, bo niebieski kolor naklejki. Wykorzystuje technologię TLC, oferując nieco wyższy współczynnik IOPS, wynoszący odpowiednio 65,000 odczytu i 75,000 zapisu. Producent przewidział tutaj aż dwa miliony godzin MTBF, co zgodnie z wyżej wspomnianym schematem, daje nam mniejsze prawdopodobieństwo zakupu wadliwej sztuki. Deklarowana prędkość odczytu to 550 MB/s, przy zapisie wynoszącym 520 MB/s. ADATA udziela na niego 36 miesięcy gwarancji, a model 1 TB znajdziemy w sklepach za ok. 450 zł. Dostępne są jeszcze wersje 256 i 512 GB.
Także w tym przypadku rozpoczniemy testy od klasycznego CrystalDiskMark, który na pierwszy strzał wskaże, czy deklarowane przez producenta prędkości zapisu i odczytu mają tutaj odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jak widać, wyniki okazały się zadowalające, spełniają deklaracje odczytu, nieco słabnąc przy zapisie. Mimo wszystko SU750 już na starcie wygrywa z tańszym SU630, a model ten w wersji 512GB kosztuje ok. 250 zł, czyli pięć dych więcej, za nieco więcej miejsca i wyższe prędkości. Oczywiście, powyższy model także wspiera technologie NCQ, S.M.A.R.T i TRIM.
Wrzuciłem dysk do programu AS SSD Benchmark, by sprawdzić losowy, sekwencyjny zapis i odczyt. W tym pierwszym przypadku dysk osiągnął niezłe 497 MB/s, w drugim miał już tylko 515 MB/s. W przypadku tego modelu nie było wpadki z odczytem próbki 4K64T, bo dysk wykręcił blisko 295 MB/s. Są to wartości dość standardowe dla modeli na złączu SATA3, wobec czego produkt nie wybija się na tle konkurencji, ale też nie jest od niej gorszy. To środek stawki, solidny zawodnik. Na warsztat wziąłem zatem próbkę 7 GB. Podczas kopiowania prędkości oscylowały w granicach 360 MB/s początkowo, by następne ustabilizować się na poziomie ~260 MB/s. Taka prędkość pozwoliła ukończyć zadanie w czasie poniżej 12 sekund. Spakowanie 2 GB pliku do archiwum WinRar zajęło 44 sekundy, jego rozpakowanie to tylko 4.
Szczególnie ucieszył mnie fakt, że w modelu SU750 nie zaobserwowałem anomalii, które występowały u poprzednika. Podczas próby skopiowania folderu o objętości 50 GB, prędkość była stała i utrzymywała się na poziomie 250 MB/s. Test powtarzałem wielokrotnie, by zmarginalizować ryzyko wystąpienia błędu. Dysk postanowiłem też zapełnić do wartości przekraczającej 70%, by sprawdzić czy i tutaj wystąpią spadki prędkości. Ku mojemu zaskoczeniu – nie, nie wyskoczyły, być może musiałbym zapełnić dysk na poziomie 80-85%. Czy mogę dodać coś więcej? Odnoszę wrażenie, że nie – model SU750 to godna konkurencja dla pozostałych zawodników, jest przy tym urządzeniem bardzo dobrze wycenionym, o dobrej wydajności. Nie ma problemów z temperaturami, jest lekki, dobrze zbudowany (chociaż każdy dysk SSD SATA zbudowany jest dziś w niemal identyczny sposób). Pamięć 3D TLC NAND zdała tutaj egzamin, a deklarowane przez producenta wartości mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Muszę wspomnieć o tym, że każdy nabywca powyższych dysków może pobrać bezpłatne oprogramowanie SSD Toolbox i Migration Utility firmy ADATA. Program SSD Toolbox umożliwia zarządzanie i monitorowanie takich czynników, jak stan dysku, poziom zużycia i okres żywotności. Program Migration Utility jest przydatny zwłaszcza dla użytkowników zamieniających dysk twardy HDD na dysk SSD, ponieważ umożliwia łatwe i wygodne utworzenie kopii zapasowej danych oraz ich migrację, co obejmuje także system operacyjny. Ułatwi to przesiadkę i uczyni ją tak komfortową, jak to tylko możliwe. Duży plus dla producenta.
Czy warto zainteresować się powyższymi modelami? Jak najbardziej, chociaż zdecydowanie rekomenduje ten droższy, szybszy i bardziej niezawodny SU750. Jeżeli posiadasz stary, talerzowy dysk HDD, twoje prędkości odczytu i zapisu nie przekraczają zapewne 100 MB/s. W przypadku dysku SSD na złączu SATA, wartości te wzrastają pięciokrotnie, a mogą i dziesięciokrotnie, zależnie od tego, jak starym komputerem dysponujesz. To wystarczająco dużo, by dysk SSD zafundował solidnego kopa wydajności i znacząco poprawił działanie PC lub laptopa. W ramach ciekawostki na sam koniec dodam, że dyski SSD NVMe na złączu M.2 potrafią być szybsze od SSD SATA blisko siedmiokrotnie, a wraz z nadejściem złącza PCI-E 4.0, ta wartość jeszcze się zwiększy.