Po miesiącach testów i tygodniach notorycznego drażnienia się z fanami Tesli, Elon Musk zaprezentował wczoraj w nocy Model Y. Choć samochód nie wzbudził tylu emocji, jak na przykład Model 3, najnowszy produkt firmy dysponuje kilkoma atutami, które trudno pominąć.
Wiadomo, że po Modelu Y nie można było spodziewać się rewolucji – wszak został on zbudowany na tej samej platformie, co Model 3. Jest jednak nieco większy od swojego brata i w jednej z konfiguracji może pomieścić nawet 7 osób (opcja ta będzie dostępna dopiero w 2021 roku). W standardzie w środku zamontowano 5 podgrzewanych foteli. Pojemność bagażnika określono na nawet 1900 litrów, przy czym trudno stwierdzić, jak ją liczono.
W środku Model Y wygląda podobnie jak Model 3. Sporo przestrzeni, centralnie umieszczony monitor, i nieco wyższe siedzenia – ze względu na to, że samochód zaliczany jest do crossoverów.
Jeśli chodzi o datę rozpoczęcia sprzedaży, Model Y zostanie udostępniony dopiero na początku 2020 roku, a pierwsi klienci odbiorą go dopiero jesienią. Zobaczymy, jak będzie z dotrzymywaniem terminów przez Teslę. Firma nie wyrobiła sobie zbyt dobrej marki, jeśli chodzi o wypełnianie swoich obietnic, głównie ze względu na kolosalne wręcz problemy podczas produkcji modeli S i X. Elon Musk zapewniał, że przedsiębiorstwo sporo się nauczyło, jeśli chodzi o przezwyciężanie trudności produkcyjnych. Pytanie tylko, czy to wystarczy.
Pojawi się kilka wersji Modelu Y:
- z zasięgiem 370 km – za 39000 dolarów
- Long Range z zasięgiem 480 km – za 47000 dolarów
- z dwoma silnikami i napędem na cztery koła – za 51000 dolarów
- edycja Performance – za 60000 dolarów
Elon Musk uwielbia chwalić się przyspieszeniem swoich nowych wozów. Wersja z napędem na 4 koła będzie potrzebować 5,1 sekund do rozpędzenia auta do setki, zaś w wersji Performance, czas ten zostanie skrócony do 3,7 sekund. Zostanie to oczywiście okupione mniejszym zasięgiem (505 km kontra 480 km).
Już teraz Tesla zastrzega, że najtańsza, podstawowa wersja nie będzie dostępna aż do 2021 roku, co pewnie spowodowane jest chęcią wypchnięcia na rynek jak największej liczby Modelu 3.
źródło: BGR, TechCrunch, Slashgear, AntyWeb