Fabryka samochodów marki Tesla w niemieckim Grünheide mierzy się z pewnymi problemami. Elon Musk myślał, że Polacy będą bardziej chętni do pracy za zachodnią granicą, lecz rzeczywistość okazała się o wiele bardziej ponura. Czy Gigafactory odbije się od dna?
Gigafactory ma giga problemy
Elon Musk miał bardzo ambitne plany odnośnie uruchomienia europejskiej fabryki samochodów Tesla. Pod Berlinem powstał więc ogromny zakład produkcyjny, który miał produkować 500 tys. aut rocznie. Rzeczywistość zweryfikowała jednak plany miliardera – w ciągu trzech miesięcy od uruchomienia obiektu, zrealizowano zaledwie 10% planu na 2022 rok. Ponadto wiele z nowych samochodów ma wady fabryczne i bardzo szybko trafia do serwisu.
Jakby tego było mało, w chwili obecnej fabryka nie produkuje żadnych pojazdów, bo… nie ma kto w niej pracować. Obywatele Niemiec nie są przesadnie zainteresowani pracą na produkcji Tesli, gdyż Berlin nie jest zagłębiem niemieckiej motoryzacji, a zarobki są po prostu słabe.
Nie wszyscy pracownicy fabryki wyjawili, ile zarabiają, lecz na stanowiskach produkcyjnych można zarobić miesięcznie około 4500 euro miesięcznie. Związki zawodowe podkreślają, że w Gigafactory Elona Muska dostaje się około 20 procent mniejszą pensję niż w zakładach konkurencyjnych marek motoryzacyjnych w tym kraju.
Polacy chętni do pracy, lecz Tesla stawia warunki
Zarobki i lokalizacja przyciągają do pracy Polaków, którzy często są w stanie dojechać do Grünheide szybciej od mieszkańców Berlina. Dla osób, które na co dzień żyją w Szczecinie, Gorzowie Wielkopolskim, Zielonej Górze lub innych miastach wzdłuż granicy z Niemcami, dojazd do fabryki zajmuje mniej niż dwie godziny.
Przy zarobkach, które można w prosty sposób przekalkulować na ponad 21 tysięcy złotych miesięcznie, fabryka Tesli może stanowić atrakcyjną propozycję dla Polaków. Niewykluczone, że właśnie polska siła robocza miała stanowić podstawę zatrudnienia w Gigafactory, lecz cały plan zniszczył jeden z warunków pozytywnego rozstrzygnięcia rozmowy o pracę.
Tesla wymaga bowiem, aby każdy z pracowników znał język niemiecki. Niestety, nawet w zachodniej części naszego kraju nie jest to język tak powszechnie znany, jak angielski. I choć część pracowników nie określiłoby swojego poziomu języka na – wymagane przez firmę – B2, nie wszystkim udaje się ten wymóg ominąć.
Doprowadziło to do sytuacji, w której fabryka samochodów amerykańskiej marki musiała wstrzymać produkcję. Jak podaje źródło, zakład zatrudnia obecnie około 4,5 tys. osób, czyli o połowę mniej, niż planowano. Niedobór pracowników sprawia, że całe Gigafactory jest obecnie w tarapatach. Zespół kierujący obiektem jest w trakcie reorganizacji i wprowadzania bliżej nieokreślonych zmian. Równocześnie fabryka zapewnia, że po ich wprowadzeniu produkcja ma ruszyć.
I choć najprawdopodobniej nie chodzi tu o zniesienie wymogu znajomości języka, niewykluczone, że pracownicy dostaną podwyżkę. Być może zachęci to niektórych do złożenia aplikacji… lub chociaż nauki niemieckiego.