Przyznam, że nigdy nie widziałem głupszych i bardziej nieodpowiedzialnych testów systemów bezpieczeństwa. Niektórzy postanowili udowodnić, że Tesla oferuje świetnego autopilota i w tym celu wykorzystali… własne dzieci.
Tesla zawiodła w testach z manekinami
To właśnie Tesla najbardziej kojarzy się z rozbudowanymi systemami bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Oczywiście podobne rozwiązania znajdziemy w samochodach konkurencji, ale firma Elona Muska jest po prostu najbardziej medialna i to o funkcjach prawie autonomicznej jazdy Tesli mówi się najczęściej.
Znajdziemy sporo filmów, które pokazują imponujące możliwości „autopilota” oferowanego przez Teslę. Warto jednak zauważyć, że nie brakuje też nagrań, w których zobaczymy poważne błędy popełniane przez komputer. Ostatnio taki materiał został opublikowany w ramach inicjatywy Dawn Project.
Dan O’Dowd, inżynier znany m.in. z krytyki Tesli, postanowił wystartować z projektem Dawn Project, który ma uświadomić kierowcom, że funkcja Autopilota w Teslach ma liczne wady i nie należy jej traktować jako systemu w pełni bezpiecznego. W tym celu, przeprowadzony został test pokazujący, jak Tesla z pakietem Full Self-Driving poradzi sobie z wykrywaniem dziecka na drodze.
Niestety, podczas testów okazało się, że oprogramowanie nie potrafi poprawnie wykryć niewielkiego obiektu. Co więcej, prawie za każdym razem systemy bezpieczeństwa nie reagowały i Tesla rozpędzona do około 40 km/h uderzała w manekin. Dan O’Dowd postanowił nagłośnić sprawę i ruszył z kampanią reklamową w USA, która pokazuje niebezpieczeństwa związane z funkcjami dostępnymi w ramach pakietu Full Self-Driving.
Głupszego testu chyba już nie dało się wymyślić
Jeden z inwestorów Tesli, Tad Park, w odpowiedzi na inicjatywę Dawn Project, postanowił udowodnić, że systemy bezpieczeństwa w jego Modelu 3 są skuteczne. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby testy zostały przeprowadzone na zamkniętej drodze z wykorzystaniem manekinów. Inwestor postanowił jednak posłużyć się własnym dzieckiem.
Na szczęście, test został zakończony sukcesem. Tad Park, w wypowiedzi udzielonej serwisowi CNBC, stwierdził, że podjął odpowiednie środki ostrożności, m.in. wcześniej testując system na manekinie, a także poruszając się z prędkością nie większą niż około 13 km/h. Dodatkowo Park zaznaczył, że w każdej chwili był przygotowany na ewentualne przejęcie kontroli nad samochodem. Oczywiście to nie usprawiedliwia przeprowadzenia tak niedopowiedzianego testu.
Co więcej, inwestor Tesli swój test opublikował na platformie YouTube. Takie filmy, pokazujące poprawnie działania systemów w Teslach z wykorzystaniem dzieci, mogą zachęcić inne osoby do przeprowadzenia podobnych eksperymentów. Nie wszystkie jednak mogą zakończyć się zgodnie z założeniami. YouTube postanowił więc usunąć opublikowane materiały, wskazując na złamanie regulaminu.
Park nie był jedyną osobą, która zdecydowała się zareagować na materiał Dawn Project. Na kanale Carmine’s Import Service wciąż dostępne są filmy z testów systemów bezpieczeństwa w Tesli Model X. Tutaj jednak kierowca rozpędził samochód do około 56 km/h, aby sprawdzić, czy automatycznie wyhamuje on przed jego 11-letnim synem. Na szczęście, systemy ponownie nie zawiodły.
Warto zauważyć, że 11-letni syn był sporo wyższy od manekinów, które brały udział w materiale opublikowanym przez Dawn Project. Test nie dość, że był wyjątkowo nieodpowiedzialny, to dodatkowo udowodnił tylko, że wykrywane są wyższe dzieci. Oczywiście nie gwarantuje to, że za każdym razem Tesla wykryłaby większe dziecko i sama zahamowała. Wystarczy jeden błąd oprogramowania i może dojść do tragedii.
Mam nadzieję, że filmy z kanału Carmine’s Import Service również znikną z YouTube. Obawiam się jednak, że nawet jeśli zostaną usunięte, to znajdą się kolejni naśladowcy. Oby tylko serii tych głupich filmów nie zakończył wypadek.