Unii Europejskiej można wiele zarzucić, ale jednocześnie trzeba docenić, że wymusza ona na producentach elektroniki wiele prokonsumenckich praktyk. Na widok tego smartfona unijnym urzędnikom może się łezka w oku zakręcić, bo właśnie do takiego „ideału” chcą dążyć.
Unia Europejska walczy z elektrośmieciami
Unii Europejskiej nie podoba się, że mieszkańcy krajów Wspólnoty produkują tyle elektrośmieci, ale jednocześnie obwinia za to przede wszystkim producentów elektroniki, bo ich strategia ukierunkowana jest na jak największą sprzedaż – to nie czasy PRL, gdy produkowane w Polsce Ludowej sprzęty cechowały się taką trwałością, że wiele z nich działa do dzisiaj. A gdy już jakiś się zepsuł, to jego naprawa była często bardzo prosta.
Dziś jest tak, że bardziej opłaca się wyrzucić zepsute urządzenie, bo jego naprawa jest skomplikowana i niewiele tańsza niż nowy sprzęt. Unia Europejska sukcesywnie wprowadza kolejne akty prawne, które mają wydłużyć życie sprzedawanej na Starym Kontynencie elektroniki, a także zmniejszyć ilość elektrośmieci – właśnie dlatego zdecydowano się na ujednolicenie złącza do ładowania (mowa o USB-C) i zmuszenie producentów, aby nie dołączali ładowarek w zestawie, bo dużo osób ma już w domu co najmniej kilka zasilaczy.
W tym tygodniu Parlament Europejski poinformował też, że zatwierdził nowe przepisy dotyczące projektowania, produkcji i zarządzania odpadami dla wszystkich typów baterii sprzedawanych w Unii Europejskiej. Zakładają one m.in. projektowanie przenośnych baterii w urządzeniach w taki sposób, aby konsumenci mogli je łatwo wyjąć i wymienić. Można to rozumieć jako dążenie do ułatwienia samodzielnej wymiany akumulatora m.in. w smartfonach.
Można odnieść wrażenie, że Unia Europejska chce powrotu do starych „dobrych” czasów, gdy w każdym telefonie wystarczyło zdjąć klapkę, by wyjąć akumulator oraz rozpocząć demontaż w celu wymiany innych elementów urządzenia. To jednak prawdopodobnie nie nastąpi, choć mimo wszystko powinniśmy spodziewać się zmian w konstrukcji smartfonów.
Według Unii Europejskiej taki właśnie powinien być każdy smartfon
Tutaj aż chciałoby się powiedzieć, że smartfony Fairphone „wyprzedziły swoje czasy”, ponieważ można je bardzo prosto rozłożyć na części pierwsze i wymienić poszczególne elementy ich wyposażenia. I choć to wciąż niszowy projekt, to producent nie rezygnuje z wprowadzania na rynek kolejnych urządzeń. W tym roku zaprezentował swoje pierwsze, łatwe w serwisowaniu słuchawki Bluetooth – Fairbuds XL, a teraz przymierza się do premiery kolejnego smartfona – Fairphone 5.
Serwis Android Authority opublikował grafiki, które przedstawiają nadchodzącą nowość w różnych odsłonach, co wskazuje, że premiera smartfona jest bardzo blisko. Niestety, choć poznaliśmy wygląd urządzenia, nie wiemy, jaką specyfikację będzie miał Fairphone 5. Nie zdziwię się jednak, jeśli poznamy ją jeszcze przed publicznym debiutem tego modelu.
Dla przypomnienia, Fairphone 4 zadebiutował we wrześniu 2021 roku i wciąż można go kupić – obecnie w sklepie producenta od 529 euro (równowartość ~2365 złotych). Jego specyfikacja obejmuje m.in. 6,3-calowy ekran o rozdzielczości Full HD+, procesor Qualcomm Snapdragon 750G z modemem 5G oraz 6/8 GB i 128/256 GB wbudowanej pamięci wewnętrznej (w zależności od konfiguracji), a także dwa 48 Mpix aparaty na tyle (jeden z OIS, drugi z obiektywem ultraszerokokątnym) i 25 Mpix na przodzie. Do tego jest nawet eSIM!
Co ważne: producent daje na Fairphone 4 aż pięć lat gwarancji – to niespotykane w segmencie smartfonów. Nie wiemy jednak, czy w przypadku Fairphone 5 będzie tak samo, bo już na słuchawki Fairbuds XL daje standardową, dwuletnią gwarancję. Warto natomiast zauważyć, że Fairphone zapewnia imponujące wsparcie dla swoich smartfonów – Fairphone 2 wciąż otrzymuje aktualizacje, mimo że zadebiutował na rynku już siedem lat temu – w październiku 2015 roku.