Związek Cyfrowa Polska ostrzega, że po wprowadzeniu przepisów proponowanych przez Ministerstwo Cyfryzacji telewizory mogą podrożeć – szczególnie te z niższej półki. Uspokajamy jednak – najpewniej nic takiego nie będzie mieć miejsca, a nawet jeśli już, to skala będzie znikoma. Zacznijmy jednak od początku…
Telewizory w Polsce obowiązkowo z portami HDMI 2.1
W sierpniu Ministerstwo Cyfryzacji opublikowało projekty aktów wykonawczych do Prawa komunikacji elektronicznej. Służą one ujednoliceniu standardów dotyczących telewizorów i telewizji. Zakładają prawny obowiązek wyposażania odbiorników między innymi w tunery DVB-T2 do odbioru telewizji naziemnej, funkcję kontroli rodzicielskiej, menu w języku polskim oraz porty HDMI 2.1.
To właśnie ten ostatni aspekt budzi wątpliwości, którymi postanowił podzielić się Związek Cyfrowa Polska. Jego przedstawiciele grzmią, że ze względu na taki obowiązek telewizory mogą podrożeć. Obserwuję jednak ten rynek nie od wczoraj i czuję, że muszę wejść w polemikę. I równocześnie Cię uspokoić.
Czy telewizory naprawdę podrożeją?
Konkretnie w komunikacie cytowany jest prezes Cyfrowej Polski, Michał Kanownik:
Wersja HDMI 2.0b o przepływności 18 Gb/s jest w pełni wystarczająca, aby obsłużyć treści 4K/60Hz. Tymczasem standard HDMI 2.1 jest stosowany w telewizorach typu Premium UHD i gamingowych, wspierających wyższe częstotliwości obrazu lub głębie kolorów 10bit, a także w telewizorach 8K. Ze względu na skomplikowanie procesów technicznych, certyfikacja HDMI 2.1 jest dużo droższa i wpływa na finalną cenę odbiornika.
O ile pierwsze zdanie tej wypowiedzi jest bardzo trafne, to już z drugim mam niemały problem. Najzwyczajniej w świecie bowiem nie jest prawdą, że standard HDMI 2.1 znajdziemy wyłącznie w telewizorach klasy Premium UHD lub modelach zoptymalizowanych pod kątem gier. Wystarczy zajrzeć na przykład do sklepu RTV Euro AGD, Media Expert czy x-kom, by przekonać się, że urządzenia z takimi portami można kupić już za ~1200-1500 złotych. Mają je w swoich ofertach tacy producenci, jak TCL, Sharp, Philips, Kivi czy Toshiba.
Powiedzmy sobie wprost: 43- czy 50-calowy telewizor za nieco ponad tysiąc złotych to nie jest klasa Premium UHD. Ba, właśnie w tych okolicach w ogóle zaczynają się telewizory 4K. Zmiana dotknie – a właściwie: może dotknąć – jedynie te osoby, które celują w kategorię absolutnie budżetowych odbiorników. Nierzadko jest to jednak ten typ sprzętu, który kupuje się tylko po to, by irytować się, że nic nie działa.
To też dobre miejsce, by zwrócić uwagę na fakt, że obecnie przepisy wymagają wyposażanie odbiorników w co najmniej jeden port HDMI 2.0b lub nowszy, więc nie mówimy tu o nie wiadomo jak dużym przeskoku.
Obecność na rynku urządzeń z portami HDMI 2.1 za mniej niż 1500 złotych wyraźnie pokazuje też, że po zmianie przepisów nadal będzie można kupić dobry i tani telewizor. Straszenie Polaków wzrostem cen wydaje mi się więc w tym przypadku przesadzone. Odnoszę w ogóle wrażenie, że dla Cyfrowej Polski istnieje niska półka (do ~1500 złotych), a wszystko, co jest droższe, to już sektor Premium.
Warto w ogóle zauważyć, że wystarczy poświęcić kilkanaście sekund na filtrowanie w którymś z internetowych elektromarketów, by zauważyć, że więcej jest obecnie telewizorów, które mają porty HDMI 2.1 niż tych, które ich nie mają. Takie to „premium”.
Obowiązkowe porty HDMI 2.1 w TV są jednak dyskusyjne
W zupełności zgadzam się jednak z tym, że „większość telewizorów na polskim rynku to niższa półka niż modele premium, a w ich przypadku standard HDMI 2.1 po prostu nie przyniesie odbiorcy żadnej korzyści” – to słowa prezesa Kanownika. Faktycznie, ograniczone innymi podzespołami złącze tego typu na niewiele się zda. Korzyści dla typowego Kowalskiego będą praktycznie niezauważalne.
Dlatego samą zasadność wprowadzenia tego typu zapisów można uznać za wątpliwą. Z drugiej jednak strony – czyż nie na tym polega wspomaganie rozwoju technologicznego, by eliminować z rynku przestarzałe rozwiązania, szczególnie gdy – wbrew temu, co twierdzi Związek Cyfrowa Polska – nie odbija się to jakoś szczególnie na cenach…?