Telegram jest wybierany przez wielu użytkowników, którzy nie lubią być skrępowani przez najbardziej popularne komunikatory, a wymagają od tego typu aplikacji szyfrowania wiadomości i szybkości działania. Ci, którzy chcieliby skorzystać z tłumaczenia, przygotowanego przez polskich wolontariuszy, mogą to zrobić. Z pewnych względów jednak tłumaczenie to najprawdopodobniej nigdy nie zostanie oficjalnie poparte przez twórców Telegrama. Dlaczego?
Czyżby tłumaczenie było niedokładne? Nie, pracy zespołu odpowiedzialnego za lokalizację Telegrama nie można niczego zarzucić. Frazy przetłumaczone są poprawnie i nie ma żadnych niedoróbek i „krzaczków” – bez względu, czy mamy do czynienia z tekstem w aplikacjach na Androidzie, iOS, Windowsie, Linuxie, OSX czy w wersji webowej.
No to może polscy tłumacze są dzikimi piratami, którzy modyfikują kod aplikacji Telegrama niezgodnie z wolą jego twórców, przez co nie mogą liczyć na ich poparcie? Może są świadomi, że właściciele komunikatora mogliby ich łatwo posądzić o przywłaszczenie i modyfikację własności intelektualnej, niezgodnie z jej przeznaczeniem? Też nie – tłumacze współpracują bezpośrednio z twórcami Telegramu i to od nich otrzymują najświeższe pliki do przetłumaczenia. Dzięki temu, mimo, że kanał informacji nie jest oficjalny, użytkownicy lokalizacji mogą być pewni, że wszystko będzie działać.
Więc o co chodzi? Co ciekawe, mimo, że aplikacja była stworzona w Rosji, nie ma nawet oficjalnego wsparcia dla tego języka. Dlaczego? Odpowiedzi trzeba szukać w komentarzu właściciela Telegramu, Pavla Durova:
Rosyjska wersja językowa – nie jest priorytetem dla telegramu. Jeśli ktoś chciałby korzystać z rosyjskojęzycznego komunikatora, ma doskonałe możliwości dzięki VKontakte. Przez nowe przepisy dotyczące Internetu, przyjęte przez rząd rosyjski, rodzimy rynek internetowy właściwie przestał mieć jakiekolwiek znaczenie dla nowych projektów. Oczywiste jest, że gdyby Telegram szybko zyskał wielu użytkowników aplikacji w Rosji, od razu zostałby zablokowany przez aparat nadzoru rządowego Roskomnadzor.
Z tych samych powodów Durov oficjalnie nie „przyklepuje” tłumaczeń aplikacji na jakikolwiek inny język. Choć jest świadomy, że mógłby dostać je na przysłowiowej tacy, to nie chce ich implementować do apki ze względu na zainteresowanie Roskomnadzoru. W gruncie rzeczy, dla Durova i Telegramu, im mniejsza popularność tego komunikatora w Rosji, tym lepiej – przynajmniej rosyjskie narzędzia kontroli nie będą domagały się osłabienia szyfrowania lub zamknięcia usługi z obawy przed potencjalnym wykorzystaniem aplikacji przez „wrogów ojczyzny”. Jak widać, internet na wschodzie rządzi się swoimi prawami, a raczej – takimi, jakie nada mu Moskwa.
Z tłumaczeń Telegrama można jednak korzystać. Proces instalacji jest banalny i nic nie kosztuje. Zespół, który jest za niego odpowiedzialny włożył sporo wysiłku w opracowanie go, włącznie z wyjściem z inicjatywą, by Telegram był obecny po polsku również w wersji webowej. Warto docenić pracę tych paru ludzi. Z jej efektami można zapoznać się na tym kanale Telegramu, na ich stronie internetowej, gdzie znajdziecie też instrukcję instalacji polskiego języka w aplikacji, jak też na fanpejdżu na Facebooku.
źródło: Telegram Polska