Dzisiaj zapraszam was na dosłownie kilka słów relacji z zamkniętego pokazu Tekken 8, podczas którego miałem okazję ponownie zasiąść do walki i spuścić sromotny wpier*** łomot innym graczom. Co widziałem? O czym chcę wam powiedzieć?
Nutka nostalgii
Sięgając pamięcią do czasów nastoletnich, chcąc przypomnieć sobie, kiedy po raz pierwszy spotkałem się z serią Tekken, do głowy przychodzi mi tylko mgliste wspomnienie z automatu przy plaży, gdzieś przy nadmorskim kurorcie w latach 98/99… tak, to było w ubiegłym stuleciu (nikt przecież nie twierdzi, że jestem pierwszej świeżości :D).
Wraz z kuzynem odkryliśmy wtedy, że istnieje taka gra, w której dwóch dzieciaków mogło bez krzyku rodziców spuścić sobie łomot (a raczej swoim avatarom) i przy tym się dobrze bawić! Ale dzisiaj nie o tym! Czas bowiem na najnowszą odsłonę tego tytułu: Tekken 8.
Fabuła
Zdziwieni? Tak! Seria Tekken ma fabułę i nie inaczej jest w ósmej odsłonie. Tutaj również przyjdzie nam zmierzyć się z… a nie powiem :) Miałem okazję ograć fabułę do czwartego rozdziału i, przyznaję, jest ciekawie! A wszystko dlatego, że Story mode to tak naprawdę interaktywny film, a nie klasyczna bitka od starcia do starcia.
Tutaj mordkobicie to tylko uzupełnienie filmu, który doskonale wprowadza nas w dalsze losy między innymi Jina Kazamy (moja rada – przed zagraniem w Tekken 8, polecam przejść Story mode w Tekken 7 – kampania jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej odsłony).
Tekken Ball
Tak, wiem, że “gdzieś to już słyszałem” – yeap! Wraca tryb Tekken Ball!!! Zawsze go lubiłem. To prosta, a zarazem wciągająca część rozgrywki, gdzie bijemy się na plaży z pomocą piłki dmuchanej!
Zasady są bajecznie proste – my kopiemy piłkę, przeciwnik albo ją kopnie w nas, albo dostanie piłką w łeb! Szczerze? Jest to świetna odskocznia od “mordkobicia”, podczas którego krew, pot i łzy zasypujemy piaskiem w gaciach.
Arcade Quest, czyli pokem… taki inny Tekken
W skrócie: tworzymy własnego bohatera, chodzimy po salonie gier i wyzywamy innych graczy na pojedynek w ich własnych avatarach… fajne! Zdobywamy coś na kształt poziomu i… walczymy dalej.
Przyznam się, że grałem tylko chwilę w ten tryb, ale tak po kilku momentach mogę powiedzieć, że warto będzie przyjrzeć się po premierze tej rozgrywce, może być ok… jeśli faktycznie nie będzie to jak Animal Crossing (śmiejcie się, ale zrozumiecie po premierze, o co mi chodzi!).
Postacie / wpierdziel / grafika
I tu mogę powiedzieć kilka słów więcej. Ostatnio to, na co najbardziej zwracam uwagę, to to, czy dany tytuł nie ma problemów graficznych, dźwiękowych, spadków FPS…
Tutaj nie jest źle! Wiem, że nie grałem w finalny produkt, ale dało się zauważyć kilka mankamentów.
Ważna informacja jest taka, że do dyspozycji mieliśmy konsolę PlayStation 5, na której tytuł wygląda po prostu bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o aspekt FPS-ów w grze, to śmiało mogę stwierdzić, że wszystko było płynne (ile dokładnie? NIE MAM POJĘCIA). Nie spotkałem się z żadnymi dropami, freezami czy innymi czynnikami, które mogłyby mi psuć zabawę. Ale!
Ale zawsze musi jakieś być! W tym przypadku padło na audio – zauważyłem, że w fabule, jak i w “wolnej grze”, czasami dźwięk lagował (nie wiem, jak inaczej nazwać “klatkowanie” dźwięków) – było to upierdliwe i zakładam, że zostanie poprawione do premiery.
Co do postaci, przyznam się, że gram tylko jedną… wiem, wstyd… ale nic na to nie poradzę, że moje serduszko skradł King już od pierwszych gier z poprzedniego stulecia (wracam myślami do Tekken 3).
Sama gra mam wrażenie, że jest lekko uproszczona – paski “wkurwu”, ładujące się po otrzymaniu oklepu od przeciwnika, generują aktywację super ultra czad fatality immortal. Oznacza to, że – jak mamy mało życia – jest szansa, by nacisnąć jeden przycisk, który wywołuje combo, które to z kolei wykańcza przeciwnika… że tak powiem… aha… Nie jestem fanem takich uproszczeń. Mam nadzieję (a nie sprawdziłem w ustawieniach, biję się w pierś), że będzie można to wyłączyć!
Poza tym ciosy są widowiskowe, krwawe i niejednokrotnie bolały mnie plecy od widoku Kinga, który gniótł przeciwnika jak foliową jednorazówkę. Pod tym względem jest naprawdę fajnie!
Kiedy premiera Tekken 8?
Kończymy na oczywistych oczywistościach – kiedy premiera? Już niedługo, bo 26 stycznia. Wtedy Tekken 8 ukaże się na PC, Xbox Series X/S oraz na PlayStation 5.
Na koniec ostatnie pytanie, które sam sobie zadam – czy będę grać? A będę! Bo zapowiada się naprawdę duży hit na 2024 rok. Tylko błagam, niech ten tryb Arcade Quest będzie dobry, bo wtedy Tekken ma szansę na ciekawą rozbudowę. O samą sprzedaż się nie martwię, w końcu marka przez lata wychowała cały legion oddanych graczy, którzy i tak kupią tytuł dla samych pojedynków Player VS Player.