Technologiczny rok według redakcji Tabletowo – podsumowanie 2017

Tak, jak nie lubię postanawiać (w sumie nie pamiętam kiedy ostatni raz powzięłam jakieś postanowienie), tak nie lubię podsumowywać. Ale z racji tego, że kończy się rok, warto podsumować to, co działo się w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy na rynku nowych technologii. Z jednej strony działo się dużo, z drugiej – nie mogę odnieść wrażenia, że, zwłaszcza pod względem nowych urządzeń, było trochę… nudno.

W podsumowaniu kończącego się roku pomogli mi wybrani redaktorzy Tabletowo: Andrzej Libiszewski, Grzesiek Dąbek, Paweł Pobudejski, Grzesiek Cichocki i Kacper Żarski. Żaden z nich (poza mną oczywiście) nie miał wglądu wcześniej w wypowiedzi swoich kolegów, więc nie mogli się inspirować swoimi odpowiedziami – czasem się pokrywają, ale tylko w wybranych przypadkach. Ciekawa jestem, czy podobnie oceniacie ten rok. Jeśli chcecie wziąć udział w tej zabawie, zachęcam – napiszcie w komentarzach swoje odpowiedzi do każdej kategorii – dla uporządkowania wypisałam je na końcu artykułu.

A tymczasem – zaczynajmy!

Smartfon roku: wybór jest trudny

Nie jestem w stanie zdecydować się na jeden konkretny smartfon. Żaden z nich nie był przełomowy. Żaden, poza iPhonem X. Znowu Apple pokazało, że potrafi intrygować. Wcześniej usuwając 3.5 mm jacka audio, teraz – wcięciem na głośnik oraz pozbyciem się tak lubianego Touch ID na rzecz kontrowersyjnego Face ID i gestów w iOS (swoją drogą, rewelacyjnych gestów). Jednocześnie nie uważam, by iPhone X był najlepszym smartfonem tego roku.

Do tego miana mogą pretendować jeszcze trzy smartfony:

Pozostali redaktorzy wskazali na:

Tablet roku: ¯\_(ツ)_/¯

Rynek tabletów się nasycił. Tablety odchodzą w zapomnienie. Tablety się kończą. Tego typu sloganów rzucanych w sieci mogliście przeczytać w ostatnich miesiącach masę. Co ważne, są one zgodne w rzeczywistością. Na rynku nowych tabletów debiutuje coraz mniej, bo i zapotrzebowane na tego typu sprzęt – maleje. Kto chciał kupić tablet, już dawno go ma, a że cykl życia tabletów jest dłuższy niż np. smartfonów, nie ma potrzeby wymieniać ich co 3 czy nawet 4 lata. Jakkolwiek paradoksalnie spod palców naczelnej Tabletowo to zabrzmi: dla mnie tablet roku 2017 nie istnieje.

Pozostali redaktorzy:

Hybryda roku: Lenovo Yoga Book / Microsoft Surface Pro

W przypadku hybrydy wydaje mi się, że powinniśmy podejść do tematu dwojako i wskazać dwa urządzenia. Pierwszym, które zasługuje na uznanie, jest Lenovo Yoga Book, a to ze względu na bardzo innowacyjne podejście do laptopa z dotykowym, obracanym ekranem. Dzięki klawiaturze haptycznej doświadczenie wprowadzania tekstu jest zupełnie inne niż na klawiaturze fizycznej. Nie sądzę, by rozwiązanie to się przyjęło, ale – tak, jak napisał Kacper – projekt ten wniósł powiew świeżości na rynek.

A teraz już sprzęt, który zdecydowanie może służyć zarówno do pracy, jak i rozrywki: Microsoft Surface Pro. Nie jest najtańszy, ale jego podzespoły gwarantują stabilne działanie, a odłączana klawiatura pozwala zamienić całość z tabletu w narzędzie, za pomocą którego bardzo szybko i wygodnie można wprowadzać kolejne teksty. Do tego nie można zapominać też o rysiku, który sprawia, że Surface Pro to również ciekawy wybór dla grafików.

Pozostali:

Laptop roku: Hauwei Matebook X

Dość zaskakująco, bo nie zdecydowałam się na laptopa żadnej z firm, która działa na rynku laptopów od lat, a na… debiutującą firmę Huawei. Model Matebook X to sprzęt, którym Huawei skutecznie pokazał, że chciałby powalczyć nie tylko o duży kawałek smartfonowego tortu, ale też laptopowego. Naprawdę skutecznie! Choć wciąż uważam, że cena tego sprzętu startowała zbyt wysokiego poziomu.

Gdybym miała wskazać inny laptop, niewątpliwie byłby to Acer Predator 21X z zakrzywionym ekranem – rooobi wrażenie i działa na wyobraźnię! Podobnie jest zresztą z eleganckim Asusem Zenbook 3 Deluxe, większym bratem posiadanego przeze mnie Zenbooka 3 (14 cali w obudowie „trzynastki” i dobre podzespoły, z procesorem Intela ósmej generacji na czele).

Pozostali:

Rok 2017 będzie mi się kojarzył z… asystentami głosowymi, bitcoinem i Revolutem

Prywatnie na pewno z wyjazdem do Korei, o którym niebawem Wam opowiem nieco więcej. Służbowo natomiast niewątpliwie z wahaniem kursów bitcoina, zwłaszcza przed i po świętach. Ale sporą rolę odegrali też asystenci głosowi, a to pokazuje, że trend w kolejnych miesiącach może się nie tyle utrzymywać, co nawet wzrastać – Amerykanie pokochali głośniki z serii Google Home i Alexę z Amazon Echo, czekam na moment, aż sprzęt ten rozpowszechni się w Polsce (ciekawe czy i kiedy doczekamy się obsługi języka polskiego). W krok za nimi idzie cała gałąź Smart Home, która może być kontrolowana za pomocą wspomnianych rozwiązań.

W drugiej połowie roku natomiast bardzo głośno zrobiło się o usłudze Revolut, która – zwłaszcza dla osób często podróżujących po świecie – jest wybawieniem. Pozwala bowiem płacić w obcej walucie według dobrych kursów, w dodatku bez żadnych przeliczeń i opłat z tym związanych.

Pozostali:

Najbardziej zaskoczyło(-a) mnie: stagnacja na rynku tańszych smartfonów

W smartfonach flagowych działo się sporo (a ich ceny urosły do absurdalnego poziomu). Na średniej półce też działo się całkiem ciekawie – debiutowały bezramkowce, wreszcie zaczęło się pojawiać więcej modeli z USB C, a i ich design stał się ciekawszy. Zaniedbana natomiast została ta najniższa-średnia półka – 800-1000 złotych. Wszystko przez to, że… ceny średniaków wzrosły, a za niższe kwoty sprzedawane są w większości mało konkurencyjne produkty (często bez NFC czy czytnika linii papilarnych).

Jak się dłużej zastanowię, to zaskoczyły mnie jeszcze dwie rzeczy: większy brak zainteresowania VR – a przecież tak hucznie zapowiadano, że wirtualna rzeczywistość zmieni nasze podejście do rozrywki… no może zmieni, może w kolejnym roku… na razie niekoniecznie to widać. A druga rzecz to fakt, że Google znów ograniczył dostępność swoich smartfonów, Pixel 2 i Pixel 2 XL, do wybranych krajów – zwłaszcza ze względu na to, że jest to jeden ze smartfonów, który pretenduje do miana smartfona z najlepszym aparatem na rynku w tym roku.

Pozostali:

Nie żałował(a)bym pieniędzy wydanych na… autonomiczny samochód

Jestem rozdarta, bo uwielbiam prowadzić samochód (bardzo dużo jeżdżę – w 1,5 roku zrobiłam 40k km), ale jednocześnie nie lubię tracić czasu prowadząc. Czekam zatem na w pełni autonomiczne samochody, które będą pozwalały nam zdecydować czy chcemy w danym momencie prowadzić, czy nie. Wizja ta, wbrew pozorom, nie jest już aż tak odległa, jak mogłoby się wydawać. Ale zdecydowanie nie pasuje jeszcze do 2017 ;).

A schodząc już na ziemię, zawsze wydając sporą kwotę na jakieś urządzenie elektroniczne w pewien sposób tego żałuję (bo mogłabym ten budżet przeznaczyć na kolejne podróże…). Ale gdybym miała sporą ilość wolnej gotówki, to sięgnęłabym chyba po 55-calowego QLED-a od Samsunga… ;) Ewentualnie skłaniam się ku odpowiedzi Pawła, że inwestycja w kryptowaluty by była niezłym pomysłem, ale wyłącznie na początku tego roku.

Pozostali:

Hit tego roku to bez wątpienia… Roam Like At Home

Tutaj podpisuję się „ręcyma i nogyma” pod tym, co podpowiedział Andrzej – Roam Like At Home w Unii Europejskiej to najlepsze, co nas spotkało w tym roku. Oczywiście tych z nas, którzy często udają się w podróże zagraniczne do krajów wspólnoty, a że mi zdarza się to średnio kilka razy w miesiącu (średnio – to ładne pojęcie!), sporo oszczędzam na kosztach roamingu zagranicznego.

Pozostali:

Największa wtopa roku to… afera ze spowalnianiem iPhone’ów

Wszystko przez to, że wyszła na jaw tak naprawdę przez… przypadek. I może już nawet nie o samo spowalnianie iPhone’ów chodzi, a o to, jak Apple podeszło do sprawy. Oferuje możliwość >płatnej< wymiany akumulatora. No nie wiem, jakoś mi to nie pasuje.

Pozostali:

Czarnym koniem roku był…

Być może zdziwi Was to, co napiszę, ale według mnie czarnym koniem 2017 roku był rynek reklamowy na YouTube. YouTube stał się już drugą (po Google) wyszukiwarką na świecie. Nic więc dziwnego, że firmy zaczęły szukać dojścia do swoich klientów tam, gdzie jest ich najwięcej – na kanałach mających setki tysięcy i miliony subskrypcji. Nie zawsze sposób reklamowania mi się podoba (zwłaszcza, gdy lokowanie produktu nie jest oznaczone), ale faktem jest, że każda większa firma technologiczna (i nie tylko) coraz poważniej podchodzi do reklamowania się właśnie na YouTube.

Pozostali:

Przyszły rok będzie rokiem… asystentów głosowych i sztucznej inteligencji

Moje motto życiowe brzmi: „spodziewaj się niespodziewanego”. I właśnie tak podchodzę do kolejnego roku. Mam po prostu wielką nadzieję, że 2018 rokowi uda się nas czymś zaskoczyć. Czym? Tego nie wiem i właśnie to jest najbardziej fascynujące. Zapewne pierwsze trendy na przyszły rok poznamy już podczas CES 2018, a mnie tym bardziej cieszy fakt, że będę brała w nich udział – pierwszy raz w życiu!

Jeśli jednak miałabym konkretnie wskazać, co będzie popularne w przyszłym roku, to niewątpliwie rozwój asystentów głosowych i wszechobecnej sztucznej inteligencji.

A według Was jak wyglądał ten rok?

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie wypisać w komentarzach swoje typy w poszczególnych kategoriach:

źródło zdjęcia tytułowego: Pexels

Exit mobile version