Jestem ostatnią osobą, która może być obiektywna w sprawie ekosystemu od Microsoftu. „Zainwestowałem” w ich sprzęt, aplikacje i system operacyjny. Dwa lata temu, gdy poznaliśmy Windows 8, wydawało mi się, że wzięcie rynku tabletów szturmem jest tylko kwestią czasu – w końcu kto by nie chciał tabletu z możliwościami komputera PC?
Jak się okazało – zdecydowana większość nabywców tabletów nie chciała. A powodów było wiele i niektóre z nich doskwierają do dzisiaj. Zastanowiłem się za co można nie lubić Windowsa i do głowy przyszło mi kilka ważnych punktów. I nie trzeba być wcale hejterem, żeby uznać je za dokuczliwe.
Cena
Pierwsze tablety z Windows 8 i 8.1 były znacznie droższe niż androidowa konkurencja. 1500 złotych za dachówkę z rozdzielczością ledwie HD i Atomem Clover Trail, który wydajnością nie grzeszył. Płatna licencja okienek sprawiała, że producenci sprzętu nie mieli szans konkurować z tanimi Androidami. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że minimalne pierwotne wymagania sprzętowe dla 8.1 to 32 GB pamięci i 2 GB RAM. Na szczęście Microsoft poszedł po rozum do głowy, obniżył wymagania (16 GB / 1 GB) oraz zniósł opłatę licencyjną dla mniejszych urządzeń. Czy nie zrobił tego 1,5 roku za późno?
Aplikacje
O tak, to może być problem. Ja nie używam ich przesadnie wielu, ale przeważająca część użytkowników kojarzy tablet właśnie z aplikacjami – i do ich używania go kupuje. Co się stanie, gdy trafi do nich tablet z Windowsem? Instagram, Pocket, Feedly, Gmail, YouTube, Google Docs, Minecraft (pocket edition), Duolingo, Pandora, Snapchat – tych (i wielu innych) aplikacji nie znajdziesz w Windows Store. A jakość i częstotliwość aktualizacji niektórych z tych już dostępnych czasami woła o pomstę do nieba. Universal Apps i wsparcie deweloperów okazały się częściowo pomocne, jednak przepaść między iOS i Androidem wciąż jest widoczna.
Pulpitowo-kafelkowa schizofrenia
Windows 8.1 Update 1 częściowo rozwiązuje problem tego niezdrowego dualizmu. Jednak nie do końca i nie we wszystkich aspektach. Otwierając jakiś plik na pulpicie potrafimy być gwałtownie przeniesieni do aplikacji pełnoekranowej – dotykowej. Wzornictwo kafelków i pulpitu, to dwa różne światy, które się ze sobą gryzą, a przełączanie między nimi bywa nieintuicyjne. Czekamy z niecierpliwością na Windows 10, ale do tej pory wielu użytkowników nie będzie zadowolonych z tego, w jaki sposób Microsoft rozwiązał kwestię uniwersalnego systemu na tablety i komputery.
Aktualizacje i łatwość konserwacji
Jeśli używasz Androida czy iOS – aktualizacje najprawdopodobniej instalują się automatycznie i bezboleśnie. W Windowsie, w założeniu, też tak miało być. Praktyka jednak pokazuje, że usługa Windows Update często wyrzuca błędy i nie działa poprawnie, a ręczne instalowanie aplikacji albo wycofywanie ich z systemu na pewno nie spodoba się ani początkującym, ani zaawansowanym konsumentom. Do tego dochodzi kwestia konserwacji systemu – świat x86 daje wolność instalowania dowolnych programów, ale brak kontroli systemu nad nimi sprawia, że często nie są one optymalizowane pod urządzenia mobilne z małymi bateriami – działanie takich appek w tle może bardzo szybko zabijać baterię – szczególnie, jeśli nie jest się świadomym użytkownikiem, który będzie w stanie te procesy powyłączać.
Bateria
Ten punkt nawiązuje do poprzedniego. Cały balast świata x86 i pulpitu sprawia, że Windows nie jest najbardziej przyjaznym systemem, jeśli chodzi o zużycie procesora i pobór mocy. Nie ma pod tym względem tragedii, ale spróbujcie przywołać jakiś tablet z okienkami, który zdecydowanie wyróżnia się żywotnością akumulatora lub znacznie przekracza 10 godzin pracy na jednym ładowaniu. A konkurencja oferuje takie modele…
Przemyślenia w tym wpisie celowo zostały przedstawione dość jednostronnie, bo pokazuje to, że dla wielu osób Windows nie jest najlepszym wyborem. I chodzi tu nie tylko o użytkowników, którzy głęboko wsiąkli w usługi od Google’a. Dajcie znać jakie są Wasze powody sympatii i antypatii w stosunku do tego systemu operacyjnego, w kontekście tabletów oczywiście.