O tym, że jakość grafiki w grach na urządzenia mobilne rośnie w zastraszającym tempie nie trzeba chyba przekonywać nikogo. Wydawać by się mogło, że jeszcze wczoraj ludzie dziwili się na widok prostych gier 3D uruchamianych na smartfonach i tabletach („to teraz telefony mogą już udźwignąć coś takiego?”) a już dziś nikogo nie dziwią konsolowe tytuły odpalane na niewielkim ekranie i obsługiwane za pomocą dotyku.
W parze z rozwojem grafiki idzie zaś rosnąca grywalność tabletowych produkcji, która rozwija się jeszcze szybciej, bo nie ograniczają jej żadne bariery techniczne, a jedynie pomysłowość deweloperów. Krótko mówiąc: czasy w których „mobilne” automatycznie oznaczało „brzydkie i uproszczone” minęły już chyba bezpowrotnie. Widać to było wyraźnie podczas tegorocznej konferencji GDC, gdzie mobilne gry eksponowane były na równi z „większymi” platformami. Fakt ten świetnie zobrazowała oficjalna prezentacja możliwości najnowszej wersji silnika Unity, a zwłaszcza wieńczący ją krótki przegląd stworzonych za jego pomocą tytułów (widoczny powyżej), w którym tabletowe gry stanęły ramię w ramię z produkcjami przeznaczonymi na pecety i next-genowe konsole. I chociaż nie były one może najjaśniejszymi punktami prezentacji, to jednak trzymały wysoki poziom i z pewnością nie stanowiły dla swoich twórców żadnego powodu do wstydu (rzekłbym nawet, że kilka z nich wyglądało lepiej od niektórych pecetowych produkcji z tej samej prezentacji). Moją uwagę najbardziej przykuł trwający kilkanaście sekund urywek pokazujący Mevius Final Fantasy. Nie dlatego, że był jakoś specjalnie efektowny pod względem wizualnym (chociaż trzeba przyznać, że prezentował się całkiem nieźle) ale dlatego, że był to pierwszy oficjalnie zaprezentowany fragment gry mającej być pierwszą pełnoprawną odsłoną serii Final Fantasy stworzoną od podstaw z myślą o urządzeniach mobilnych.
Wspomniana produkcja nie była zresztą jedynym widocznym podczas tej prezentacji przejawem zainteresowania dużych, uznanych twórców gier platformami mobilnymi. Oprócz nowego dzieła Square Enix mogliśmy zobaczyć tam również Total War Battles: Kingdom – najnowszą strategię od The Creative Assembly, która pozwoli zmierzyć się ze sobą graczom korzystającym z platform iOS, Android, OS X i Windows. Produkcje pojawiające się jednocześnie na systemach mobilnych, pecetach i konsolach i oferujące taką samą złożoność rozgrywki we wszystkich swoich wcieleniach stają się już zresztą coraz częstszym widokiem. Kolejnymi przykładami gier projektowanych od podstaw z myślą o zapewnieniu takich samych wrażeń dla graczy mobilnych i „stacjonarnych” są chociażby Warhammer 40K: Regicide oraz Space Noir, które również pojawiły się na wspomnianej prezentacji. Studio N-Fusion, odpowiedzialne za tą drugą produkcję, stało się też ostatnio bohaterem mini-dokumentu zrealizowanego przez Unity, w którym członkowie ekipy opowiedzieli o tym, dlaczego platformy mobilne są tak ważne dla małych, niezależnych deweloperów.
Co ciekawe, międzyplatformowa migracja deweloperów zaczyna też coraz częściej działać również w drugą stronę. O ile do niedawna popularny schemat powstawania tabletowych gier polegał zwykle na założeniu „weź znany konsolowy hit – uprość go trochę – wydaj na urządzeniach mobilnych – zarabiaj mimo płaczu fanów”, o tyle teraz coraz częściej zdarza się, że to produkcje tworzone od podstaw z myślą o małych ekranach zyskują tak duże uznanie (nie mylić ze ślepym uzależnieniem) w środowisku graczy, że twórcy decydują się na przeniesienie ich na inne platformy. Przykładem takiej sytuacji jest République, świetna przygodówka która zadebiutowała dwa lata temu jako exclusive na urządzenia z systemem iOS. Podczas prezentacji możliwości Unity 5 mogliśmy zobaczyć jej nowe pecetowe wcielenie, przedstawiające znaną z oryginału mechanikę rozgrywki w nowej, podrasowanej oprawie graficznej robiącej dobry użytek z większej mocy oferowanej przez „duże” komputery.
Podsumowując: mimo iż w internecie nadal roi się od malkontentów postrzegających gry na urządzenia mobilne jako zwiastun ostatecznej klęski elektronicznej rozrywki, wszystko wskazuje na to, że akurat ten segment rynku rozwija się naprawdę dobrze. Tabletowe gry dorosły już bowiem do tego, by móc bez skrępowania stawać w jednym szeregu z „pełnowymiarowymi” produkcjami, co jeszcze niedawno wydawało się być niedorzecznym pomysłem. Nie zrozumcie mnie źle – rosnące zainteresowanie grami na urządzenia mobilne nie oznacza oczywiście, że tablety i smartfony mogą w jakikolwiek sposób zagrozić konsolom czy gamingowym pecetom (o czym pisałem już zresztą jakiś czas temu). To nadal dwa różne światy, posiadające swoje własne wady i zalety ale też, co najważniejsze, oferujące zupełnie różne doznania, co sprawia, że nie stanowią one dla siebie bezpośredniej konkurencji. Tegoroczna edycja GDC udowodniła jednak, że te dwa światy znalazły się już na bardzo zbliżonym poziomie rozwoju, co jest całkiem imponujące jeśli weźmiemy pod uwagę, że jeden z nich narodził się zaledwie kilka lat temu.