Stwierdzenie, że szybki internet powoduje otyłość, byłoby zbyt daleko idącym uproszczeniem. Niemniej naukowcy zdołali odnaleźć korelację pomiędzy przyspieszającym internetem a niezdrowym wzrostem masy ciała.
Przychodzi szybki internet – nasila się problem nadwagi i otyłości
Nadwaga i otyłość to aktualnie jedne z najważniejszych problemów zdrowotnych na całym świecie. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) nadmierną masę ciała (BMI powyżej 25) ma 43% dorosłych mieszkańców naszej planety, a 16% cierpi faktycznie na otyłość (BMI powyżej 30). Powodów tego stanu rzeczy jest wiele – od wysoko przetworzonej, przesyconej tłuszczem i węglowodanami żywności, po siedzący tryb życia i ogólnie malejącą aktywność fizyczną.
Australijscy naukowcy z Monash University, University of Melbourne i RMIT University przeprowadzili badanie, które wykazało związek pomiędzy wzrostem otyłości obserwowanym w Kraju Kangurów a wdrażaniem tam szybkich usług internetowych. Zauważono, że średni poziom BMI w danym regionie gwałtownie rósł wraz z pojawieniem się tam szybszego internetu.
Dostęp do szybkiego internetu nas rozleniwia
Podstawowy wniosek jest taki, że dostęp do szybkiego łącza internetowego zmniejsza prawdopodobieństwo, że jednostki spełnią minimalne zalecenia dotyczące aktywności fizycznej zaproponowane przez WHO, jak napisał dr Klaus Ackerman z Monash University. Te zalecenia to minimum 150 minut aerobowej aktywności fizycznej o umiarkowanej intensywności na tydzień.
Krótko mówiąc: wraz z uzyskaniem dostępu do szybkiego internetu mieszkańcy stają się mniej aktywni i częściej przechodzą na siedzący tryb życia. Długotrwałe siedzenie zaś obniża efektywność przemiany materii, a bardziej lub mniej rozwinięte uzależnienie od cyfrowych dóbr nasila częstotliwość spożywania przekąsek – często niezbyt wartościowych.
Do tego bezproblemowy dostęp do internetu ułatwia korzystanie z rozmaitych usług cyfrowych, jeszcze bardziej redukując potrzebę fizycznego wykonywania zadań (robienia zakupów, załatwiania spraw urzędowych czy nawet chodzenia do pracy w trybie stacjonarnym). Maleje także potrzeba osobistego spotykania się z rodziną i przyjaciółmi – za sprawą wygodnej komunikacji elektronicznej. Nie trzeba też nawet wykazywać minimum aktywności, by iść do kina – nowości filmowe można wszak oglądać dziś z poziomu kanapy.
Dostrzeżono to nie tylko w Australii
Opisywane badanie opiera się na danych z Australii, ale podobną korelację wcześniej w tym roku zauważyli też studenci w Turcji i to samo odkryto także po analizie wcześniej dokonanych badań w Stanach Zjednoczonych. I oczywiście należy pamiętać, że korelacja niekoniecznie musi oznaczać związek przyczynowo-skutkowy, niemniej na pewno daje to wszystko do myślenia.