Z racji tego, że właściwie wszystkie zakupy robię przez internet, wręcz kluczowe jest dla mnie to, w jak szybkim czasie otrzymam paczkę pod drzwi. Też tak macie?
Jesteśmy rozpieszczeni dostępnością wszystkiego “tu i teraz”
Pandemia spowodowała zmianę naszych nawyków zakupowych. Przyzwyczailiśmy się do robienia zakupów bez wychodzenia z domu, a i firmy, działające dotychczas głównie offline, dostrzegły, jak ważnym kanałem sprzedaży jest internet. Nie wszystkie jednak odrobiły pracę domową w postaci jak najkrótszego czasu dostawy.
Umówmy się – jeśli coś zamawiam, najczęściej potrzebuję tego “na już”. Z dokładnie tej potrzeby wzięły się koncepty zakupów spożywczych w 15 minut, jak choćby Jush! czy Lisek. Przyzwyczajenie do szybkiej dostawy postawiły również przed typowymi sklepami poprzeczkę wyżej, stanowiąc wyzwanie dostarczania paczek jak najszybciej to możliwe.
Najczęstszym widokiem w sklepach, w których zamawiam – cokolwiek to nie jest: ciuchy, elektronika, rzeczy dla kotów, etc. – jest komunikat o dostawie na kolejny dzień roboczy (z zaznaczeniem “jeśli zamówienie zostanie złożone do konkretnej godziny”). Gdy widzę, że dostawa przewidziana jest na dłuższy czas (“3-5 dni roboczych” – o zgrozo!) najczęściej odpuszczam i… szukam alternatywnego sklepu z szybszą dostawą.
I nie ma znaczenia czy to, co chcę zamówić, jest turbo pilne czy nie. Jak każdy klient, lubię mieć poczucie zaopiekowania i świadomość, że moje pieniądze trafiają do tego sklepu, który najbardziej się o to postarał. Skoro cena produktu jest ta sama w kilku miejscach, to dlaczego miałabym czekać na niego dłużej? Nie widzę ku temu żadnego powodu.
Wydawało mi się, że mieszkając przez kilka miesięcy w zeszłym roku na Teneryfie przyzwyczaiłam się do tego, że na dostawę zamówionego towaru trzeba poczekać. Wszystko, czego na wyspie nie ma, idzie z Hiszpanii kontynentalnej średnio tydzień – a przynajmniej takie miałam doświadczenia. Przy czym tam to jest po prostu normalne. Nie da się inaczej. Tymczasem w Polsce – jak najbardziej, da. Co zresztą doskonale obrazują nasze redakcyjne doświadczenia.
Dostawa następnego dnia, gdy wydaje się, że to już niemożliwe
Jakiś czas temu zamówiłam pewną rzecz w jednym ze sklepów z elektroniką (na screenie zresztą widać w którym ;)). Była godzina 21:53. Podczas wybierania terminu dostawy pojawiła się opcja dostawy jutro, płatna dodatkowo 9,99 złotych. Myślę sobie – sprawdźmy to! Napisałam zresztą redakcji, że jeśli nie dowiozą, to nie będę zdziwiona, ale jednocześnie zirytuje mnie, jeśli sklep obiecuje coś, co nie jest realne, i jeszcze bierze za to dodatkowy hajs.
I wiecie co? Następnego dnia, dokładnie o 10:29, paczka była u mnie. Rewelacja!
Inny przykład? Kacper zamawiał coś z Allegro, było po 18. Mimo wszystko z gwarantowaną dostawą “jutro między 18-20”. I rzeczywiście była “jutro” – dokładnie o 18:11. No jestem pod wrażeniem :)
Co może mnie skusić do zamówienia z dłuższym czasem oczekiwania na dostawę?
Cena – to oczywiste. Jeśli coś, co chcę zamówić, jest do nabycia w sporo niższej cenie, na przykład gdzieś w zagranicznym sklepie, jestem w stanie uzbroić się w cierpliwość i dać sobie na wstrzymanie. Argument ceny jest niesamowicie mocny – a musicie wiedzieć, że ja naprawdę szanuję swoje pieniądze i, choć nie jestem centusiem ;), to lubię rozsądnie podchodzić do wszelkich wydatków.
Jeśli jednak coś muszę kupić już (typu spóźniony prezent) i to coś jest droższe, ale za to mogę mieć to wcześniej, jestem w stanie dopłacić za szybszą dostawę.
Oczywiście trzeba jasno zaznaczyć, że moje powyższe słowa o dostawie następnego dnia dotyczą wyłącznie zamówień dokonywanych w polskich sklepach, a nie zagranicznych czy chińskich portalach. Wtedy trzeba się bowiem nastawić na dostawę trwającą nawet kilka tygodni i nie jest to nic dziwnego – tyle że stosowna informacja również widnieje podczas składania zamówienia. Ba! Przez ten czas można nawet zapomnieć, że się coś zamówiło. Pewnie doskonale znacie to z doświadczenia ;).
Zagłosujesz w ankiecie?
Rynek e-commerce w Polsce rośnie z roku na rok, a pandemia ten wzrost wyłącznie przyspieszyła. Niniejszym tekstem chciałabym poddać w dyskusję wątek szybkiej dostawy – czy ta jest dla Was rzeczywiście bardzo istotna? Czy, podobnie, jak ja, zamawiając coś, liczycie, że przyjdzie następnego dnia? A może w ogóle nie ma to dla Was znaczenia?
Poniżej zostawiam krótką ankietę – zachęcam do oddania głosu na jedną z opcji.