Pepsi vs. Coca Cola, Ferrari vs. Lamborghini, sernik z rodzynkami vs. bez rodzynek – to tylko kilka przykładów pokazujących, że na świecie wszędzie znajdziemy dwie rywalizujące ze sobą siły. Podobnie jest ze smartfonami i dostępnymi na nich systemami operacyjnymi.
Robot czy jabłko?
Oczywiście rynek smartfonów nie sprowadza się tylko do Androida i iOS, jednak udział innych systemów jest zbyt mały, by mówić tutaj o czymś innym niż walka właśnie tych dwóch. Jednocześnie są to na tyle różne rozwiązania, że próba przejścia z jednego do drugiego obozu może okazać się trudną przeprawą. Czy można w jakikolwiek sposób zmierzyć, jak łatwy w obsłudze może być system operacyjny dla osoby porzucającej Androida na rzecz iOS?
Okazuje się, że Green Smartphones postanowiło spróbować uchwycić, jak przyjemny w obsłudze może być mobilny OS. Serwis sprawdził, jak często w ciągu miesiąca z danego systemu operacyjnego wysyłane jest zapytanie o niektóre funkcje dostępne na urządzeniu. Na liście znalazły się m.in pytania:
- jak wykonać zrzut ekranu?
- jak ustawić pocztę głosową?
- jak udostępnić lokalizację?
- jak przeprowadzić aktualizację urządzenia?
Wyniki okazują się bardzo ciekawe. Dlaczego?
Intuicyjny smartfon to…
Okazuje się, że użytkownicy Androida największy problem mają ze zrobieniem zrzutu ekranu – zapytań na temat systemu Google jest niemal trzy razy więcej niż w sprawie iOS, a ich liczba sięga 88 tys. miesięcznie. Analogicznym problem dla użytkowników iPhone’ów jest nagrywanie ekranu, które generuje 84 tys. zapytań miesięcznie, ponad trzy razy więcej niż na Androidzie.
Oprócz zrzutu ekranu, jedynym elementem, z którym właściciele smartfonów napędzanych systemem zielonego robota mają wyraźnie większy problem niż użytkownicy urządzeń Apple jest skanowanie kodów QR – różnica w ilości zapytań wynosi 10 tys. wyników miesięcznie na niekorzyść Androida.
W każdej pozostałej kategorii to system Google „wychodził zwycięsko” z pojedynku. Najgorzej iOS wypadł w kategorii „wykonanie resetu do ustawień fabrycznych”, gdzie pytanie z iPhone’a padało siedem razy częściej niż z Androida.
Podsumowując wszystkie wyniki, Android generuje łącznie 226 tys. zapytań o niektóre czynności. W przypadku iOS liczba ta sięga 358 tys. zapytań i jest o 58,41% większa niż na systemie Google.
Czy można zatem uznać wyższość zielonego robota nad nadgryzionym jabłkiem? Daleki byłbym od takiego stwierdzenia. Nawet, jeżeli pewne działania nie są tak intuicyjne jak w Androidzie, iOS może mieć inne zalety, chociażby takie jak wieloletnie wsparcie i łatwiejsza optymalizacja aplikacji, a co za tym idzie, wyższa płynność oprogramowania. System Google natomiast pozwala na większą swobodę w personalizacji, wybór urządzeń jest o wiele większy, a system powiadomień może się podobać.
Poza tym badanie jest zbyt hermetyczne i dotyczy zapytań w języku angielskim. Warto więc zauważyć że we wrześniu ubiegłego roku z urządzeń Apple korzystało już ponad 50% Amerykanów, a niewykluczone, że udziały „jabłek” wciąż rosną. A skoro rosną i pojawiają się „przesiadkowicze” lub nowi użytkownicy, to wiadomo, że ci będą wyszukiwali w Internecie, jak szybko zrobić zrzut ekranu i tym podobne.
Koniec końców zamiast brać udział w wojenkach, co jest lepsze od czego, lepiej po prostu korzystać z tego rozwiązania, które bardziej nam odpowiada i nie wmawiać nikomu, że nasze odczucia, jakiekolwiek by nie były, będą powtarzalne w każdym innym przypadku. Jeden lubi Androida, inny przepada za iOS – i każdy może cieszyć się korzystaniem z dowolnego urządzenia.
PS. A sernik może być z rodzynkami i koniec, kropka.