Urządzeniom Surface nie można odmówić odniesienia sukcesu. Nie jest to sukces na miarę iPada, ale ostatnie dwa lata pokazały, że zapotrzebowanie na urządzenia hybrydowe jest realne. Ba, sukces Surface Pro 3 niejako zmusił Apple do stworzenia iPada Pro. Paradoksalnie to Microsoft z Intelem wyznaczają obecnie standardy i trendy na rynku urządzeń z ekranami 9-13 cali.
Moim zdaniem (i podkreślam, że jest to całkowicie subiektywna opinia), Microsoft trochę pogubił się jednak z obecnym portfolio produktów. Zacznijmy od najpopularniejszej i przynoszącej największe zyski linii Pro. Dzisaij Surface kojarzy się przede wszystkim z Pro 3 i Pro 4. Są to świetne urządzenia, które zostały przez nas wysoko ocenione, ale… Ale zastanówmy się jakie jest ich miejsce na rynku. Do rozwiązań naprawdę wymagających (grafika 3D, wideo rendering, gry) linia Pro nadal nie aspiruje z uwagi na ograniczenia wydajnościowe. Pozostaje więc cała rzesza potencjalnych użytkowników, którzy potrzebują pracy biurowej, obróbki grafiki 2D, programów księgowych, itd… Dla tych użytkowników Surface Pro jest aż za mocny. Tak mocny, że potrzebuje aktywnego chłodzenia, ale nie na tyle mocny, żeby wystarczyć do zaawansowanych zastosowań graficznych. Ktoś powie – ok, jest wersja Core m3 bez wentylatora. Tak, ale obudowa jest taka sama, jak dla wersji z wentylatorem – mało tego, ma nawet otwory na wylot powietrza z (nieistniejącego) wiatraka.
Czego bym oczekiwał? Pasywnego chłodzenia i zastosowania całej gamy procesorów Core M szóstej generacji, czyli nie tylko m3, ale też m5 i m7. Wariant m7 zaspokoi wymagania nawet dość wymagających użytkowników, a brak wentylatorów w żadnej z wersji pozwoli na zaprojektowanie jeszcze cieńszego urządzenia bez żadnych otworów. Prawdziwy tablet zamieniający się w prawdziwego laptopa. Ale co z bardziej wymagającymi użytkownikami?
Odpowiedź jest prosta – dla tych użytkowników przeznaczony jest Surface Book. Ale z tym urządzeniem też mam pewien problem. I to nie tyle z samym urządzeniem, co z jego miejscem na rynku. Wersja i5 bez zewnętrznego GPU paradoksalnie jest słabsza niż wersja i5 Surface Pro 4. Warianty z dGPU Nvidii co prawda znacznie lepiej niż linia Pro radzą sobie w benchmarkach 3D, ale procesor Core i5/i7 15W TDP staje się wąskim gardłem. Surface Book wydajnościowo jest gdzieś pomiędzy Surface Pro 4, a prawdziwym laptopem klasy „stacja robocza” czy laptopem gamingowym. Obecnie różnica wydajności i różnica klienta docelowego między Pro a Book jest zbyt mała i wprowadza wewnętrzną zbędną konkurencję. Marzy mi się trochę cięższy Surface Book 2 z procesorem o poborze mocy do 28W i mocniejszym dGPU, zapewniającym wydajność na poziomie wymaksowanych MacBooków Pro czy latopów Razera – do obróbki grafiki 3D, renderingu czy gier. Odseparuje to jeszcze bardziej linie Pro i Book, pozwalając uniknąć „wojny domowej”.
Jeszcze większy problem mam z Surface 3. Oprócz niższej ceny, nie przynosi on żadnej wartości dodanej w porównaniu z Surface Pro 4. Jest po prostu mniejszym, słabszym bratem – gorszym pod każdym względem. Do tego – jest do niego za bardzo podobny. Czy jest jakiś powód, by kupować Surface 3 a nie Surface Pro 3/4 inny niż cena? Patrząc na S3 mam wrażenie, że to produkt GORSZY, a nie produkt INNY. Dochodzimy do paradoksalnej sytuacji, kiedy S3 jest GRUBSZY niż aktywnie chłodzony SP4. W mojej opinii, następna generacja Surface (Surface 4 – o ile w ogóle się ukaże) powinna dystansować się od SP4, będąc przede wszystkim tabletem, a dopiero później laptopem. A dzisiaj jest odwrotnie. Co proponuję? Smuklejszy profil (7 mm), USB-C, mniejsza waga, ekran poniżej 10 cali, rysik zintegrowany z obudową (jak w serii Samsung Note). Zanim powiecie, że to niemożliwe od strony inżynieryjnej – Samsung już od dawna robi podobne urządzenia, a oglądając „wnętrzności” Surface 3 dochodzi się do wniosku, że w obudowie zmarnowano mnóstwo wolnej przestrzeni.
Na koniec wisienka na torcie – gdzie w tym wszystkim miejsce dla Surface Phone? Po pierwsze, w obecnej trudnej sytuacji Windowsa 10 Mobile, Microsoft powinien się dziesięć razy zastanowić czy na pewno chce wyprodukować taki smartfon. Po drugie, rok 2016 nie wydaje się dobrą datą na jego premierę. Osoby, które chciały flagowca z W10M, kupiły Lumię 950/XL, co przy premierze Surface Phone’a w 2016 roku obniżyłoby wyniki sprzedaży i skomplikowało użytkownikom „upgrade cycle”. Po trzecie – technologia. Ani Windows Mobile czy projekt Centennial (portowanie aplikacji Win32/.NET do sklepu Windows Store) nie są gotowe na dni swojej chwały, ani obecne procesory nie dają nadziei na „coś przełomowego”. Jeśli Surface Phone miałby być sukcesem sprzedażowym i marketingowym, musiałby być doskonałym urządzeniem od dnia pierwszego. A w 2016 roku z obecnym Windows 10 Mobile (stabilność, dostępność aplikacji, funkcje) jest to najzwyczajniej niemożliwe.