Serwis TkTechNews donosi, że te dwa tablety dostępne będą już niedługo, jeszcze przed okresem świątecznym, przy czym mini trafi na rynek jedynie w ograniczonej liczbie sztuk.
Źródła portalu Neowin również wskazują na premierę trójki, ale są bardziej sceptyczne co do mniejszej wersji, która bez dotykowego Officie’a i z problemami z żywotnością baterii mogłaby okazać się klapą. Surface 3 ma być cieńszy, lżejszy i wyposażony w mocniejsze podzespoły. W teorii wszystko brzmi nieźle, szczególnie, że nowa wersja po raz pierwszy miałaby być wyposażona w aktywny rysik.
W czym zatem problem? Zacznijmy od wersji większej, czyli Surface 3. Jeśli ukazałaby się z mocno krytykowanym Windowsem RT (a w listopadzie nie będziemy jeszcze mieli Windowsa 10), to nikt nie będzie wróżył jej wielkiej popularności. Procesory ARM mają swoje zalety (szczególnie jeśli byłaby to Tegra K1 – być może 64-bitowa), ale tablet ten byłby zawsze porównywany z o niebo wszechstronniejszym Surface Pro 3. A ciężko wygrać z takim przeciwnikiem – nawet zakładając znacząco niższą cenę. Druga możliwość jest taka, że Microsoft zastosuje procesory Intel Atom. Tu jednak pojawia się kolejny problem – nie ma jeszcze Cherry Trail, a pakownie do środka Bay Traila, który zadebiutował rok temu wydaje się zupełnie bez sensu.
Z mini też nie będzie łatwo. Procesor ARM to pewniak na tym tablecie, ale bez Windowsa 10 musiałby być to mocno krytykowany Windows RT. Do tego po raz kolejny dochodzi brak dotykowego Office’a. Mówiono też o problemach z żywotnością baterii tego urządzenia oraz o zbyt dużych ramkach wokół ekranu. Na miejscu Microsoftu poczekałbym do premiery nowego Windowsa z nowym interfejsem Metro i mini trafiłby na rynek bez pulpitu, za to z dotykowym pakietem biurowym i aktywnym rysikiem do OneNote’a. Idealne urządzenie dla studentów.
O ile SP3 wydaje się ze wszech miar sensowny, o tyle 3 i mini mogą być bardzo problematyczne. Co sądzicie o zapowiadanych modelach? Czy tylko mi wydaje się to trochę bez sensu?