Co roku wyczekuję targów MWC, ponieważ to właśnie w ich trakcie debiutuje najwięcej smartfonów i tabletów, które osobiście najbardziej mnie interesują. W tym, 2018, czuję jednak ogromny niedosyt, gdyż tym razem w Barcelonie tylko jeden sprzęt wywołał efekt WOW, chociaż nikt się go tam nie spodziewał. Mimo wszystko jest kilka rzeczy wartych wyróżnienia.
Zacznijmy od tego, czego nie było
Na długo przed oficjalnym startem targów MWC 2018 byliśmy przekonani, że na tegorocznej edycji imprezy zadebiutuje masa flagowców. Mówiło się bowiem, że w Barcelonie swoje najnowsze cudeńka zaprezentują Allview, Huawei, LG, Xiaomi, Nokia, Sony i Samsung. Tymczasem – jak wiadomo – zrobiła to tylko ostatnia dwójka, z czego na należytą pompę pokusił się jedynie ten ostatni. Konferencja Japończyków była zupełnie zwyczajna, nie towarzyszyła jej atmosfera, że właśnie światło dzienne ujrzało coś wyjątkowego. A przynajmniej ja czegoś takiego nie czułem.
Niektórzy zapewne zwrócą uwagę, że Nokia przecież też zaprezentowała nowego high-enda, Nokię 8 Sirocco, lecz raczej nie jest to tegoroczny flagowiec marki. Podczas konferencji nie padło bowiem takie stwierdzenie, poza tym poświęcono temu modelowi zaledwie kilka minut. Do tego od premiery Nokii 8 minęło zaledwie pół roku – to zdecydowanie za wcześnie, aby doczekała się ona bezpośredniego następcy.
Miłe zaskoczenie
Jeżeli miałbym wskazać, która konferencja najbardziej mnie zainteresowała, to wskazałbym na tę, zorganizowaną przez… Asusa. Nie ukrywam, że jestem tym szczerze zaskoczony, ale taka jest prawda. Panująca w jej trakcie atmosfera była naprawdę przyjemna i przede wszystkim niezwykle angażująca – aż chciało się ją oglądać. Do tego przednio się na niej bawiłem, serio. Najbardziej rozbawił mnie moment, w którym CEO firmy trzymał publiczność w przeciągającej się niepewności, zanim podał cenę podstawowej konfiguracji ZenFone 5Z. A kiedy w końcu zdecydował się ją ujawnić, zrobił to w tak rozbrajający sposób, że dosłownie wybuchnąłem śmiechem. Jego entuzjazm w tamtym momencie przypominał radość dziecka, które dostało wymarzony prezent. Nigdy tego nie zapomnę!
Zatrzymam się jeszcze przy Asusie, ponieważ moim zdaniem to właśnie chyba on przywiózł na MWC 2018 najciekawsze komercyjne smartfony. W tym również wspomnianego ZenFone 5Z, który jest hybrydą flagowca i średniaka z wyższej półki (od ZenFone 5 różni go bowiem tylko procesor i więcej konfiguracji). Najwięcej emocji wzbudziło zastosowanie wyświetlacza z wycięciem w górnej jego części (jak w iPhone X), lecz po raz pierwszy mogę stwierdzić, że taki kształt ekranu naprawdę nie musi być problematyczny. W trakcie konferencji Tajwańczycy zaprezentowali szereg rozwiązań software’owych, które sprawiają, że korzystanie ze smartfona nie jest w ogóle problematyczne. Mam nadzieję, że konkurencja także tak „ogra” taki wyświetlacz.
Gdzie te tablety?!
Do tej pory pamiętam, jak bardzo w zeszłym roku wychwalałem Lenovo, które zaprezentowało – moim zdaniem – niezwykle ciekawe i dobrze wyposażone tablety z serii Tab 4. Nie powiem, że liczyłem na powtórkę z rozrywki, ale sądziłem, iż na MWC 2018 również zadebiutuje sporo tabletów. Tymczasem swoje nowe propozycje pokazali jedynie Alcatel i Huawei.
Tablety Alcatela są tak budżetowymi urządzeniami, że nadadzą się chyba tylko dla małego dziecka. MediaPady M5 Huawei to z kolei najwyższa półka. Jedyne, co można im zarzucić, to brak 3,5 mm złącza słuchawkowego (swoją drogą, do czego to doszło, żeby go w tablecie nie było?!). Nie jest jednak tajemnicą, że to niższa średnia i średnia półka jest najciekawsza – a na MWC 2018 nie pokazano nic, co można by do niej zaliczyć. Wielka szkoda.
Lenovo też się specjalnie nie popisało
Przy okazji ostatnich edycji MWC za każdym razem śmiałem się, że Lenovo przywozi do Barcelony walizki wypchane nowościami po brzegi. W tym roku producent też zaprezentował kilka nowości, lecz wyraźnie mniej niż w poprzednich latach. Moją uwagę zwróciły jedynie nowe laptopy konwertowalne, Yoga 730 i Yoga 530. Były też nowe chromebooki i jeden Moto Mod, ale zabrakło czegoś, na co chyba większość czekała, czyli smartfonów z serii Moto G6, chociaż ich debiut na MWC 2018 był niemal pewny. A tu takie niemiłe zaskoczenie.
Sporą niespodziankę sprawiło nam także Allview, ponieważ wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerowały, że w Barcelonie zaprezentowany zostanie tegoroczny flagowiec, Allview X5 Soul. Tymczasem rumuńska marka wcale go nie pokazała. Zamiast tego, producent zapowiedział inteligentny głośnik View Bass z asystentem AVI. Mimo wszystko nie można tego nie odnotować, ponieważ pomocnik rozumie również komendy, wydawane w języku polskim. A to oznacza, że z powodzeniem będzie można go używać także w Polsce. O ile szybciej Asystent Google nie zacznie mówić po polsku (Google Home jest dostępny w przynajmniej jednym polskim sklepie).
Na MWC 2018 królowały budżetowce
Jeżeli rozejrzeć się po nowościach, jakie zadebiutowały na targach, to nie sposób nie odnieść wrażenia, że najwięcej było tych z niższej półki. Po pierwsze, na MWC 2018 oficjalną premierę miało kilka smartfonów z systemem Android Oreo Go Edition (m.in. Alcatel 1x, Nokia 1 i ZTE Tempo Go). Sporo nowych urządzeń zapowiedziała także firma mPTech, czyli właściciel marek myPhone i HAMMER. Jedyne, co mi się w ich przypadku nie spodobało, to fakt, że co najmniej kilka nie będzie obsługiwać łączności LTE, a to w 2018 roku w Polsce jest – moim zdaniem – niedopuszczalne.
Dużo bardzo tanich smartfonów zaprezentował również Alcatel. Wszystkie charakteryzują się ekranami o proporcjach 18:9 (2:1), lecz pozostałe parametry to już prawdziwe pomieszanie z poplątaniem. Dla mnie największą niespodzianką jest, że flagowiec (Alcatel 5) ma wyświetlacz o niższej rozdzielczości (HD+) niż pozycjonowany niżej Alcatel 3V (Full HD+). Nie podoba mi się też, że niektóre urządzenia będą miały zainstalowanego Androida Oreo, a inne Androida Nougat. Największą zaletą każdego jednego sprzętu jest jednak design, który naprawdę jest atrakcyjny dla oka.
Wisienka na torcie
Mimo wszystko jest jedna rzecz, która przywróciła mi wiarę w producentów. Nowo zaprezentowane flagowce i high-endy to – moim zdaniem – nic szczególnie ciekawego. Ot, dodano kilka przydatnych nowości i tyle, zwyczajna ewolucja lub skok na kasę (nie wskażę palcem, kogo mam na myśli, chociaż mnie korci). Przed szereg wyszło jedynie Vivo, które pokazało koncepcyjny smartfon Vivo APEX. Do urządzenia napakowano masę innowacyjnych rozwiązań, które naprawdę są czymś „nowym” (szczegóły zainteresowani znajdą w podlinkowanym powyżej artykule). Jest jednak jeden problem – sprzęt nie trafi do komercyjnej sprzedaży…
Przy okazji warto też wspomnieć o tym, że Qualcomm zapowiedział nową serię procesorów, Snapdragon 700. Układy mają trafić do średniaków klasy premium i oferować funkcje, zarezerwowane dotychczas dla urządzeń ze Snadpragonami 8xx. Trochę czasu jednak minie, zanim się one pojawią – najprawdopodobniej pierwsze zadebiutują na przełomie 2018 i 2019 roku.
Podsumowanie
Targi MWC 2018 bez wątpienia były najgorszymi targami ostatnich lat. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że dobitnie pokazały to, co właśnie dzieje się na rynku, czyli stagnację. Jedyny jasny punkt to wspomniany powyżej Vivo APEX, lecz nie ma szans, aby w najbliższej przyszłości tego typu smartfon trafił do sprzedaży. Sporą niespodzianką jest również brak nowych wearables, w tym wyczekiwanego przez wszystkich Mi Banda 3 od Xiaomi.
Gdybym jednym-dwoma słowami miał podsumować targi MWC 2018, to powiedziałbym: straszna bida.
A Wy jakie macie wrażenia po MWC 2018? Jeżeli chcecie sobie przypomnieć, co pokazano w trakcie trwania targów, zajrzyjcie >tutaj< – tam znajdziecie wszystkie artykuły o nowościach, zaprezentowanych w Barcelonie.
Polecamy również:
https://www.tabletowo.pl/2017/03/04/subiektywne-podsumowanie-targow-mwc-2017-w-barcelonie/