Wydawać się mogło, że od wczesnych lat 90. XX wieku, w temacie pierwszoosobowych strzelanek wymyślono już wszystko. Nic bardziej mylnego – pojawił się amatorski projekt, który może wynieść gatunek na zupełnie nowy poziom realizmu.
Kamera robi różnicę
Jeżeli zagraliście w swoim życiu w kilka gier FPS, wiecie doskonale, że kamera jest w takich produkcjach przymocowana na sztywno do głowy gracza. Gdy nią poruszamy, to – choć nie jest to widoczne na ekranie – wraz z kamerą obraca się cały model postaci. Warto to wiedzieć, gdyż użytkownik Twittera o nazwie Alexandre S. (@esankiy) postanowił zrobić to inaczej.
Nowy prototyp robi piorunujące wrażenie. Składają się na nie dwa elementy. Pierwszym są szczegółowe, ciasne korytarze budynku, przypominające jakiś opuszczony psychiatryk bądź inną placówkę, mającą swoje lata świetności za sobą. Po drugie, wspomniana wcześniej kamera. Wyraźnie obniżona, umieszczona na klatce piersiowej bohatera, statycznie obserwująca ruchy kończyn, głowy i pistoletu.
Trudno nie skojarzyć tego z strzelankami dostępnymi na hełmy VR, chociażby poprzez naturalnie wyglądający system wychylania się zza ścian. Polski Eurogamer porównuje ten widok do tak zwanych body cam, z jakich policjanci nagrywają swoje akcje w Stanach Zjednoczonych. Musicie to zobaczyć na własne oczy, nawet jeśli ujęcie z Twittera nie pokazuje prototypu w pełnej rozdzielczości.
Czy strzelanka ma szansę ujrzeć światło dzienne?
Gdybym był autorem tej demonstracji, niewątpliwie zacząłbym teraz chodzić po dużych wydawcach z propozycjami dotyczącymi odsprzedania tego kawałka kodu. Trudno się spodziewać, że Alexandre S. byłby w stanie stworzyć nawet małą grę z tak zaawansowanymi mechanikami jak w prototypie. Aczkolwiek, gdyby się znalazł duży podmiot z wizją artystyczną, moglibyśmy mówić o niemałym sukcesie dla twórcy.
Pomimo niepokojącego realizmu tego FPS-a, cieszę się iż ktoś wpadł na taki pomysł. Historia pokazała nam już nie jeden raz, że odrobina wiedzy, czasu i zaangażowania może zrodzić przełom nawet w dziedzinach, które wydają się rozwinięte do granic swoich możliwości. Jak w tym żarcie – ktoś przyjdzie, nie zna ograniczeń i je pokona.
Czy zagralibyście w tytuł z takiej perspektywy? Zdecydowanie umieściłbym akcję gdzieś na wschodzie Europy, niedługo po upadku żelaznej kurtyny. Porachunki mafijne, wielkie przemyty – wszystko, tylko nie znów II Wojna Światowa. Strzelanki potrzebują znacznie więcej oryginalności, niż przerabianie po raz n-ty niemal 100-letnich konfliktów.