Star Wars Jedi: Survivor bez wątpienia jest obecnie jedną z najbardziej wyczekiwanych gier. Premiera nowych przygód Cala Kestisa zaplanowana była pierwotnie na 17 marca, jednak ostatecznie twórcy zdecydowali się opóźnić naszą podróż do odległej galaktyki. Aby nieco umilić nam oczekiwanie, wypuszczono nowy zwiastun fabularny.
Star Wars Jedi: Survivor
Gra miała mieć premierę 3 dni temu, według wersji z The Game Awards 2022. Ostatecznie jednak siły Imperium dostały kilka dodatkowych tygodni na przegrupowanie się, przed spotkaniem z naszym Ocalałym rycerzem Jedi. Czy czas ten okaże się wystarczający, by elitarni żołnierze Palpatine’a nauczyli się porządnie strzelać? Szczerze w to wątpię…
Wracając do tematu głównego – po premierze Hogwarts Legacy, która okazała się niesamowitym sukcesem, śmiem twierdzić, że najnowsza gra z uniwersum Star Wars, jest obecnie najbardziej wyczekiwaną produkcją. Zdania tego prawdopodobnie są również Deep Silver oraz Dambuster Studios, ponieważ przyspieszyli wydanie swojej gry. Dead Island 2 miało się ukazać 28 kwietnia, jednak ostatecznie trafi na półki sklepowe już 21 kwietnia, czyli cały tydzień wcześniej (a jest na co czekać!).
Zwiastun zdradza sporo detali!
Na nowiutkim zwiastunie (trwającym niecałe 2 minuty) widzimy sporo akcji. Sekwencję otwiera awaryjne lądowanie, podczas którego nasz Jedi wypada ze statku. Jeśli mam zgadywać, to ta sekwencja poprzedza akcję, którą widzieliśmy na oficjalnym, trwającym 9 minut gameplay’u. Następnie naszym oczom ukazuje się statek bohatera, kierujący się w stronę Coruscant (prosto w paszczę rancora, co nie Cal?) oraz sekwencja walki.
Chwilę później mamy coś, co wygląda na egzekucję, walkę na miecze świetlne, kilka zagadek logicznych (chwyć kulę, by aktywować mechanizm) oraz… wykończenie przeprowadzone przez dwie postaci naraz?! Wszystko prezentuje się doprawdy imponująco i szczerze napisawszy, tylko wzmaga moje chęci sięgnięcia po tę grę! Zresztą wydaje mi się, że mogę na spokojnie założyć, iż nie jestem jedyną osobą, która nie może się doczekać premiery.
Przy okazji – sugeruję obejrzeć powyższy trailer przynajmniej dwukrotnie. Za pierwszym razem umknęło mi sporo smaczków ;)