Ostatnio T-Mobile chwalił się, że z jego nowej aplikacji korzysta już 460 tysięcy użytkowników. Niebawem liczba ta wzrośnie, bowiem mogą z niej korzystać już nie tylko posiadacze smartfonów z Androidem – do App Store trafiła wersja aplikacji na iOS. W związku z jej wydaniem warto przyjrzeć się, jakie zmiany zaszły względem poprzedniego programu.
Jako że sama jestem w tej sieci od wielu długich lat (chyba ośmiu, jeśli dobrze liczę), zostałam poproszona w ramach współpracy, by przyjrzeć się programowi Mój T-Mobile, sprawdzić jego funkcjonalność i opisać, jak się po nim poruszać. Skoro tak – zaczynajmy!
Wizualne zmiany zdecydowanie na plus
Pamiętacie poprzednią odsłonę aplikacji mój T-Mobile? Była… cóż, dość archaiczna, jak na dzisiejsze standardy, a do tego przepełniona funkcjami, które jednak – trzeba to przyznać – można było szybko znaleźć. Ale panel użytkownika cierpiał „z przejedzenia.” W sieci sukcesywnie pojawiało się coraz więcej pytań odnośnie tego czy i kiedy operator planuje wydanie jej nowej odsłony. Na ten moment musieliśmy co prawda trochę poczekać, ale wreszcie nadszedł. I tak naprawdę zamiast aktualizacji poprzedniej aplikacji, otrzymaliśmy nową, z zaprojektowaną od początku szatą graficzną, a co najważniejsze, na nowym silniku.
Z Mój T-Mobile początkowo mogły korzystać wyłącznie osoby zainteresowane jej testami, w ramach wersji beta na Androida. W późniejszym czasie operator zaczął udostępniać ją losowej części klientów w ramach aktualizacji poprzedniej aplikacji, czego efekt można zobaczyć w komentarzach w Google Play w postaci dość jednoznacznych wpisów. Te jednak dotyczą starszej wersji nowej aplikacji. Wiem, że brzmi to jak masło maślane, ale faktem jest, że Mój T-Mobile otrzymał ostatnio dużą aktualizację, która sporo zmieniła. A z całą pewnością podniosła funkcjonalność programu, która – w pierwszej odsłonie – była mocno ograniczona. W dalszym ciągu brakuje mi kilku pomniejszych rzeczy, ale o tym za chwilę.
Co oferuje mój T-Mobile i jak poruszać się po aplikacji?
Przygodę z Mój T-Mobile zaczynamy od logowania – aplikacja automatycznie identyfikuje nasz numer telefonu, na który po chwili dostajemy SMS z hasłem umożliwiającym zalogowanie się. Na dole głównego ekranu aplikacji mamy cztery ikony: okulary (strona główna), portfel (płatności i faktury), telefon z monetami (doładowania) oraz wielokropek (ustawienia). Skupmy się na omówieniu każdej z nich po kolei.
Ekran główny zawiera informacje o tym, co najważniejsze: o opłaconej (bądź nieopłaconej fakturze), bieżących kosztach i stanie zużycia pakietu internetowego. W przypadku, gdy zarządzamy więcej niż jednym numerem, w tym miejscu pojawiają się wspomniane informacje o każdym z nich. Dodanie kolejnego numeru telefonu jest bardzo proste – wprowadzamy numer, na który po chwili przychodzi kod aktywacyjny. Ten podajemy w aplikacji, zatwierdzamy i to wszystko – szybko, łatwo i bezproblemowo. Co ciekawe, możemy zarządzać również numerami nieprzypisanymi do naszego konta, np. znajomych – oczywiście pod warunkiem, że obie strony są zainteresowane takim rozwiązaniem i wyrażają na to zgodę.
Zarządzanie numerami – tu znajdziemy informacje o dacie końca umowy (tak, moja się skończyła dwa miesiące temu… chyba muszę się zainteresować tematem ;)), kwocie abonamentu oraz aktywnych usługach. Dodatkowo możemy sprawdzić stan pakietów SMS, minut czy danych w roamingu, a gdy zajdzie taka potrzeba – dokupić jedną z dostępnych paczek.
Płatności i faktury to zakładka, w której widnieją informacje o fakturach z ostatnich 12 miesięcy oraz o tym, czy bieżąca faktura jest opłacona – u mnie widnieje informacja, zgodnie ze stanem faktycznym, że tak.
W przypadku, gdyby czekała na nas nieopłacona faktura, po kliknięciu w komunikat otrzymujemy możliwość wprowadzenia danych karty kredytowej, za pomocą której możemy dokonać płatności – tę nowość wypada pochwalić, bo coś mi się wydaje, że sporo użytkowników na nią czekało. W mojej opinii szkoda, że nie da się dodać karty kredytowej z poziomu ustawień “Zarządzaj kartami płatniczymi” – można to zrobić jedynie podczas płacenia za fakturę lub doładowywania telefonu na kartę.
Doładowania to prosty i szybki sposób na doładowanie telefonu na kartę. Co ważne, nie musimy wprowadzać numeru telefonu z pamięci – jeśli wyrazimy zgodę na dostęp aplikacji do książki telefonicznej, będziemy go mogli z niej wybrać.
Ustawienia to już ostatnia zakładka Mój T-Mobile. Z jej poziomu możemy zarządzać numerami w aplikacji (czyli w rzeczywistości nadać im inną nazwę niż sam numer telefonu) i kartami płatniczymi (jak wspomniałam, tu niewiele można zrobić bez uprzedniego dokonania płatności za fakturę z poziomu aplikacji). Jest też opcja odpowiadająca za powiadomienia i zgody. Do tego regulamin aplikacji oraz to, na co chyba wielu użytkowników poprzedniej wersji aplikacji czekało, czyli możliwość ustawienia własnego kodu PIN do logowania się oraz włączenie logowania odciskiem palca. Wszystko działa dokładnie tak, jak powinno – po wyjściu z aplikacji, przy kolejnym jej otworzeniu dostałam możliwość zalogowania się weryfikując moją tożsamość odciskiem palca.
Czego jeszcze brakuje w aplikacji Mój T-Mobile?
Historii połączeń. Zarówno w aplikacji na Androida, jak i iOS, nie znajdziemy bilingu. Ale spokojnie, historia połączeń ma zostać udostępniona niebawem. Nie ma natomiast ofert przedłużenia umowy.
Dodatkowo, w moim przypadku wciąż, nie wiedzieć czemu, nie chcą działać doładowania. Chęć doładowania telefonu na kartę kończy się komunikatem „nie można doładować tego numeru”. Mimo tego oczywiście, że wiem, że to numer na kartę (bo jest mój, testowy). Podobnie jest z podglądem faktur z ostatnich 12 miesięcy. Mam jednak informację, że jest to jednostkowy błąd i sytuacja jest analizowana.
Mój T-Mobile – jest dobrze!
Z aplikacji Mój T-Mobile w wersji na Androida mam okazję korzystać od kilku tygodni. Gdy zainstalowałam ją pierwszy raz, złapałam się za głowę i nie kryłam rozgoryczenia – brakowało w niej bardzo wielu rzeczy, przez co klienci nie bez powodu narzekali na brak podstawowych funkcji. Po nowej wersji programu widzę wyraźnie, że zdecydowana większość tych braków została usunięta, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Wersja na iOS jest tak samo funkcjonalna, jak ta na Androida.
Od początku w mojej ocenie nowa aplikacja od T-Mobile miała spory potencjał. Problem tkwił w tym, że została udostępniona klientom w niepełnej wersji, o bardzo ograniczonej funkcjonalności, a co za tym idzie – marnej przydatności dla klientów. Konieczne zmiany zostały wprowadzone, dzięki czemu ze spokojem mogę stwierdzić, że aplikacja spełnia swoją rolę.
Na koniec wspomnę jeszcze tylko, że Mój T-Mobile ma być ciągle rozwijany o kolejne funkcje. Wiadomo już, że w pierwszej kolejności ma trafić historia połączeń i usługi dodatkowe oraz, być może nawet najważniejsza rzecz, wsparcie dla klientów bezpośrednio przez aplikację.
Mój T-Mobile znajdziecie w Google Play oraz w App Store.
Pamiętajcie też, że jeśli mieliście już możliwość korzystania z Mój T-Mobile, chętnie poczytam Wasze opinie w komentarzach poniżej!
Wpis powstał przy współpracy z T-Mobile Polska