Kto pamięta, jak do Winampa instalowało się wtyczki z wizualizacjami, reagującymi na tempo i rytm muzyki? Wzorki, bazujące na graficznej reprezentacji oscyloskopu i wielu, wielu innych formach, umilały odtwarzanie ulubionych kawałków. Kiedy jednak nadszedł zmierzch niemalże tradycyjnego „piracenia empetrójek”, a na horyzoncie zaświtała jutrzenka serwisów strumieniujących muzykę, również Winamp umarł śmiercią naturalną, a wraz z nim wizualizacje ekranu.
Być może historia zatoczyła koło. O Winampie już nie wspominam (choć rzekomo w tym roku ma powrócić z zaświatów), ale jego wizualizacje mogą powrócić, reinkarnowane w Spotify w postaci dynamicznych okładek albumów.
Wygląda na to, że Spotify testuje takie rozwiązanie – niektóre okładki albumów ożywają, kiedy tylko odpalimy je na aplikacji mobilnej. Funkcja ta automatycznie uruchamia się w przypadku utworów i albumów, dla których twórcy dodali miniatury filmów. Wtedy, na zablokowanym lub aktywnym ekranie, w tle (za przyciskami nawigacyjnymi) wyświetlane są „ruchome obrazki”.
Animacja odtwarzana jest nawet wtedy, gdy muzyka nie jest grana, więc nie jest to wizualizacja reagująca na styl, rytm i natężenie gry instrumentów czy donośny wokal, a po prostu zapętlone wideo.
Czas pokaże, czy Spotify będzie chciało wykorzystać ten artystyczny środek wyrazu w celu promowania większej liczby artystów. Na razie zauważyłem taki efekt podczas odtwarzania nowego albumu amerykańskiej kapeli alt-rockowej Emarosa.
Dajcie znać, czy zaobserwowaliście go także w innych nowościach Spotify.
Spotify stara się rozwijać na różnych płaszczyznach. Firma nareszcie przynosi zysk, i dopiero co kupiła dwa solidne serwisy podcastowe: Gimlet i Anchor. Kto wie, co Szwedzi planują na przyszłość. Wizualizacje na ekranie albumu (czy jak kto woli: filmy), mogą być miłym dodatkiem.
dzięki Android Authority