Recenzja Sony Xperia 10 II. W poprzek obowiązujących trendów

Sony od dość dawna nie lubi ślepo podążać za trendami w konstrukcji smartfonów. Także i najnowszy model ze średniej półki, Xperia 10 II (zwana także czasem Xperią 10 Mk 2), jest wyrazem tego podejścia. Mamy bowiem do czynienia ze smartfonem, który na pierwszy rzut oka jest dość zachowawczy w formie. Ale czy na pewno?

Co w Xperii piszczy

ParametrWartość
ProcesorQualcomm SDM665 Snapdragon 665 (11 nm), 4 x 2,0 GHz Kryo 260 Gold + 4 x 1,8 GHz Kryo 260 Silver
GPUAdreno 610
Ekran1080 x 2520, 6,0″, 457 ppi, OLED, 84,1 cm2 (~77,6 % STB), Gorilla Glass 6
Pamięć RAM4 GB
Pamięć Flash128 GB eMMC 5.1 + microSDXC (do 1 TB)
Aparat główny12 Mpix, Exmor R, f/2,0, 26 mm (szerokokątny), 77°, 1/2,8″, PDAF
8 Mpix, f/2,4, 52 mm (standardowy), 45°, 1/4,0″, PDAF
8 Mpix, f/2,2, 16 mm (ultraszerokokątny), 120°, 1/4,0″
Aparat przedni8 Mpix, f/2,0, 24 mm (szerokokątny), 1/4,0″,
Audiomono + jack 3,5 mm, LDAC, DSEE HX
ŁącznośćWi-Fi 802.11 b/g/n/ac (2,4 + 5.0 GHz), Wi-Fi Direct, hotspot, USB-C 2.0, Bluetooth 5,0, NFC
LokalizacjaA-GPS, GLONASS
AkumulatorLi-Po 3650 mAh, szybkie ładowanie Power Delivery 18 W, ładowanie adaptacyjne, tryb STAMINA
Waga151 g
Rozmiary157 x 69 x 8,2 mm
CertyfikatyIP65/68
System operacyjnyAndroid 10
Sony Xperia 10 II i jej skromne opakowanie (fot. Andrzej Libiszewski)

Krótka analiza parametrów wskazuje, że najbardziej prawdopodobnym wąskim gardłem specyfikacji jest skromna pamięć operacyjna, wynosząca zaledwie 4 GB. SoC także nie jest najnowszy, lecz powinien sobie bez problemu dać radę z większością typowych zadań.

Ponadstandardowo zapowiada się natomiast dźwięk, zarówno dostarczany przewodowo, jak i bezprzewodowo. A cena? W momencie pisania recenzji Xperia 10 II dostępna jest w większości sklepów w cenie około 1800 zł.

Sony Xperia 10 II w Media Expert

Xperia 10 II ma ekran o proporcjach 21:9 (fot. Andrzej Libiszewski)

Wzornictwo i wykonanie

Sony zapakowało Xperię 10 II w białe pudełko o niezwykle prostej stylistyce – w zasadzie poza szarymi napisami nic na nim nie ma. W środku był oczywiście telefon, słuchawki – pchełki, kabel USB oraz ładowarka, niestety o mocy zaledwie 7,5 W – serio, Sony?

Do testów otrzymałem smartfon w kolorze czarnym – wygląda to dobrze, stylowo, ale jednocześnie bardzo spokojnie – Xperia 10 II na pewno efektu WOW nie wzbudzi.

Tylny panel pokryty szkłem Gorilla Glass 6 i wystający moduł obiektywów (fot. Andrzej Libiszewski)

Przód i tył stanowią tafle lśniącego szkła Gorilla Glass 6, a matowa ramka wykonana jest z plastiku. Na górze znalazło się miejsce dla mikrofonu redukcji szumów i gniazda audio, na dolnej krawędzi jest mikrofon główny i gniazdo USB-C. Z tyłu wystaje wyspa z potrójnym modułem aparatów fotograficznych, dioda doświetlająca jest pod tylnym szkłem. Przedni panel to bardzo klasyczny układ z szerokimi ramkami na dole i górze – górna kryje oczko kamery, czujnik oświetlenia i głośnik do rozmów.

Gdzie w takim razie jest głośnik multimedialny? Otóż na pierwszy rzut oka jest w ogóle niewidoczny, dopiero dokładniejsze oględziny wskazały jego lokalizację – w niewielkim, lecz dość szerokim wycięciu, pomiędzy przednim panelem, a ramką.

Tekst na stronach mógłby być wyświetlany większym fontem (fot. Andrzej Libiszewski)

Wszystkie przyciski sterujące znalazły się na prawej krawędzi telefonu. Regulator głośności jest klasycznym dwudzielnym przyciskiem, natomiast przycisk wybudzenia jest jednocześnie skanerem linii papilarnych. Tacka na kartę SIM znalazła się po lewej stronie smartfona i, co ciekawe, choć ma uszczelnienia, to nie wymaga ona żadnych narzędzi, by ją wysunąć, wystarczy podważyć ją paznokciem. Slot niestety jest hybrydowy – możemy korzystać z dual SIM lub z jednej karty SIM i karty microSD.

Sony Xperia 10 II jest telefonem o bardzo wydłużonej obudowie. Ekran 21:9, do tego ramki pod i nad wyświetlaczem dają w efekcie niezwykle smukłą konstrukcję. W mojej – niemałej przecież – dłoni leży doskonale. Przycisk – skaner linii papilarnych trafia wygodnie pod kciuk prawej dłoni lub palec wskazujący lewej, więc z telefonu komfortowo mogą korzystać zarówno użytkownicy prawo-, jak i leworęczni.

Tackę SIM da się wyciągnąć bez użycia narzędzi (fot. Andrzej Libiszewski)

Jakość wykonania Xperii 10 II nie budzi żadnych zastrzeżeń. Smartfon jest świetnie spasowany, odpowiednio sztywny, a podwójne szkło przez cały okres intensywnych testów nie załapało choćby jednej ryski. Ramka, choć jak już wspomniałem, plastikowa, także robi bardzo dobre wrażenie.

Jedyne wady to skłonność do łapania odcisków palców przez szklane panele oraz włażenie kurzu w szczelinę głośnika oraz szczelinę wokół wyspy aparatów. Na otarcie łez telefon powinien być pyło- i wodoszczelny, zgodnie z certyfikatem IP65/68.

Wyświetlacz

Xperia 10 II została wyposażona w panel OLED o przekątnej 6 cali i proporcjach 21:9. Rozdzielczość wyświetlanego obrazu wynosi 1080 x 2520, co daje gęstość 457 ppi. Częstotliwość odświeżania natomiast to typowe dla tej klasy sprzętu 60 Hz, które baterii nie wydrenuje, a powinno wystarczyć większości użytkownikom. Kąty widzenia i kontrast są na bardzo dobrym poziomie.

Jakość wyświetlanego obrazu jest naprawdę niezła (fot. Andrzej Libiszewski)

Jasność ekranu jest dość umiarkowana. Przy ustawieniu ręcznym maksymalną oceniam na około 350-370 nit, na szczęście przy ustawieniach automatycznych górny pułap jest wyraźnie wyższy i przekracza 500 nit. Tyle wystarczy, by móc w miarę komfortowo używać telefonu podczas słonecznej pogody, chociaż szału nie ma – prywatny iPhone 11 Pro ma te pułapy odpowiednio na poziomie 800 i 1200 nit, więc różnica w widoczności jest wyraźna.

Sytuacja z odwzorowaniem kolorów jest mniej jednoznaczna. Xperia 10 II oferuje dwa tryby wyświetlania, oryginalny i standardowy. Ten drugi powinien cechować się rozszerzoną gamą barw i ich żywszym odwzorowaniem. Nie mając do dyspozycji kolorymetru pozostało mi zrobienie paru porównań. Odnosząc wyświetlacz Xperii do skalibrowanego w sRGB monitora, jak i do ekranu iPhone’a 11 Pro (pracującego w przestrzeni barwnej Display P3 i doskonale ocenianego przez Displaymate za kalibrację) dało się zauważyć całkiem istotne rozbieżności.

Domyślny tryb standardowy ma bowiem zbyt mocny niebieski zafarb, co jest konsekwencją powiązania tego trybu z ustawieniem balansu bieli na zimny. Wybranie innego presetu poprawiło sytuację, lecz dopiero zmiana trybu pracy na oryginalny i ręczna regulacja balansu bieli pozwoliła osiągnąć odpowiednią spójność wyświetlanych kolorów.

Poza tym do dyspozycji użytkowników Xperia 10 II oddaje możliwość włączenia podświetlenia nocnego, redukującego niebieską składową światła oraz ustawienia ułatwiające korzystanie z wąskiego i wydłużonego ekranu. Przydatne mogą być szczególnie opcje powiększenia rozmiaru fontów (bo na domyślnych ustawieniach czasem naprawdę wymagany jest dobry wzrok dla komfortowego czytania) oraz całego interfejsu użytkownika, a także redukcja wielkości obrazu, by można było urządzenie obsłużyć jedną ręką.

Na koniec kilka wątpliwości. Sony od dawna tworzy telefony z ekranami o dużym stopniu wydłużenia, a ja wciąż niezbyt wiem, po co właściwie to robi. Zalety takiego wyświetlacza w typowych aplikacjach są dyskusyjne. Wprawdzie przy stronach internetowych oglądanych w pionie mieści się więcej materiału, jednak na testowanym telefonie jest to okupione miniaturową domyślną wielkością pisma, która mi przeszkadzała. Niezrozumiały jest także brak AoD, który przy ekranach OLED wydaje się czymś naturalnym w świecie androida.

Jeśli chodzi o multimedia, to o ile przy filmach o proporcjach kinowych ekran jest w pełni wykorzystany, to dla typowego stosunku telewizyjnego 16:9 oglądać będziemy materiał z ogromną pustą przestrzenią po bokach. Na plus tutaj przemawia brak notcha, lecz żeby nam nie było zbyt dobrze, to Sony poskąpiło w Xperii 10 II obsługi HDR. Dobrze chociaż, że sprzęt jest certyfikowany do rozdzielczości FHD zarówno w Netfliksie, jak i w Amazon Prime Video.

Nagrania 16:9 kiepsko się prezentują na ekranie 21:9 (Pink Floyd / Youtube)

Oprogramowanie

Xperia 10 II pracuje w oparciu o system Android 10 dozbrojony w zaledwie kilka aplikacji firmowanych przez Sony. Jest to autorski program do wiadomości News Suite oraz Sony Imaging Edge, który może się przydać, jeśli przypadkiem posiadamy także sprzęt fotograficzny tej firmy.

Program startowy umożliwia zmianę pakietu ikon (miły dodatek) oraz wymuszenie ujednolicenia ich kształtu (sztos). Całość prezentuje się ładnie. Cieszy możliwość szybkiego wywołania menu z najczęściej używanymi aplikacjami za pomocą szybkiego podwójnego kliknięcia w bok ekranu i włączenia trybu obsługi jedną ręką. Odpowiednim gestem w tym samym miejscu wywołamy także tryb podziału ekranu.

Przy wszystkich swoich zaletach system niestety wyraźnie cierpi na brak pamięci operacyjnej. Programy uruchamiają się niespiesznie, przełączanie się między wymagającymi aplikacjami przebiega z zacięciami. Niestety, problem ze stadnymi powiadomieniami nie ominął i Xperii 10 II – jeśli odkładałem telefon na dłużej, to po wybudzeniu ekranu wszystkie zaległe spływały falą.

W momencie pisania recenzji system miał poprawki z 1 maja 2020.

Łączność

Sony Xperia 10 II ma możliwość pracy w trybie Dual SIM / Dual Standby. Łatwo dostępna tacka mieści jednak dwie karty nanoSIM tylko pod warunkiem rezygnacji z karty pamięci – slot jest hybrydowy, producent skazuje zatem użytkownika na wybór co ważniejsze.

Obsługiwane jest LTE-A, zgodnie z posiadanymi przeze mnie informacjami telefon jest zdolny do pracy z wykorzystaniem VoLTE i VoWiFi. Na karcie Orange Flex automatycznie aktywowało się VoLTE (ale żeby to sprawdzić trzeba zajrzeć głęboko w ustawienia systemu), jednakże VoWiFi pozostało niedostępne, chociaż telefon jest na oficjalnej liście zgodności operatora. Nietypową dla mnie cechą Xperii 10 II był każdorazowy restrat po wyjęciu lub włożeniu karty – w żadnym innym telefonie się z tym nie spotkałem, ale – jak dodaje Kasia – w Sony jest to całkowicie normalne i wręcz standardowe.

Dwuzakresowe WiFi w standardzie AC działa całkiem nieźle – telefon nawiązywał połączenie z routerem z maksymalną prędkością teoretyczną 433 Mbps. Rzeczywista wydajność była oczywiście niższa, z reguły utrzymując się na bardzo przyzwoitym poziomie 300-350 Mbps.

Na pokładzie Xperii 10 II znalazł się Bluetooth w wersji 5.0. Nie sprawiał najmniejszych problemów we współpracy ze słuchawkami i głośnikami. Jest także moduł NFC, dzięki któremu szybko skonfigurujemy zgodny sprzęt lub zapłacimy bezprzewodowo.

Stosunkowo ubogo wyglądają opcje lokalizacji. Dostępne odbiorniki GNSS pracują w standardzie AGPS i GLONASS. Zabrakło niestety obsługi europejskiego systemu GALILEO oraz chińskiego BeiDou. W warunkach testowych nie wpłynęło to na skuteczność i pewność lokalizacji. Testowe ślady miały dobrą precyzję i brak znaczących odchyłek od rzeczywistej trasy wg mapy.

Jakość połączeń głosowych stoi na bardzo dobrym poziomie – nie miałem kłopotów ze zrozumieniem rozmówcy, także i ja byłem dobrze słyszany w każdych warunkach.

Wydajność

Użycie niemłodego SoC ze średniej półki nie mogło przynieść rekordowych wyników w testach wydajności – gdyby ktoś miał wątpliwości obserwując zachowanie Xperii 10 II w typowym użytkowaniu.

Wyniki Geekbench 5:

Wyniki 3DMark:

Wyniki PCMark:

Wyniki Androbench:

Wyniki CPDT:

Nie jest to na pewno sprzęt dla wymagającego użytkownika, wyniki testów syntetycznych są słabsze niż wielu smartfonów sporo tańszych. Moją uwagę zwrócił w największym stopniu doskonały wynik testu PCMark Battery life, który – z wynikiem 12 godzin i 56 minut – okazał się znacznie lepszy niż innego niedawno testowanego średniaka, Oppo A91, który do tego miał większą baterię.

Co ciekawe, w rzeczywistym użytkowaniu ta różnica nie dawała o sobie w takim stopniu znać. Przyczyna zatem może tkwić w samym teście – Xperia 10 II uruchamiała go nie wykorzystując całego ekranu, podczas gdy Oppo rozciągał obraz, zatem zużycie energii na obsługę panelu OLED mogło być zauważalnie niższe.

Audio

Do odtwarzania dźwięku Xperia 10 II ma pojedynczy głośnik ukryty w szczelinie pomiędzy ramką a dolną krawędzią ekranu. Wygląda doskonale i… tyle. Gra niestety bardzo, bardzo słabo.

Dźwięk jest stłumiony, niewyraźny, a do tego przy wyższych poziomach głośności także mocno zniekształcony. Braki dźwiękowe telefonu są szczególnie dotkliwe w kontekście panoramicznego wyświetlacza, zachęcającego do oglądania filmów.

Xperia 10 II + słuchawki to bardzo dobra kombinacja (AC/DC / Youtube)

Na szczęście sytuacja jest diametralnie inna, jeśli chcemy skorzystać ze słuchawek. Xperia ma złącze jack, do tego znany z wcześniejszych modeli system DSEE HX poprawia nieco jakość skompresowanego dźwięku. Niestety, dołączone do zestawu pchełki nikogo nie zachwycą: jeśli zależy nam na jakości dźwięku, nie obejdzie się bez dodatkowych wydatków.

Tyle, że wtedy warto się zastanowić nad sprzętem bezprzewodowym, jako że i tu Xperia ma wiele do zaoferowania – czyli własnościowy kodek LDAC, przeznaczony dla transmisji Bluetooth dźwięku bardzo wysokiej jakości.

Dioda doświetlająca umieszczona jest pod szklanym panelem (fot. Andrzej Libiszewski)

Biometria

Sony Xperia 10 II, jeśli chodzi o zabezpieczenie biometryczne, także idzie wbrew obowiązującym trendom. Do dyspozycji oddano bowiem jedynie autoryzację za pomocą umieszczonego w przycisku wybudzania skanera linii papilarnych.

Jest on stosunkowo mały, mógłby być trochę szybszy, lecz działa skutecznie i – jak już wspominałem przy opisie konstrukcji – jest dobrze umieszczony, gdyż wygodnie może z niego korzystać osoba zarówno prawo, jak i leworęczna. Czytnik działa cały czas, do odblokowania wystarczy dotknąć jego płytki.

Xperia 10 II nie wykorzystuje aparatu do rozpoznawania użytkownika (fot. Andrzej Libiszewski)

Rezygnacja z popularnego rozpoznawania użytkownika na podstawie twarzy jest dla mnie zrozumiała. Xperia 10 II ma z przodu tylko podstawowy aparat fotograficzny, a metody oparte o jego użycie uznawane są za mało bezpieczne. Nie powstrzymuje to wprawdzie innych producentów smartfonów od jego stosowania, ale w tej sprawie jestem po stronie Sony – brak rozpoznawania twarzy jest lepszy niż złudzenie bezpieczeństwa.

Zasilanie

Telefon zasilany jest z ogniwa litowo-polimerowego o pojemności 3600 mAh. Nie jest to wartość rekordowa, łagodnie mówiąc, lecz test Battery Mark dał wynik aż 12 h 56 m, co okazało się dużym zaskoczeniem. Mogło to być spowodowane wykorzystaniem przez PCMark tylko części ekranu OLED, co z pewnością w jakimś stopniu zmniejszyło zapotrzebowanie na energię. Rzeczywisty SoT był na poziomie 5-6 h, w zależności od stopnia wykorzystania WiFi. Przy moim sposobie użytkowania pozwalało to na ładowanie co drugi dzień.

Firmowa ładowarka to niestety smutny żart. Ma ona moc zaledwie 7,5 W (5 V / 1,5 A) i jest mocniejsza bodaj tylko od dołączanej do iPhone’a 11. Przy jej pomocy pełne ładowanie zajmuje ponad 2,5 godziny.

Szkoda wielka, że Sony włożyło do pudełka taki zgniły kartofel, gdyż telefon zdolny jest do szybkiego ładowania w standardzie Power Delivery z mocą 18 W. Dysponując taką ładowarką akumulator uzupełnimy w niecałe 1,5 h.

Z tego duetu pożytku nie będzie (fot. Andrzej Libiszewski)

Sony tradycyjnie umożliwia automatyczne lub ręczne włączenie trybu STAMINA, znacznie redukującego zużycie energii. Oferuje też ładowanie adaptacyjne, czyli do 90% ze zwykłą prędkością, a resztę „na określoną godzinę”, ustalaną na podstawie zwyczajów użytkownika lub ręcznie.

Niestety, Xperii 10 II nie naładujemy bezprzewodowo. Chociaż szklane plecki i plastik w konstrukcji aż by się o to prosiły, to niestety Sony poskąpiło użytkownikom takiej możliwości. Albo kabel, albo nic.

Aparat

Sony wyposażyło swojego średniaka w trzy aparaty fotograficzne. Dobór ogniskowych jest dość standardowy, do dyspozycji mamy zatem:

Przedni aparat to także jednostka 8 Mpix, f/2,0, 1/4,0, choć z nieco szerszym obiektywem, o ekwiwalencie 24 mm.

Szczelina pomiędzy ramką a panelem kryje główny głośnik, lubi też przyciągać kurz (fot. Andrzej Libiszewski)

Główny aparat, z którego najczęściej będziemy korzystać, ma obiektyw o ekwiwalencie ogniskowej 26 mm, najnowocześniejszą i największą z tej trójki matrycę 12 Mpix i autofocus oparty o detekcję fazy. Nie ma niestety żadnego systemu stabilizacji optycznej. Jest to konstrukcja bardzo klasyczna w swojej formie.

Aparat z obiektywem standardowym (mylnie w smartfonach nazywanym teleobiektywem) ma mniejszą i mniej zaawansowaną matrycę 8 Mpix, także jednak dysponującą punktami detekcji fazy dla AF. Ekwiwalent ogniskowej 52 mm nadaje się do niewielkich zbliżeń, portretu (jest znacznie mniej podatny na zniekształcenia perspektywy będące wynikiem zbyt bliskiego podejścia do fotografowanej osoby). Około 30% zdjęć, jakie robię smartfonem, powstaje właśnie przy użyciu takiej ogniskowej.

Potrójny aparat (fot. Andrzej Libiszewski)

Ostatnim z trójki jest aparat ultraszerokokątny. Ma obiektyw fixed-foxus o ekwiwalencie ogniskowej 16 mm, stosunkowo wąski jak na standardy smartfonów – najczęściej spotykamy się z UWA 13 mm. Niewielka matryca 8 Mpix także nie jest stabilizowana. W przypadku tego aparatu oprogramowanie oferuje dwa tryby pracy – priorytet jakości obrazu, w którym dystorsja obiektywu nie jest w ogóle korygowana lub jest korygowana słabo (nie udało mi się tego jednoznacznie ustalić) oraz priorytet korekcji zniekształceń, w którym dystorsja obiektywu jest całkowicie programowo usuwana.

Foto tu, foto tam (fot. Andrzej Libiszewski)

Przyjęte przez Sony nazewnictwo trybów na pierwszy rzut oka jest nieco niedorzeczne (wydawałoby się, że obraz całkowicie skorygowany będzie właśnie wyższej jakości, prawda?), lecz ma pokrycie w faktach. Pełna programowa korekcja wprawdzie rzeczywiście dobrze radzi sobie ze zniekształconą geometrią i powyginanymi na krawędziach kadru liniami, lecz nie za darmo – algorytmy rozciągania obrazu skutkują znacznym pogorszeniem ostrości, tym większym, im dalej od centrum kadru. Coś za coś. Podczas testów korzystałem w obu ustawień, ostatecznie skłaniając się ku trybowi wysokiej jakości.

Jakość zdjęć wykonywanych w dzień jest dość przeciętna. Obrazy z aparatu szerokokątnego są w miarę szczegółowe, czego już nie można powiedzieć o standardowym i UWA – szczególnie te ostatnie cechują się znaczną miękkością. Ilość widocznych artefaktów odszumiania jest na niskim poziomie. Kolorystyka jest natomiast słaba – każdy z aparatów zdaje się inaczej pojmować balans bieli, różnice przy tym są naprawdę niemałe.

Do tego fotografie niemal co do jednej wyglądają na smutne i przygaszone, choć robione były przy idealnej pogodzie. Zwykle problemem aparatów w smartfonach jest skłonność do produkowania zdjęć o zbyt mocnym nasyceniu, tu jest dokładnie odwrotnie. Z prawdziwością tonalną to nie ma wiele wspólnego.

Ta sama scena, dwa razy Sony, dwa podejścia do reprodukcji kolorów. Xperia 10 II vs α6300 (fot. Andrzej Libiszewski)

Aplikacja do obsługi aparatu jest stosunkowo prosta, lecz zarazem wyjątkowo mało intuicyjna. W prosty sposób można dostać się do ustawień temperatury barwowej i korekcji naświetlania, lecz już tryb portretowy dostępny jest w dwóch różnych miejscach – w menu trybów dla aparatu przedniego i jako mała ikona rozmycia dla głównego, przy czym pierwszy poza rozmyciem może wprowadzać różnego typu „upiększenia”, a drugi nie. Logiki w tym nie ma za grosz, gdyż w istocie prawdziwy tryb portretowy ogranicza do selfie.

Absurdów w obsłudze jest zresztą znacznie więcej. Xperia 10 II nie ma inteligentnego HDR w jakiejkolwiek formie. Jedyny sposób, by skorzystać z HDR, to przełączenie aparatu w tryb ręczny – wtedy stosowny przełącznik znajdzie się na górze aplikacji. Do niczego innego się zresztą ten tryb nie przyda, gdyż jest w nim dostępny jedynie obiektyw podstawowy, zakres modyfikacji ustawień jest niewielki, z trybu RAW skorzystać się nie da i w ogóle licho wie, po co Sony go wsadziło do programu. Sam HDR działa raczej przeciętnie. Radzi sobie z głębokimi cieniami, lecz jasne partie obrazu często są przepalone.

Uruchamiając tryb portretowy w aparacie głównym aplikacja przełącza się na ogniskową 52 mm. Jest ona najlepsza do tego celu. Do detekcji głębi wykorzystywany jest także podstawowy obiektyw 26 mm. Tyle teorii.

Praktyka jest mniej jednoznaczna – wprawdzie podgląd na ekranie rzeczywiście jest z obiektywu standardowego, ale… większość zdjęć, jakie zrobiłem w ramach testów, ma 12 Mpix, więc powstały przy udziale lub współudziale głównej matrycy i zoomu cyfrowego.

Xperia 10 II ma wydzielony tryb nocny. Działa on dla wszystkich aparatów głównych. Nie ma on żadnych możliwości regulacji parametrów pracy. I, szczerze mówiąc, uzyskiwane efekty pozostawiają bardzo wiele do życzenia.

Zdjęcia z aparatu UWA są bardzo słabej jakości, lepsze naświetlenie jest okupione drastycznym wzrostem ilości artefaktów. Aparat główny pracuje lepiej, lecz i tu lepsza równowaga między jasnymi i ciemnymi partiami okupiona jest ogólnym zaśmieceniem obrazu. W gruncie rzeczy często lepiej wyglądają zdjęcia wykonane standardowo. Rozczarowujące, jeśli się weźmie pod uwagę, że wiele tańszych smartfonów znacznie przewyższa tu Sony.

Xperia 10 II potrafi filmować w 4K z prędkością 30 fps, z elektroniczną stabilizacją obrazu, trzeba przyznać, że dość skuteczną. W FHD dostępne jest także 60 fps, lecz bez stabilizacji. Maksymalnie w trybie zwolnionego tempa można nagrywać z prędkością 120 fps. Jakość jest generalnie niezła, lecz w 4K zwraca uwagę dość mocno widoczny rolling shutter. Na początku nagrania UHD także notorycznie gubione były klatki – dopiero po kilku sekundach rejestracja się stabilizowała.

Szczeliny wokół wystającego modułu aparatów przyciągają kurz (fot. Andrzej Libiszewski)

Xperia 10 II i fotografia… Sony ma jeden z najlepszych działów obrazowania na świecie. Ich matryce, zarówno do smartfonów, jak i aparatów FF i APS-C, są doskonałe. Aparaty fotograficzne z rodziny Alpha (α7x i α6xxx) wypadają rewelacyjnie w testach jakości obrazu. Tymczasem inżynierowie z działu mobilnego wydają się być organicznie niezdolni do przyzwoitego oprogramowania swojego sprzętu. O problemach z jakością zdjęć pisałem już powyżej, więc nie będę się tu powtarzał. Ale aż się prosi, by napisać kilka naprawdę niecenzuralnych słów na temat szeroko pojętego działania aparatu.

Działa on bowiem koszmarnie powoli. Od naciśnięcia spustu do pojawienia się zdjęcia mija bowiem kilka lub nawet kilkanaście sekund (w trybie portretowym), kiedy nie wiadomo zupełnie, co się dzieje. Nietrafienie w cel podczas próby fotografowania poruszających się obiektów to w tym przypadku norma. Praca AF podczas zbliżeń to mniejsza lub większa loteria, zwłaszcza przy zoomie x2, który zresztą ma to do siebie, że aparat potrafi przełączyć się bez widocznego powodu z fizycznego obiektywu 52 mm na zoom cyfrowy z 26 mm. Zniechęcenie do fotografowania gwarantowane.

Tak tu będę leżeć (fot. Andrzej Libiszewski)

Podsumowanie

Trzy tygodnie z Xperią 10 II to był dziwny czas. Wciąż nie mam pewności, po co powstał ten telefon i dla kogo. Nie zrozumcie mnie źle, ma sporo zalet, których listę znajdziecie na końcu recenzji i jest w sumie całkiem przyjemny w codziennym użyciu. Te zalety negowane są przez poważne wady, takie jak zrobiony „na odwal się” aparat fotograficzny i dość ubogie wyposażenie sprzętowe.

A już cena… Nie waham się tu napisać, że Xperia 10 II jest w tej chwili wyceniona na absurdalnym poziomie i chyba tylko zatwardziały fan marki poważnie może rozważać jej zakup.

Za takie same pieniądze będziemy w stanie kupić sprzęt bardziej dopracowany i lepiej wyposażony.

Sony Xperia 10 II w Media Expert

Xperia 10 II z włączoną stroną Tabletowo.pl
Recenzja Sony Xperia 10 II. W poprzek obowiązujących trendów
Wnioski
Sony Xperia 10 II to smartfon, który zainteresuje wyłącznie miłośników marki, a innych zniechęci wziętą z sufitu ceną
Ocena użytkownika17 głosów
5.4
Zalety
bardzo dobra jakość wykonania
telefon doskonale leży w ręku
dobra estetyka mimo ekranu z szerokimi ramkami
złącze audio jack 3,5 mm
kodek LDAC umożliwia osiągnięcie bardzo wysokiej jakości dźwięku podczas transmisji bezprzewodowej
dobrze umieszczony i sprawnie działający czytnik linii papilarnych
niezła jakość nagrań wideo
certyfikaty pozwalają na korzystanie z Netfixa i Amazon Prime Video w wysokiej rozdzielczości
Wady
ekran 21:9 nie wydaje się optymalny w codziennym użytkowaniu
słaba ładowarka (7,5 W) w zestawie
jeden głośnik o słabej jakości dźwięku nie przystaje do ekranu o kinowych proporcjach
bardzo przeciętne słuchawki w komplecie
zdjęcia mają słabe kolory, różne dla każdego z obiektywów, do tego poza głównym aparatem małą szczegółowość
obsługa aparatu jest nieintuicyjna
brak możliwości włączenia HDR dla trybów automatycznych
brak smartHDR / autoHDR
praca układu AF i w ogóle aparatu jest niezwykle wolna
w trybie manualnym fotografować można wyłącznie głównym obiektywem
brak wsparcia dla trybu RAW
jakość zdjęć nocnych to nieśmieszny żart
nagrania video w trybach 4K skaczą na początku
absurdalny stosunek ceny do możliwości
6
Ocena
Exit mobile version