Producenci smartfonów zdaje się zapomnieli, jak bardzo podobały nam się urządzenia, które mogły zaoferować naprawdę bezramkowy design. Być może Sony przywróci nam wiarę w to, że coś takiego jest możliwe.
Bezramkowość tak, ale jakim kosztem
Obecnie dla producentów smartfonów ramki wokół ekranu nie są ogromną przeszkodą. Wiele modeli, nawet tych ze średniej półki, może pochwalić się naprawdę wysokim współczynnikiem pokrycia przedniego panelu wyświetlaczem. Jedna rzecz jednak powraca niczym bumerang: to, w jaki sposób ukrywane są przednie aparaty.
Obecnie projektanci urządzeń mobilnych udają, że nie ma żadnego problemu. Topowe smartfony co prawda mają ramki znikomej grubości, ale za to nie starają się w żaden sposób ukrywać przednich aparatów. Bez trudu można je zlokalizować w otworach w wyświetlaczach. Co się stało ze starym, dobrym wyścigiem producentów w kierunku kompletnego oczyszczenia frontu smartfona z zaburzających symetrię elementów?
Owszem, mieliśmy już takie konstrukcje jak OnePlus 7 Pro, którego aparat wysuwał się z ramki urządzenia albo nubia REDMAGIC 7 Pro, w której przednia kamera była ukryta pod jedną z warstw wyświetlacza. Jednak tego typu konstrukcje wciąż są wyjątkiem, a nie regułą.
Sony będzie chciało dorzucić do tematu swoje trzy grosze. Albo – hehe – trzy jeny.
Ultra-mikrootwór w Xperia 1 V
Ponieważ wysuwany mechanicznie aparat przedni nie zachwycił konsumentów, a kamery ukryte pod warstwą ekranu bardziej psują zdjęcia niż je robią, Sony postanowiło podejść do kwestii bezramkowych smartfonów jeszcze inaczej. Zamierza wykorzystać aparat przedni z ultra-mikrootworem lub system wielu kamer z mikromatrycami. W ten sposób możliwe ma być ukrycie przedniego aparatu w bardzo cienkiej ramce ekranu.
Według jednego z uznanych informatorów, produkcja tego intrygującego rozwiązania już ruszyła. Może to sugerować, że nowa Xperia 1 V zostanie wyposażona w aparat wykorzystujący nową technologię. Mogłoby to wyglądać tak, jak na poniższej wizji artystycznej.
Tak więc zamiast jednego, rzucającego się w oczy otworu, wydzielonego z wyświetlacza, otrzymalibyśmy szereg mniejszych dziurek, dzięki którym można by było wykonywać fotografie i kręcić filmy.
Sony musiałoby naprawdę sporo zainwestować w takie rozwiązanie i zapewnić oprogramowaniu wystarczające zasoby, by z danych przechwyconych przez tak niewielkie sensory dało się złożyć pełnoprawne zdjęcie lub klip filmowy.
Znając niechęć Japończyków do podejmowania rewolucyjnych zmian w wyglądzie swoich urządzeń, byłbym wysoce ostrożny w uznawaniu tych rewelacji za pewnik. Choć brzmi to wszystko bajecznie – bo z radością pożegnalibyśmy wszelkiego rodzaju notche i otwory w ekranie – zakładamy, że to tylko życzeniowe myślenie jakiegoś żartownisia z branży. Chcielibyśmy się mylić!