Recenzja Sony WF-C500. Najlepsze z tanich słuchawek?

Sony WF-C500

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Sony w swoim portfolio posiada kilka modeli słuchawek typu TWS, wśród nich wysoko cenione modele z aktywną redukcją hałasu. Do rodziny dołączył niedawno nowy model, wyróżniający się przede wszystkim atrakcyjną ceną. Czy WF-C500, bo o nich tu mowa, mogą znaleźć sobie miejsce na coraz ciaśniejszym rynku?

Ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra

Sony WF-C500 przyjechały do mnie w tekturowym, w pełni nadającym się do recyclingu i biodegradowalnym opakowaniu. Proekologiczne działania Sony bardzo doceniam, choć nie sposób oprzeć się wrażeniu, że proces biodegradacji rozpoczyna się już w rękach recenzenta – użyta tektura jest raczej delikatna.

W środku użytkownik może znaleźć plastikowe etui – ładowarkę, kabel USB-A -> USB-C o zupełnie zabawnej długości oraz nawleczone na kawałek laminowanej tektury dodatkowe nakładki na słuchawki – zdjęcie ich nie stanowi problemu, ale ponowne założenie raczej nie wchodzi w rachubę.

Po wyjęciu słuchawek z etui rzuca się w oczy ich znaczne podobieństwo do leżącego na przeciwległym biegunie cenowym WF-1000XM4 – aczkolwiek nie ma na nich charakterystycznych wypustek kryjących mikrofony układu ANC, którego pozbawione są WF-C500.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Etui jest lekkie, zgrabne, ma półprzeźroczystą klapkę i jest z wyglądu bardzo plastikowe, niemal tandetne, choć należy oddać producentowi, że jest jednak przyzwoicie spasowane i nic tam nie skrzypi. Pozory mylą.

Także i słuchawki po wyjęciu nie sprawiają wrażenia produktu premium – zdziwiło mnie całkowite pozbawienie ich siatki zabezpieczającej kanał przetwornika przed zanieczyszczeniami – o potencjalnych problemach z nich wynikających chyba nie muszę wspominać. Każda słuchawka ma dość sporych rozmiarów panel dotykowy, służący do zmiany głośności, wywoływania asystenta czy zmiany utworu.

Parametry

Cena WF-C500 w momencie pisania recenzji wynosi około 349 złotych.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Grają tu coś czy nie?

Sony WF-C500 współpracują z oprogramowaniem Sony Headphones. Za jego pomocą można zaktualizować firmware słuchawek, włączyć poprawiającą brzmienie funkcję DSEE, ustawić priorytet jakości dźwięku lub stabilności połączenia, wybrać któryś z presetów korektora dźwięku (lub ustawić własny), a także skonfigurować słuchawki do pracy z systemem 360 Reality Audio, której to funkcji jednak nie testowałem z racji ograniczonego wsparcia przez serwisy muzyczne – nie ma wśród nich żadnego, którego bym używał.

Nowością, która pojawiła się w oprogramowaniu, jest gromadzenie danych o sposobie korzystania ze słuchawek, z możliwością zdobywania plakietek za osiągnięcia. Pomysł ciekawy, lecz najwyżej jako gadżet, zatem w praktyce zupełnie do niczego nieprzydatny i wątpię, by ktoś to potraktował poważnie, o ile w ogóle udostępni Sony informacje niezbędne do prowadzenia takich statystyk – na szczęście jest to opcjonalne.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Jak wyglądało w praktyce użytkowanie Sony WF-C500? Po założeniu dużych nakładek słuchawki idealnie dopasowały się do ucha – nie miałem NAJMNIEJSZYCH problemów z prawidłowym założeniem i zachowaniem odpowiedniej izolacji – WF-C500 są pod tym względem znacznie lepsze niż WF-1000XM4, być może dzięki klasycznym silikonowym, a nie piankowym nakładkom.

Natomiast sterowanie to niestety inna bajka. Działanie paneli dotykowych w C500 to historia rodem z horroru – przez dwa tygodnie nie udało mi się znaleźć sposobu na przewidywalnie ich użycie. Panele działały albo nie, a jak już działały to zwykle inaczej, niż chciałem. Pod tym względem to chyba najgorsze słuchawki, jakie testowałem i gdybym miał polegać na sterowaniu nimi w ten sposób, cisnąłbym je w jakiś kąt i zapomniał o ich istnieniu. Na szczęście i tak wolę sterowanie z Apple Watcha lub wprost z telefonu, lecz potencjalny użytkownik powinien mieć świadomość, co kupuje.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Tylko muzyka

Do testów odsłuchowych korzystałem z zasobów Apple Music. Playlista składa się wyłącznie z utworów skompresowanych w formacie bezstratnym (zwykłym i Hi-Res) lub przestrzennym Dolby ATMOS. Słuchawki podłączone były do iPhone’a 13 Pro, dźwięk był przesyłany przy wykorzystaniu kodeka AAC w trybie jakości, z włączonym DSEE i wyłączonym korektorem graficznym.

Wszystkie wady wykonania i działania Sony WF-C500 zdają się niknąć, gdy skupimy się na jakości dźwięku. Słuchawki grają bowiem znakomicie, równając raczej do WF-1000XM4 w trybie bez ANC niż do konkurencji w swojej klasie cenowej. Ich charakterystyka jest dość równomierna, z wyraźnym, lecz niezbyt mocnym basem, lekko wysuniętą średnicą i nieco (ale tylko nieco) słabszą górą.

Pasuje nieźle do moich upodobań, uznałem zatem, że dźwięk nie wymaga zmian. Kto chce, może jednak zarówno wzmocnić niską część pasma funkcją ClearBass, jak i w ogóle zmienić charakterystykę za pomocą korektora graficznego.

Transmisje z Konkursu były wymagającym testem dla WF-C500

Bardzo dobrze prezentuje się przestrzenność dźwięku, która dokanałowym słuchawkom potrafi sprawiać problem. Sony WF-C500 sprawnie współpracują ze Spatial Audio z Apple Music, dając przekonujące pozycjonowanie, precyzję i separację instrumentów na scenie.

Z playlisty testowej szczególnie przypadł mi do gustu jazzowy wariant Canonu D-dur w wykonaniu Hiromi Uehary, Nokturn Es-dur Op. 9 nr 2 Daniela Barenboima (zmasterowany w Dolby ATMOS) i „Through the Forest” Emil Brandqvist Trio.

W ogóle dźwięki fortepianu koncertowego zdają się wybrzmiewać ponadprzeciętnie na Sony WF-C500, słuchawki towarzyszą mi więc podczas przesłuchań XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Odstępując zatem na chwilę od playlisty testowej, zdecydowanie warto było posłuchać obu występów Szymona Nehringa (szczególnie jednak z 2 etapu, który był znacznie lepszy), oraz Aimi Kobayashi z etapu pierwszego (niestety podczas drugiego jej występu słuchawek już nie będę miał do dyspozycji). Sony WF-C500 dają sobie znakomicie radę z tym wyzwaniem – znacznie lepiej niż modele o bardziej rozrywkowym charakterze.

Szymon Nehring – mistrzowskie wykonanie Andante spianato i Poloneza Es-dur op. 22

Tak, pod względem brzmienia niewiele jest słabych punktów w WF-C500. Muzyka klasyczna, rock, jazz – wszystko gra co najmniej przyzwoicie, a zwykle jednak dużo lepiej niż przyzwoicie. A zatem dźwięk bez wad?

Też nie, gdyż C500 dość wyraźnie szumią, gdy nie odtwarzają żadnego użytecznego sygnału. I znów, to nic dziwnego, większość słuchawek Bluetooth ma podobną przypadłość, tu jednak mam wrażenie, że ten szum jest wyraźniejszy. W każdym razie słychać go było podczas koncertowych fragmentów piano, poza tym raczej nie zakłóci odbioru muzyki.

Bateria

Producent podaje, że słuchawki zdolne są osiągnięcia 10 godzin pracy z wyłączonym DSEE. Czas ten będzie nieco niższy, jeśli DSEE będzie aktywne, lecz nie zauważyłem, by miała być to duża różnica. Etui zapewnia jedno dodatkowe, pełne naładowanie, przy czym 10 minut w etui przełoży się na kolejną godzinę grania.

Wynik to całkiem przyzwoity, choć szkoda, że etui nie jest nieco pojemniejsze – wtedy jednak pewnie zyskałoby na rozmiarach i straciło na poręczności. Brak mi też wygodnego ładowania bezprzewodowego, lecz w tej cenie nie jest to nic dziwnego.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Podsumowanie

Sony WF-C500 to jedne z najciekawszych słuchawek TWS w tej klasie cenowej. Prezentują naprawdę bardzo wysoką jakość dźwięku i przyzwoity zakres możliwego dopasowania go do swoich upodobań – raz jeszcze podkreślę, że nie spotkałem się z innymi słuchawkami w podobnej cenie, które tak dobrze by sobie radziły z dźwiękiem.

Doprawdy warto znieść sknocone sterowanie czy niezbyt wysoką jakość zastosowanych plastików, by się nim cieszyć.

Sony WF-C500
Recenzja Sony WF-C500. Najlepsze z tanich słuchawek?
Zalety
znakomita jakość dźwięku
bardzo dobrze dopasowują się do uszu
nie męczą nawet podczas długich sesji
dobry czas pracy na baterii
cena
Wady
brak zabezpieczenia kanału akustycznego
jakość użytych plastików mogłaby być lepsza
dotykowe panele działają nieprzewidywalnie
dość wysoki poziom szumu
9
Ocena
Exit mobile version