Koty to chyba cieszące się największą popularnością zwierzęta w internecie. Ich nieprzewidywalne zachowanie stało się doskonałą rozrywką dla internautów, a Snapchat zdecydował się to wykorzystać, wprowadzając funkcję nanoszenia filtrów na pyszczek Waszego ukochanego pupila.
Funkcja rozpoznaje zwierzę i nanosi na niego wirtualne obiekty, algorytm działa więc identycznie, jak w przypadku twarzy ludzi. Wasz kot będzie więc mógł stać się jednorożcem, tostem, diabłem czy też zostaną na jego głowę naniesione okulary, oczy czy też ludzkie usta.
Aplikacja istnieje od 2011 roku, miała się bardzo dobrze, dopóki Facebook nie postanowił dodać podobnych funkcji w swoich aplikacjach. Messenger i Instagram oferuje bowiem te same funkcje, które ma Snapchat, więc spora rzesza użytkowników porzuciła Snapa. Jeśli myślicie, że to wszystko wina giganta, który zaczął kopiować czyjś pomysł, to również jesteście w błędzie. Twórcy aplikacji zaczęli wprowadzać bardzo kontrowersyjne aktualizacje, które bardzo zmieniały cały interfejs, zostało to cofnięte, jednak było już za późno…
Popularność i ceny akcji zaczęły szybować w dół, nie zmieniło się to do dnia dzisiejszego. Poniżej umieszczam wykres z cenami akcji Snapchata sprzed ostatnich 3 miesięcy według serwisu stooq.pl:
Myślę, że dodanie filtrów, które można nanosić na pyszczki tych uroczych i co chyba dla twórców ważne – popularnych w internecie zwierząt nie jest w stanie wpłynąć już na ich aplikację w pozytywny sposób. Wielu moich znajomych porzuciło Snapchata bezpowrotnie, ja sam zaglądam na niego sporadycznie.
A Wy nadal korzystacie ze Snapchata? Jakakolwiek zmiana jest w stanie zachęcić Was do ponownego zainstalowania aplikacji? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.
Źródło: techcrunch.com