Smartwatche jako urządzenia, które zawsze monitorują nasze tętno, mogą stanowić znakomite wsparcie medyczne. Co prawda nie zastąpią oczywiście wizyty u specjalisty, ale wskazówki od takiego inteligentnego zegarka mogą nam zasugerować wybranie się na wizytę do specjalisty, a właściwie to… niewybieranie się nigdzie. Okazuje się bowiem, że jednym z bardzo wczesnych objawów COVID-19 jest właśnie podwyższone tętno, które smartwatche mogą bez problemu wykryć.
Apple Watchu, co mi jest?
Według najnowszych raportów, pochodzących od badaczy z kalifornijskiego Uniwersytetu Stanforda oraz nowojorskiej sieci szpitali Mount Sinai, smartwatche mogą mieć spory wpływ na walkę z pandemią. Przede wszystkim dzięki swojej prostocie korzystania z ich funkcji zdrowotnych. Jak wiemy, do części z nich potrzebujemy jedynie obecności zegarka na naszym nadgarstku. Dzięki stałym pomiarom naszego tętna, smartwatch może być w stanie zapamiętać występującą u nas normę, a następnie wykrywać wszelkie niepokojące odstępstwa od niej.
Badacze z Mount Sinai odkryli, że bardzo subtelne, lecz utrzymujące się przez długi czas podwyższenie tętna, może wskazywać na zarażenie koronawirusem, a w dodatku występuje znacznie wcześniej niż jakiekolwiek objawy widoczne gołym okiem. Sprawia to, że wykrycie choroby jest możliwe nawet tydzień przez pojawieniem się pierwszych objawów. Na dodatek, jest to możliwe w okresie, gdy tradycyjne testy wymazowe wciąż dają wynik negatywny.
Stwierdzenia te sformułowano m.in. na podstawie eksperymentu, w ramach którego trzystu pracowników Mount Sinai nosiło Apple Watcha przez okres 5 miesięcy.
Do podobnych wniosków doszli badacze z Uniwersytetu Stanforda. Przeprowadzono tam badanie bazowane na teorii, że 81% osób, u których zdiagnozowano koronawirusa, miało podwyższone tętno spoczynkowe nawet dziewięć i pół doby przed pierwszymi objawami. Po przeanalizowaniu pomiarów tętna wykonanych za pomocą zegarków 5000 osób, które brały udział w eksperymencie, naukowcy byli w stanie zidentyfikować 67% przypadków COVID-19 cztery do siedmiu dni przed wystąpieniem innych zauważalnych symptomów choroby.
Smartwatch kontra laboratorium
Obecne testy na koronawirusa mają kilka wad, a możliwość wykrywania bardziej subtelnych objawów za pomocą takich urządzeń jak smartwatche może uzupełnić tradycyjne metody, by wspomóc walkę z pandemią. Profesor ze Stanfordu, Michael Snyder, podkreślił ważną różnicę pomiędzy zwykłym testowaniem a diagnozą z wykorzystaniem smartwatcha. Mianowicie, te drugie są w stanie monitorować nasze zdrowie przez całą dobę.
Dzięki powiadomieniom wysyłanym przez zegarki moglibyśmy być w stanie rozpocząć izolację oraz skonsultować się z lekarzem znacznie wcześniej, co również powinno się przyczynić do zmniejszenia liczby zakażeń.
Jest to kolejny świetny dowód na to, że smartwatche nie są już tylko drogim akcesorium wyświetlającym godzinę, lecz prawdziwym narzędziem, które można wykorzystać do poprawy zdrowia i bezpieczeństwa, zarówno naszego, jak i osób w naszym otoczeniu.