Przywykliśmy jakiś czas temu w redakcji do pisania: „tanio to już było”. Tym razem możemy napisać coś zupełnie innego: „będzie taniej”. A przynajmniej w kontekście pewnego producenta półprzewodników.
Co nowego na Tajwanie
TSMC miało ostatnio całkiem niezłą passę. Przez kilka lat, ze względu na gorsze wyniki fabryk półprzewodników należących do Samsunga, spora część producentów elektroniki, w tym smartfonów, zaopatrywała się właśnie u Tajwańczyków. Wydawałoby się jeszcze chwilę temu, że koreańskiemu gigantowi ciężko będzie się odbić. Tymczasem okazało się, że uzysk na nowej litografii w fabrykach Samsunga jest na tyle dobry, że producenci zaczęli kierować swoje kroki w jego stronę.
Jeżeli dorzucimy do tego fakt, że na rynek trafia coraz mniej smartfonów, to musiało się to przerzucić na wyniki TSMC. I tak się właśnie stało. O ile pierwszy kwartał tego roku stanowił dla firmy umiarkowany skok przychodów, o tyle drugi zaliczył mocny spadek zarówno przychodu, jak i dochodu, co przełożyło się na najmniejszy wzrost kwartalny w ostatnich czterech latach. Wiedząc, że Samsung od przyszłego roku zacznie wygrywać technologią, Tajwańczycy musieli uznać, że może warto już teraz powalczyć ceną.
Smartfony unikną drożyzny dzięki TSMC?
TSMC wstępnie planował podwyżkę cen w najważniejszych procesach technologicznych w 2024 roku. Patrząc jednak na sytuację z szerszej perspektywy, tak się jednak nie stanie. Zamiast tego producent półprzewodników obniżył w tym tygodniu cenę odlewu 8-calowego wafla krzemowego o 30%, jako powód podając niskie zainteresowanie.
Tym ruchem TSMC będzie próbowało zatrzymać klientów, którzy planują migrację do fabryk Samsunga. Gdyby „promocja” okazała się skuteczna i znaleźliby się chętni na skorzystanie z niej, przyszłość rynku mobilnego byłaby… interesująca.
W końcu ostatnio informowaliśmy, że wysokie koszty Snapdragona 8 Gen 3 Qualcomma mogą sprawić, że na topowy układ mobilny zdecyduje się o wiele mniej producentów w porównaniu do poprzedniej platformy. Wtedy najbardziej prawdopodobne byłyby dwa scenariusze – albo firmy pozostaną przy Snapdragonie 8 Gen 2 w urządzeniach nie aspirujących do miana ultraflagowca lub zdecydują się na chipsety Dimensity MediaTeka. Gdy dorzucimy do tego kolejną niewiadomą w postaci ruchu Tajwańczyków, całość stała się jeszcze mniej przewidywalna.
Miejmy tylko nadzieję, że tego typu działania przełożą się na korzyści dla końcowego klienta. W końcu wszystkich nas męczy patrzenie, jak kolejny rok z rzędu podwyżki jeszcze bardziej zniechęcają do kupowania jakiejkolwiek elektroniki.