Zazwyczaj modyfikacje urządzeń powstają, aby odblokować nowe możliwości maszyny lub uczynić korzystanie ze sprzętu przyjemniejszym. W przypadku tego smartfona chodzi o coś innego.
Android ładowany niczym Apple
Kojarzycie Kena Pillonela? To właśnie Szwajcar stwierdził w zeszłym roku, że po co czekać na pierwszego iPhone’a ze złączem USB-C, skoro można samemu wyposażyć w nie obecną generację urządzenia. Majsterkowicz wiedział też, że dla równowagi brakuje na świecie smartfona z Androidem, który korzystałby ze złącza Lightning, więc wziął sprawy w swoje ręce.
Jak się okazuje, nie było to tak łatwe zadanie, jak w przypadku poprzedniego projektu.
Kable Lightning sprzedawane przez Apple nie są „głupie” i nie naładują one innego urządzenia. Musiałem więc znaleźć sposób, aby przewód myślał, że jest podpięty do urządzenia od Apple. Całość musiała zmieścić się wewnątrz telefonu, co stanowiło kolejne wyzwanie.Ken Pillonel w rozmowie z Engadget
Choć wielu z nas chciałoby zobaczyć flagowca od Xiaomi lub Samsunga, autor projektu zdecydował się na średniopółkowy model tego drugiego producenta – Galaxy A51. Smartfon nie tylko ładuje się poprzez złącze – przesyłanie danych również działa bez problemu.
Pillonel zdaje sobie sprawę, że taka modyfikacja raczej nie zmienia smartfona z Androidem na lepsze, ale nie spodziewa się, żeby ktoś przy zdrowych zmysłach podjął się takiego zadania. „To było tylko dla rozrywki, chciałem sprawdzić czy jestem w stanie to zrobić” – stwierdza.
Co dalej z wyjątkowym androidowym gadżetem? Na ten moment Pillonel pracuje nad materiałem wideo, który wyjaśniałby cały proces modyfikacji. Smartfon najprawdopodobniej zostanie też z właścicielem – po fałszywych podbiciach licytacji jego poprzedniego projektu opiewających na kwotę ponad 100 tys. dolarów, nie dziwię mu się, że nie chce się w to mieszać.
Nie chcę próbować sprzedać go na siłę, ponieważ to nie jest to, kim jestem. Chcę skupić się na swoich projektach naukowych i inżynieryjnych.Ken Pillonel
Pozostaje zatem życzyć sukcesów w następnych modyfikacjach. Nigdy nie wiadomo, na co wpadnie człowiek, który zamiast zadać sobie pytanie Po co to robić? pyta się Czy da się to zrobić?