Samsung coraz śmielej pozwala sobie „przeginać” – zaczęło się nieśmiało od Note 4, który miał „wybadać” reakcję rynku. Gdy ta okazała się nadspodziewanie entuzjastyczna, postanowił pójść o krok dalej (a dokładniej o kolejny bok), czego efektem są Galaxy S6 Edge i Galaxy S6 Edge Plus. Teraz może jednak „pójść na całość” i na początku przyszłego roku zaprezentować smartfon ze składanym, a nie tylko zachodzącym na krawędzie boczne, ekranem. Co ciekawe, na liście pierwszych krajów, do których ma on trafić, jest także Polska.
Cały czas pamiętam, jak po raz pierwszy zobaczyłem poniższy filmik i jak wielkie wtedy zrobił na mnie wrażenie. Czekałem na rychłą premierę takiego urządzenia, ale kolejne miesiące, a później lata mijały, a ono wciąż nie pojawiło się w portfolio Samsunga.
Jakiś czas temu zaczęły do nas dochodzić informacje, że producent pracuje nad Projektem Valley, pod którym kryć się ma właśnie pierwszy smartfon z na tyle elastycznym wyświetlaczem, że można go wielokrotnie składać i rozkładać, a on wciąż pozostanie w pełni funkcjonalny.
Jest to na tyle ekscytujące, ponieważ różni producenci (w tym również Samsung) tworzą „składane smartfony” (wzorowane na legendarnych niegdyś telefonach z klapką), lecz wygoda ich użytkowania jest na tyle beznadziejna, że w sumie zastanawiam się, po co w ogóle coś takiego powstaje.
Kluczowa w tym miejscu jest kwestia rozmiarów urządzeń mobilnych, które wciąż „rosną”. Pamiętam, jak przy okazji premiery Samsunga Galaxy S III wszystkich szokowała wielkość jego wyświetlacza, przez wielu „pieszczotliwie” nazywanego patelnią. Dziś (i trzy generacje później) nikogo już nie dziwi matryca z przedziału od 5 do 6 cali przy uchu coraz większej ilości osób.
Wracając jednak do meritum tego wpisu – duże urządzenia stają się powoli udręką (nie wiem jak Wy, ale ja uważam noszenie phabletu w kieszeni spodni za wybitnie niewygodne) i producenci zdają się na powrót starać, aby to, co określane jest mianem „mobilnego” naprawdę takie było, dzięki łatwości noszenia go przy sobie.
Ową mobilność ma właśnie zapewnić projekt Valley, który doczekał się nazwy kodowej SM-G929F. Oznacza to, że jego premiera naprawdę zbliża się wielkimi krokami i być może zobaczymy go już na początku przyszłego roku. Serwis źródłowy wnioskuje, że litera „F” w nazwie odwołuje się właśnie do „składalności” urządzenia – z ang. foldable.
Najciekawsza jest jednak lista krajów, do których w pierwszej kolejności miałby trafić innowacyjny smartfon. Oprócz wspomnianej na początku Polski, pojawić się ma również w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Włoszech, Korei Południowej, krajach skandynawskich i Francji.
Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie doprawdy zadziwiająca jest decyzja, że SM-G929F trafi (jeśli to naprawdę on oczywiście) do naszej ojczyzny od razu po debiucie. Nie dlatego, że uważam Polskę za kraj Trzeciego Świata, ale ze względu na fakt, iż cena urządzenia może spokojnie oscylować wokół 4000 złotych, co spowoduje nikłe zainteresowanie nim ze względu na stan portfela przeciętnego Kowalskiego.
Źródło: SamMobile, Patently Mobile