Zdarza się Wam, że nie mieliście okazji sprawdzić jakiegoś urządzenia, a już czujecie do niego nienawiść? Tak właśnie czuję się po prezentacji Leitz Phone 3 – kolejnego smartfona, w którym maczała palce Leica.
Najpierw aparat, potem smartfon
Nie mogło być inaczej – Leitz Phone 3, opracowany przez legendarną firmę związaną z branżą fotograficzną, musi stawiać na pierwszym miejscu na skojarzenia z klasycznymi aparatami. Od razu widać, że Leica ta sztuka się udała – plecki ze specjalną fakturą, żebrowania na ramce, opis soczewki na wyspie na aparaty czy magnetyczny dekiel na obiektywy aż ociekają „fotograficznością” połączoną z elegancją.
Leitz Phone 3 to na szczęście nie tylko wygląd. Główny aparat urządzenia oparty jest na 1-calowej matrycy CMOS o rozdzielczości 47,2 Mpix, z 6-krotnym przybliżeniem cyfrowym, przysłoną f/1.9 i długością ogniskowej 19 mm. Front należy natomiast do sensora 12,6 Mpix o ogniskowej 27 mm i przysłonie f/2.3.
Oprogramowanie dostarczone przez Leica symuluje trzy klasyczne obiektywy producenta: Noctilux-M 1:1.2/50, Summilux-M 1:1.4/28 i Summilux-M 1:1.4/35. Dodatkowo możliwe jest pozorowanie stopnia otwarcia przysłony od f/1.2 lub f/1.4 do f/8 i tym samym kontrolowanie efektu bokeh, winiety czy reflektora.
Na tym fotograficzne sztuczki Leitz Phone 3 się nie kończą. Dzięki debiutującemu w urządzeniu oprogramowaniu Leica Perspective Control smartfon wykorzystuje pomiary żyroskopu i kąt kamery w momencie robienia zdjęcia, aby „naprostować” linie zniekształcane przez obiektyw. Minusem tego rozwiązania jest to, że działa wyłącznie we współpracy z plikami JPEG.
Smartfon oferuje również dwa unikalne widżety. Golden Hour na podstawie lokalizacji telefonu podaje idealny moment na zrobienie zdjęć przed zachodem i po wschodzie słońca (znana każdemu amatorowi fotografii „złota godzina”). LFI podrzuca natomiast zdjęcia z Leica Fotografie International Gallery. To, czy będzie to uczta dla oczu, czy inspiracja, zależy oczywiście od użytkownika.
Po takim wysypie ciekawostek reszta specyfikacji z pewnością zanudzi niejednego. Producent zdecydował się bowiem na układ mobilny Snapdragon 8 Gen 2, 12 GB RAM i 512 GB miejsca na dane z opcją rozszerzenia za pomocą karty microSD. Na przód urządzenia trafił 6,6 calowy panel IGZO OLED o rozdzielczości WUXGA+ (2730×1260 pikseli), a na zestaw komunikacyjny składają się Bluetooth 5.3, Wi-Fi 6, NFC i GPS.
Smartfon dostępny wyłącznie w kolorze Leica Black skrywa także akumulator o pojemności 5000 mAh – producent nie podaje maksymalnej mocy ładowania. Leitz Phone 3 mierzy 161x77x9,3 mm i waży 209 gramów oraz oferuje pyło- i wodoodporność na poziomie IP68.
Znienawidzony od razu
Skoro więc całość prezentuje się tak flagowo, to dlaczego nienawidzę Leitz Phone 3? Powód jest prosty – smartfon nie opuści oficjalnie japońskiego rynku, podobnie jak jego poprzednik. Urządzenie zadebiutuje w ofercie SoftBank 19 kwietnia 2024 roku i pozostanie gatunkiem endemicznym – chyba, że ktoś planuje zdobyć urządzenie na własną rękę.
Leica przypomniała mi, jak bardzo wkurza mnie fakt, że nie każde urządzenie jest łatwo dostępne na każdej szerokości geograficznej. Choć możemy kupić bez problemu smartfony Samsunga czy Xiaomi, to marka Sharp nie kojarzy się nam z łatwo dostępnymi telefonami, a jakiś czas temu polski rynek opuściło Vivo. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości liczba urządzeń, które z jakiegoś powodu omijają polskie półki, będzie bardzo mała, a najlepiej bliska zeru.