Najważniejszy smartfon Google tego roku – Pixel 8 Pro – nie ma już przed nami zbyt wielu tajemnic, jeśli chodzi o wygląd. Spójrzmy więc, czy nowy flagowiec będzie mógł się podobać.
Pixel 8 Pro na dokładnych grafikach
Dzięki uprzejmości informatora OnLeaks oraz strony SmartPrix mamy dostęp do pierwszych grafik prezentujących nowego Pixela 8 Pro. To najwyższy z modeli Google, jaki ta firma będzie chciała zaprezentować za kilka miesięcy.
Jak można się było tego spodziewać, kolejny smartfon z linii Pixeli, będzie wyglądem mocno zbliżony do swojego poprzednika. Oczywiście można też spodziewać się pewnych zmian.
Pierwsza i bardzo dobra informacja dla tych, których doprowadzają do pasji zakrzywione wyświetlacze w smartfonach: wygląda na to, że Pixel 8 Pro nie będzie miał ekranu zakrzywionego na bokach. Owszem, zapewne będzie go przykrywać szkło 2,5D, ale nie ma śladu po konstrukcji „wodospadowej”.
Skoro już jesteśmy przy przedniej części telefonu: ma on wyraźnie mniejsze ramki. Liczymy tylko na to, że nie jest to jakiś błąd w odczytywaniu wymiarów ze schematów CAD, na których podstawie stworzono rendery. Ostatecznie przekonamy się o tym po premierze. Rozmiar ekranu szacuje się na 6,52 cala. Aktualizacja: ~6,7 cala.
To, co naprawdę nas interesuje, znajduje się jednak na pleckach urządzenia. Sprzęt wydaje się charakteryzować podobnym zestawem fotograficznym, co poprzednik. Mamy pakiet trzech obiektywów. Obok nich znajduje się jednak jeszcze czwarty otwór. Nie wiadomo, czemu ma służyć. Czy to lepszy sensor autofokusa? Oczko dla aparatu makro? Lidar? Sundar Pichai raczy wiedzieć.
Odrobinę mniejszy od Pixela 7 Pro
Najwyraźniej Pixel 8 Pro nie będzie bił nowych rekordów wielkości. Przy Pixelu 7 Pro zamykającym się w obudowie 162,9×76,6×8,9 mm, Pixel 8 Pro z wymiarami 162,6×76,5×8,7 mm, wydaje się być właściwie takim samym smartfonem z różnicami właściwie nie do wychwycenia przez człowieka, który będzie trzymał oba modele w dłoni.
Cóż, Apple udowadnia, ze kolejne generacje urządzeń mobilnych mogą się od siebie nie różnić, a ludzie i tak je kupią. Tylko w przypadku Google to chyba tak nie działa…